Eko(ale)logiczne ogrodnictwo – czyli naturalnie, ale z głową

Eko(ale)logiczne ogrodnictwo – czyli naturalnie, ale z głową

Bio, eko, organic, natural… te i podobne hasła widać obecnie dosłownie wszędzie! Pozornie to wspaniale: przecież dbałość o planetę to konieczność w dobie globalnego ocieplenia i skażenia środowiska. Niestety, pojęcia związane z naturą i ekologią są coraz częściej nadużywane i traktowane po prostu jako wabik na klientów. Z drugiej strony, łatwo popaść w przesadny strach przed wszystkim, co nie jest dziełem samej natury, nie jest organiczne ani tradycyjne.

Jak nie dać się złapać na ekościemę i uprawiać ogród naprawdę w zgodzie z naturą, bez obciążania sumienia i budżetu? 

Posłuchaj
00:00
3

Greenwashing – zielone pranie mózgu 

Greenwashing, nazywany też „ekościemą” to nieuczciwa praktyka marketingowa, polegająca na wzbudzaniu u klientów fałszywego przekonania o proekologicznym charakterze produktów i usług. Podkreślanie, że opakowanie pochodzi z recyklingu przy jednoczesnym ukrywaniu toksycznych właściwości znajdującego się w nim produktu to tylko jeden z niezliczonych przykładów. 

Pułapki na eko z(dez)orientowanych 

W ogrodnictwie ekologiczne podejście ceniono na długo przed nastaniem powszechnej mody na wszystko, co „eko” i „bio”. Po zachłyśnięciu się możliwościami skoncentrowanych nawozów sztucznych i chemicznych pestycydów coraz więcej właścicieli ogrodów, działek czy balkonów uświadamia sobie niebezpieczeństwa związane z nadużywaniem nawozów sztucznych i chemicznych pestycydów.

Jednak zamiast powrotu do naturalnych praktyk, często idziemy na łatwiznę i po prostu kupujemy gotowe ekologiczne zamienniki agrochemikaliów. Oczywiście nic w tym złego – w zabieganym świecie często trudno jest znaleźć czas i miejsce na przygotowywanie wszystkiego samodzielnie. Zwłaszcza, gdy ma się tylko balkon lub malutki ogródek przy szeregowcu, a do tego pracuje na pełen etat. Uwaga: właśnie w takiej sytuacji najłatwiej można wpaść w pułapkę ekościemy.

„Zielone” opakowanie nie świadczy o ekologicznej zawartości. Warto sprawdzić skład i atesty.
Fot. tonifrito / Adobe Stock
„Zielone” opakowanie nie świadczy o ekologicznej zawartości. Warto sprawdzić skład i atesty.

Ekonaciągactwo?

Na rynku produktów ogrodniczych nie brakuje praktyk z pogranicza grenwashingu. Najbardziej typowy przykład to preparaty, które co prawda faktycznie są przyjazne dla środowiska i naturalne, ale ich cena jest nieadekwatna do zawartości. Warto sprawdzać skład na opakowaniach!

Może się okazać, że „cudowny” środek na szkodniki to tak naprawdę odpowiednik rozcieńczonego płynu do mycia naczyń. Tym samym kupujemy za kilkanaście lub kilkadziesiąt złotych coś, co można zrobić samodzielnie w minutę, za kilka groszy. Wystarczy kilka łyżek płynnego szarego mydła (czyli mydła potasowego) i zwykła woda – ekologiczny oprysk na mszyce gotowy!

Mechanizm jego działania jest proste: mydlany roztwór oblepia ciała owadów, zatykając przetchlinki, służące im do oddychania. W efekcie szkodniki się duszą. Działanie takiego specyfiku jest doraźne i miejscowe: zabija tylko te szkodniki, do których bezpośrednio dotrze. W przeciwieństwie do wielu syntetycznych pestycydów nie działa układowo, tj. nie krąży w roślinie i nie działa na owady, z którymi nie miał bezpośredniej styczności.

Z tego powody mydlany oprysk musi być bardzo dokładny i regularnie powtarzany – mszyce, czerwce i inne drobne insekty lubią kryć się po spodniej stronie liści i w trudno dostępnych zakamarkach rośliny. Tak czy inaczej domowy roztwór na bazie szarego mydła kosztuje ułamek tego, co gotowy preparat o zbliżonym składzie.

Ekologiczne środki do profilaktycznych oprysków na szkodniki da się bez trudu zrobić samodzielnie, i to tanim kosztem
Fot. 7monarda / Adobe Stock
Ekologiczne środki do profilaktycznych oprysków na szkodniki da się bez trudu zrobić samodzielnie, i to tanim kosztem

Zielone panaceum?

Ekologiczne środki są niekiedy reklamowane jako istny lek na całe zło: według zapewnień producentów działają jednocześnie na większość chorób i szkodników, pozwalając zaoszczędzić. „Działanie” jest w tym przypadku pojęciem względnym. Tego typu preparaty przede wszystkim wzmacniają naturalne mechanizmy obronne roślin.

