|
Ostatnie miesiące społecznej izolacji uświadomiły nam, jak ważną rolę w życiu mieszkańców miasta zajmuje zieleń. Wspomniał o tym w swoim ostatnim felietonie Monty Don (GW Polska 4-2020, str. 34), gdy nazwał miejscem stałości w niestabilnym świecie mniejsze i większe ogrody – takie, które są otwarte dla wszystkich, jak i takie, które pozostają schowane za murami domów. Takim miejscem jest także Zielony Blok, który powstał dwa lat temu na dziedzińcu jednego z bloków wybudowanych w latach 60. XX w. na krakowskiej Krowodrzy, piętnaście minut spacerem od Rynku Głównego.
Historia przez ogród pisana
Trafiłem tu trochę przypadkowo, gdy jesienią 2015 roku szukałem mieszkania. Moim oczom ukazał się dziedziniec (jakich w Krakowie wiele), trochę zaniedbany, trochę szary; mimo to dało się w nim dostrzec coś urzekającego – piękna nadawało mu bowiem kilka wiekowych drzew i starych krzewów.
To wystarczyło! Niewiele myśląc, postanowiłem sprowadzić się tu razem z donicami, w których do tej pory uprawiałem pomidory i rośliny będące pokarmem dla moich dzikich pszczół (tak, przeprowadziłem się razem z moimi murarkami ogrodowymi).
Dość szybko zorientowałem się, że dla administracji dziedziniec był trochę „problemem”, z którym nie bardzo wiedziano, co zrobić. Prace pielęgnacyjne ograniczały się właściwie do powtarzanego co jakiś czas koszenia trawnika i przycinania krzewów. Sami mieszkańcy zdawali się zapomnieć, że dziedziniec istnieje i przemykali przezeń, idąc do wiaty śmietnikowej. Wciąż jednak dało się tu dostrzec rękę kogoś, kto z miłością zajmował się nim w przeszłości.
Swoją ogrodniczą partyzantkę rozpocząłem od posadzenia na parapecie w donicach kocimiętki. I może na tym cała sprawa by się skończyła tak, jak to bywało w moich wcześniejszych mieszkaniach, gdyby nie ćma azjatycka, która zniszczyła wszystkie rosnące pod moim oknem bukszpany. Jeden z sąsiadów, który od czasu do czasu kosił trawę, zasugerował mi, bym zajął się rabatą po usuniętych krzewach – tak oto moja ogrodnicza pasja zeszła z parapetu na dziedziniec. Dłuższy czas zastanawiałem się nad tym, jak zagospodarować tę nową przestrzeń. Chciałem, by było to coś, co kwitnie od wczesnej wiosny do późnej jesieni i coś co będzie domem oraz stołówką dla żyjących w mieście owadów.
Ostatecznie postanowiłem stworzyć tu gęstą ścianę bylin, na którą składają się kocimiętki, floksy, przegorzany, kłosowce – całość poprzeplatałem różami. Postanowiłem też zachować całość w kolorystycznej tonacji różu i błękitu. Zachęcony miłymi komentarzami sąsiadów, poszedłem za ciosem i zacząłem zagospodarowywać przestrzeń po drugiej stronie chodnika, prowadzącego do wspomnianej wiaty. W ten sposób zacząłem spełniać swoje ciche marzenia o tajemniczym ogrodzie (jak w powieści Frances Hodgson Burnett pod tym samym tytułem), pociętym wąskimi, krętymi ścieżkami. Na bujną roślinność tego miejsca składają się przede wszystkim lubiące półcieniste stanowiska funkie, świecznice, jarzmianki czy liliowce. Dominuje tu biel kwiatów i soczysta zieleń liści.
Znalazłem nawet miejsce na ławeczkę, na której mogę usiąść, odpocząć i przemyśleć kolejne pomysły. W kilku dużych donicach zasadziłem powojniki w towarzystwie traw – donice świetnie sprawdzają się w miejscach, w których nie można posadzić roślin bezpośrednio w gruncie. Uzyskałem w ten sposób ciekawy efekt pionowej struktury, wprowadzający przyjemne dla oka urozmaicenie.
Zamontowałem minioczko wodne, ul dla dzikich pszczół, domek dla jeża, kilka budek (w jednej regularnie mieszkają sikorki), wodopój i karmnik dla ptaków. Postanowiłem też, że wszystkie zielone odpady będę przetwarzał w kompostowniku oraz, że nie będę stosował żadnych oprysków chemicznych, a jedynie naturalne środki ochrony i nawożenia.
Zieleń dla każdego
Dość szybko okazało się, że Zielony Blok to nie tylko rośliny. To także żywa historia miejsca, w którym przyszło mi działać. Jak się bowiem dowiedziałem, Krowodrza zajmuje ważne miejsca w dziejach polskiego ogrodnictwa, ponieważ jeszcze sto lat temu działały tu liczne gospodarstwa rolne. Uprawiano w nich warzywa i owoce m.in. głąbik krakowski i karczochy, które trafiały na stoły w Krakowie, Warszawie, Lwowie, a nawet w Berlinie. Gospodarze zawdzięczali wyjątkową obfitość plonów tutejszym czarnoziemom.
Dowiedziałem się też, że kilka minut spacerem od Zielonego Bloku stoi Pałac w Łobzowie, w którym swój ogród miała sama królowa Bona – wyrazem mojego szacunku dla tej warzywnej tradycji są na przykład papryki rosnące w jednej rabacie wraz z cyniami.
Część z tych informacji pozyskałem od sąsiadów, których poznałem bliżej, właśnie dzięki ogrodowi, ponieważ polubili miejsce, które stworzyłem. Zielony Blok stał się zatem przyczynkiem do długich rozmów, do wspomnień, do poznawania się i przełamywania anonimowości. Stąd też wzięła się nazwa Zielony Blok. Nie chodzi w niej o kolor elewacji, ale o uznanie dla mieszkańców mojego bloku, dla ich wrażliwości na piękno roślin, ponieważ na każdym półpiętrze rośnie prawdziwa doniczkowa dżungla.
Wraz z kolejnymi przeobrażaniami dziedzińca wpadłem na pomysł, by stworzyć jego internetowy dziennik na Facebooku. Tak właśnie powstał Zielony Blok, który ma również swoją stronę internetową (www. zielonyblok.pl) i profil na Instagramie (@zielonyblok). Zagląda tam wiele osób, które nie tylko darzą prezentowane przeze mnie rośliny miłością, lecz także z szacunkiem podchodzą do dzikiej przyrody w mieście.
Wybór Łukasza
Choć Zielony Blok jest niewielki, posadziłem w nim ponad trzysta pięćdziesiąt odmian. Poznaj dwanaście (moim zdaniem najciekawszych) i sprawdzonych roślin do upraw w miejskich ogrodach i nie tylko.
Ciemiernik (Helleborus) 'Molly's White' |
1. Ze względu na coraz cieplejsze, bezśnieżne zimy brak w naszych ogrodach roślin, które ożywiłyby je właśnie w tych szarych miesiącach. W takim przypadku doskonale sprawdzą się ciemierniki (Helleborus). W zależności od odmiany ich kwiaty będą cieszyć nasze oczy od zimy aż po wiosnę. Te lubiące półcieniste, wilgotne stanowiska rośliny mają niezliczoną liczbę odmian o pojedynczych lub pełnych kwiatach, występujących w wielu kolorach. Do moich faworytów należy ciemiernik 'Molly’s White', którego płatki łączą w sobie barwę białą i limonkową.
Bodziszek (Geranium) 'Rozanne' |
2. Bodziszek (Geranium) to ulubiona bylina Carol Klein, która wybrała ją jako roślinę ostatniego pięćdziesięciolecia Gardeners’ World i zabrałaby ze sobą na bezludną wyspę. Carol to moja ulubiona prowadząca. Nikt, poza nią, nie potrafi z takim zachwytem opisać walorów przedstawianych roślin. Polecany przez nią bodziszek kwitnie obficie od maja do października, rośnie dobrze właściwie na każdym stanowisku, od cienistego po słoneczne. Duże, pięciopłatkowe kwiaty o fioletowoniebieskiej barwie i białym środku będą ozdobą każdego ogrodu. Przyciąga owady, zadarnia i sprawia, że rabaty wyglądają naturalnie. Nie wymaga specjalnych zabiegów pielęgnacyjnych. Bylina idealna! Jeśli mógłbym posadzić tylko jedną roślinę, byłby to właśnie ten bodziszek.