Przykładem są wyciągi i gnojówki z pokrzyw lub skrzypu. Dzięki zawartości krzemionki wzmacniają ściany komórkowe roślin, przez co stają się trudniej dostępne dla szkodników i chorób. Ponadto dostarczają substancji odżywczych, poprawiając kondycje upraw oraz wspierają rozwój pożytecznych mikroorganizmów.

Niemniej ich stosowanie ma największy sens na etapie profilaktyki i bardzo wczesnych stadiach problemów. Gdy już dojdzie do zaawansowanego porażenia przez choroby lub inwazji szkodników, skrzyp i pokrzywa niewiele zdziałają. Do wyjątków o naprawdę wszechstronnym działaniu należy czosnek pospolity (Allium sativum). Jego ząbki zawierają cały szereg naturalnych substancji grzybo-i bakteriobójczych (fitoncydów), najważniejsze z nich to allicynę, amoniak i trójsiarczki. Co więcej, sam zapach i smak czosnku zniechęca niektóre szkodniki. 

Domowej roboty środki na szkodniki, o skuteczności porównywalnej z gotowymi ekopreparatami, można przygotować samodzielnie z pospolitych roślin znanych z przydroży, łąk lub… własnego ogrodu. Oprócz czosnku, należą do nich m. in. wrotycz pospolity (Tanacetum vulgare), piołun (Artemisia absinthium) oraz tymianek (Thymus vulgaris).

Pokrzywa zwyczajna (Urtica dioica) też się nada, jednak jako środek do zwalczania mszyc i innych szkodników sprawdza się wyłącznie świeża, nieprzefermentowana gnojówka. Po fermentacji gnojówka z pokrzyw co prawda straci owadobójcze właściwości, za to zmieni się w doskonały nawóz wzmacniający. 

Drewniane skrzynie na warzywa wyglądają ładnie, ale bez impregnacji chemicznymi preparatami są dość nietrwałe. Warto rozważyć długowieczną alternatywę z betonu.
Fot. Kasia Blitek
Drewniane skrzynie na warzywa wyglądają ładnie, ale bez impregnacji chemicznymi preparatami są dość nietrwałe. Warto rozważyć długowieczną alternatywę z betonu.

Nie tylko rośliny są eko! 

Kolejnym częstym błędem jest popadanie w przesadny strach przed sięgnięciem po „chemię”. W żadnym razie nie namawiamy do stosowania mocnych, syntetycznych pestycydów! Agrochemiczne preparaty, zawierające silne substancje aktywne, co prawda często działają już po jednokrotnym zastosowaniu, jednak ich toksyczne pozostałości kumulują się w środowisku. Zabijają nie tylko szkodniki, ale także organizmy pożyteczne, m. in. pszczoły i biedronki. Ich stosowanie wymaga przestrzegania okresu karencji ze względu na ich negatywny wpływ na ludzki organizm. 

Warto sobie uświadomić, że nie tylko preparaty na bazie roślinnych wyciągów mogą być naturalne czy przyjazne dla środowiska. Przykładem nieorganicznych, ale ekologicznych rozwiązań mogą być niektóre środki grzybobójcze, takie jak Miedzian czy Siarkol, a także nawozy mineralne na bazie naturalnych kopalin (np. fosforyty, dolomit, mączka bazaltowa). Beton i plastik czasem się przydają 

Tworzywa sztuczne oraz beton wydają się sprzeczne z ideą ekologicznego ogrodnictwa. Niemniej czasem warto rozważyć ich zastosowanie. Przykładem jest kompostownik: tradycyjny, zbity z drewnianych desek, wizualnie pasuje do naturalnych ogrodów. Z drugiej strony, jest nietrwały, a kompost dojrzewa w nim kilkukrotnie dłużej niż w nowoczesnym termokompostowniku z tworzywa sztucznego.

Podwyższone zagony w formie drewnianych skrzyń nawet przy regularnej impregnacji zwykle po kilku latach nadają do wymiany. Znacznie trwalszym rozwiązaniem są ich odpowiedniki z betonu, czyli betonowe warzywniki. Rozwiązaniem rustykalną estetykę z trwałością są wysokie grządki z betonu imitującego drewno albo murowane, z cegły zwykłej lub klinkierowej.

Plastikowe zbiorniki doskonale nadają się do zbierania deszczówki. Drewniane beczki lub ceramiczne kadzie zdają egzamin tylko do pewnej objętości. W przypadku dużej cysterny do zbierania deszczówki z całego dachu tworzywo sztuczne jest niezastąpione, Aby nie szpeciła ogrodu, można ją zamaskować, montując pod ziemią. Podobnie jest w przypadku szklarni: jej wersja z poliwęglanu jest pod wieloma względami korzystniejsza niż tradycyjna szklana cieplarnia.