Piwonia (Paeonia) 'Krinkled White' |
3. Miłością do piwonii (Paeonia) zaraziła mnie moja sąsiadka, Pani Basia. Uwielbia piwonie, dlatego uprawiała je latami na swojej działce w ROD. Jedną z nich zabrała ze sobą niczym wierną przyjaciółkę, gdy nie mogła już dłużej zajmować się ogrodem. Teraz dbam o nią ja i mam cichą nadzieję, że ktoś po mnie zaopiekuje się moimi piwoniami. Szczególnie polecam odmianę 'Krinkled White', ponieważ jest zaprzeczeniem bizantyjskiego przesytu, z którym kojarzymy piwonie. Jej delikatne białe płatki o karbowanych brzegach, wyglądające niczym powycinane z pergaminu, otaczają złotą kulę pylników, która przyciąga zapylaczy z całego ogrodu.
Kosaciec bródkowy (Iris) 'Wintry Sky' |
4. Kosaćce (Iris), zwane również irysami, kojarzą mi się z ogródkiem mojej mamy. Nie był zbyt duży, ale pełno w nim było przebiśniegów i właśnie irysów o fioletowych kwiatach. Z względu na słoneczną ekspozycję, kosaćcom wyjątkowo dobrze się tam rosło. Współcześnie, kiedy mamy coraz częstsze susze, takie rośliny mogą być idealnym rozwiązaniem. Mimo że w Zielonym Bloku nie ma zbyt wiele miejsca, to z sentymentu za ogródkiem mamy posadziłem tu kilka irysów. Moja ulubiona odmiana to ‘Wintry Sky’, której dolne płatki są mlecznobiałe, a górne fioletowo-granatowe niczym zimowe niebo.
Łubin (Lupinus) 'Masterpiece' |
5. Łubiny (Lupinus), zaraz po malwach, to czołowi reprezentanci tradycyjnego polskiego ogródka. O tym, jak z powodzeniem mogą zostać wykorzystane w nowoczesnym ogrodzie, mogliśmy się przekonać, czytając i oglądając relację z Chelsea Flower Show w magazynie Gardeners’ World Polska. Odpowiednio zestawione przestają kojarzyć się z babcinymi ogródkami, lecz tworzą łąki bylinowe naturalistycznych ogrodów – świetnie się również sprawdzają w nowoczesnych projektach. Szczególnie polubiłem odmiany należące do grupy West Country. Na zdjęciu łubin 'Masterpiece' o intensywnie bordowych kwiatach, który będzie mocnym akcentem każdej rabaty.
Floks (Phlox) 'Blue Paradise' |
6. Floksy (Phlox), cudownie pachnące dzieci lata, które występują w niezliczonych formach kolorystycznych, to kolejni przedstawiciele tradycyjnego polskiego ogródka. Odmiana Blue Paradaise jest jednak prawdziwą egzotyczną zagadką. Jego kwiaty niczym kameleon zmieniają kolor w zależności od pory dnia i warunków atmosferycznych. W słońcu będzie to róż lub fiolet, ale o zmierzchu i przy deszczowej aurze – błękit.
Kosmos (Cosmos) 'Casanova White' |
7. Kosmos 'Casanova White' Gdybym musiał zasadzić tylko jeden rodzaj roślin jednorocznych, to bez wahania wybrałbym kosmosy (Cosmos). Pamiętam z dzieciństwa, że potrafiły same wysiewać się w przerwach w chodniku, po którym wracałem ze szkoły do domu. Do tego kwitną nieprzerwane aż do mrozów i są uwielbiane przez owady. Obecnie istnieje wiele odmian o kwiatach pełnych i półpełnych w różnych konfiguracjach kolorystycznych. Ja szczególnie polubiłem odmianę ‘Casanova White’ o zwartym pokroju i dużych kwiatach, których płatki o nieskazitelnej bieli są lekko wygięte. Kolor i forma kwiatu sprawia, że ta pospolita na pozór roślina kojarzona z babcinym ogródkiem sprawdzi się również w nowoczesnym ogrodzie.
Róża (Rosa) 'Novalis' |
8. Czy istnieją niebieskie róże? Niestety nie, mimo że uznani hodowcy od wielu lat pracują nad odmianami, którym najbliżej do osiągnięcia tego koloru. W Zielonym Bloku rośnie kilka odmian należących do grupy tzw. róż niebieskich. Moją ulubioną jest ‘Novalis’, której intensywnie lawendowy kolor, regularna budowa i delikatny zapach to cechy, które rozwiewają wszelkie wątpliwości, dlatego i ją zalicza się do tej kategorii. Nikt nie przejdzie obok niej obojętnie, ponieważ nada ona każdej rabacie wyjątkowej magii. Róże (Rosa) zawsze łączę z innymi bylinami, szczególnie tymi o mniejszych kwiatach przypominających roślin z dzikich łąk i lasów. Doskonale sprawdzają się tutaj jarzmianki, szałwie czy kłosowce.
Powojnik (Clematis) 'Fujimusume' |
9. Żaden ze znanych mi powojników (Clematis) nie ma tak prawdziwie niebieskich kwiatów, jak pochodzący z Japonii Clematis ’Fujimusume’. Wielkie lazurowe kwiaty kontrastujące z żółtym pręcikami pojawiają się obficie już w maju. Ta odmiana dobrze radzi sobie w miejscach półcienistych. Roślinę można posadzić także w odpowiednio dużej donicy – pięknie prezentuje się wraz z trawami. Ten nieoczywisty pomysł popatrzyłem w jednym z numerów magazynu Gardeners’ World Polska. Ja zdecydowałem się na połączenie z hakonechloą smukłą ‘All Gold’, która również pochodzi z Japonii.
Jarzmianka (Astrantia) 'Roma' |
10. Jarzmianki (Astrantia) to, zupełnie niesłusznie, wciąż niedoceniane w naszych ogrodach rośliny. Ponieważ dzikie formy jarzmianek rosną w Polsce na linii lasów i łąk, najlepszym dla nich stanowiskiem będzie półcienista rabata. Nie macie takich? Niczym się nie przejmujcie, ponieważ ta bylina dobrze radzi sobie także w bardziej słonecznych miejscach. Kiedy kwitnie, jest dosłownie oblegana przez owady. Idealnie nadaje się do nasadzeń naturalistycznych. Warto łączyć ją z różami czy szałwiami, ponieważ ich delikatne, gwieździste kwiatostany doskonale kontrastują z bardziej wyrazistym towarzystwem.
Ostrożeń (Cirsium) 'Trevor’s Blue Wonder' |
11. Kiedy po raz pierwszy Monty Don zaprezentował w swoim Longmeadow ostrożeń (Cirsium) ‘Atropurpureum’, od razu zapragnąłem go mieć również u siebie. Po kilku sezonach udało się zdobyć sadzonkę w jednej ze szkółek ogrodniczych. Tak polubiłem te „osty”, że posadziłem również ich fioletową formę ‘Travor’s Blue Wonder’, która uwiodła mnie jeszcze bardziej. Ostrożeń to ulubiona roślina trzmieli. Formę dziką można zaobserwować choćby na mokrych Łąkach Nowohuckich. Trend związany z sadzeniem roślin, które znamy z dzikich łąk czy lasów, coraz mocniej zaznacza się w naszych ogrodach, sprawiając, że lepiej odwzorowują przyrodę, choć ręką ogrodnika.
Sadziec (Eupatorium) 'Baby Joe' |
12. W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć tej wysokiej byliny, choć jest to forma zdecydowanie bardziej zwarta i niższa niż jego krewniacy. Była to jedna z pierwszych roślin, jakie posadziłem w Zielonym Bloku i mam do niej szczególny sentyment. Bardzo sobie cenię wysokie byliny, zwłaszcza na małych przestrzeniach, ponieważ optyczne powiększają ogród, nadają mu właściwej bryły i dobrze dzielą na pomniejsze przestrzenie. Sadziec (Eupatorium) ‘Baby Joe’ to roślina odporna na szkodniki i choroby. Kwitnie pod koniec lata, a jej przekwitłe, puszyste kwiatostany zdobią ogród przez całą jesień i zimę.
Tekst i zdjęcia: Łukasz Szydłak
Artykuł pochodzi z magazynu |