Nawadnianie kroplowe i geowłóknina to nowoczesne sposoby na oszczędzanie wody i unikanie zachwaszczenia bez stosowania herbicydów.
Fot. 777PiT / Adobe Stock
Nawadnianie kroplowe i geowłóknina to nowoczesne sposoby na oszczędzanie wody i unikanie zachwaszczenia bez stosowania herbicydów.

Nowoczesność w służbie ekologii

Innowacyjne rozwiązania, wykorzystujące zaawansowaną elektronikę i sztuczną inteligencję, mogą iść w parze z ekologicznym podejściem do ogrodnictwa! Inteligentne systemy nawadniania kroplowego pozwalają dostosować intensywność i częstotliwość podlewania do aktualnej pogody i wymagań konkretnych roślin. W ten sposób można znacznie zredukować zużycie wody bez narażania upraw na przesuszenie. 

Korzyści płynących ze stosowania paneli fotowoltaicznych i lamp solarnych są powszechnie znane. W stronę dbałości o środowiska może być również inteligentne oświetlenie ogrodu. Reflektory z czujnikiem ruchu, programatorem czasowym i możliwością regulacji natężenia światła, sterownik umożliwiający zdalne zarządzanie działaniem lamp niezależnie od miejsca pobytu, energooszczędne LED-y i halogeny – te i podobne rozwiązania pozwalają perfekcyjnie dostosować działanie oświetlenia do bieżących potrzeb, a tym samym ograniczyć zużycie prądu.

Robot koszący w ekoogrodzie? Czemu nie! Łąka kwietna jest znacznie cenniejsza przyrodniczo od klasycznego „zielonego dywanu”, niemniej rzadko decydujemy się zastąpić nią cały trawnik. Murawa, nawet usiana stokrotkami, nie obejdzie się bez koszenia – zwłaszcza, jeśli zamierzamy z niej rekreacyjnie korzystać lub po prostu wygodnie po niej chodzić.

Alternatywą dla paliwożernej, hałaśliwej kosiarki benzynowej może być inteligentny robot koszący. Skoszenie danej powierzchni zajmie mu więcej czasu, niż gdyby zrobił to człowiek z kosiarką, jednak zrobi to znacznie ciszej, nie generuje toksycznych spalin i zużyje mniej prądu niż kosiarka elektryczna, a przy okazji zasili murawę zielonym nawozem z pokosu. 

Eko – logika 

Uprawianie ogrodu w zgodzie z naturą i poszanowaniem środowiska to nie łamigłówka (eko)logiczna. Nie trzeba rezygnować z wygody korzystania z gotowych nawozów i środków ochrony roślin, ani tym bardziej sięgać po silną chemię. Jednak zanim skusi nas opakowanie z zielonym listkiem czy uśmiechniętą pszczółką, warto uważnie sprawdzić skład. Może się okazać, że produkt ma niewiele wspólnego z ekologią lub jego znacznie tańsze zamienniki od dawna mamy w kuchni czy łazience.

„Modne” ekotriki z internetu często faktycznie się sprawdzają, ale zanim przetestujemy je u siebie, przemyślmy, czy i dlaczego mogą zadziałać. Może się okazać, że użycie mydła potasowego zamiast zwykłego albo konkretnego rodzaju oleju ma kolosalne znaczenie. Na popularnych forach często takie szczegóły są pomijane. Korzystajmy z tradycyjnych, naturalnych metod, ale nie bójmy się nowości. Skorzystają na tym środowisko, domowy budżet i uprawiane rośliny!

Zdjęcie tytułowe: cherryandbees / Adobe Stock

To się przyda
Nawóz ekologiczny do warzyw – 1 kg | Target
Nawóz ekologiczny do warzyw – 1 kg | Target
Humus Active Papka Uniwersalny 5 l
Humus Active Papka Uniwersalny 5 l
Guard H, Ekologiczna Odżywka Do Warzyw i Owoców – 20 g
Guard H, Ekologiczna Odżywka Do Warzyw i Owoców – 20 g
Pokrzywa ekstrakt 500 ml - Target
Pokrzywa ekstrakt 500 ml - Target
Tematy
Autor
Katarzyna Blitek Katarzyna Blitek

Ogrodniczka z pasji i zawodu. Pielęgnuje zieleń w praktyce, a po godzinach pisze o ogrodach, roślinach, ekologii i wszystkim, co z nimi związane.

Artykuły autora Wszyscy autorzy
Powiązane artykuły
Nowe treści z tej kategorii
STIHL Media Day 2025 – 100 lat tradycji, matrix i nowości. Co ciekawego widzieliśmy i co może Wam się przydać w ogrodzie?
Komentarze

Darmowy program
Projektowanie Ogrodu
wypróbuj online
Projektowanie ogrodu
Tagi
Sprawdź, co dziś czytają inni
Bestsellery