W tamtym okresie korzystała z innej, sporo mniejszej działki rekreacyjnej, więc rzadko bywała na nowo nabytej ziemi (kupiła ją, aby pomóc koledze, któremu zabrakło pieniędzy na wykończenie domu). Przez te lata na części parceli zdążył urosnąć las, a część dzierżawił rolnik.
Niekorzystny kształt działki
Po śmierci męża pani Krystyna zmieniła życiowe plany. Zdecydowała się nareszcie spożytkować działkę na wsi. Zbudowała na niej dom i wyprowadziła się z miasta. Dopiero planując budowę, dostrzegła, jak niekorzystny kształt ma parcela. I nawet spróbowała to naprawić, prosząc sąsiada, zasiedziałego tu rolnika, o zamianę gruntów w taki sposób, by jej parcela rozciągała się blisko jej domu, proponując mu ziemię uprawną położoną z dala od ruchliwej drogi i spalin. Niestety, zamiana okazała się niemożliwa, gdyż sąsiad zapisał grunty rodzinie.
- Po odmowie sąsiada trochę się zmartwiłam, jednak potem pomyślałam, że kiszkowaty kształt działki ma swoje zalety. Dzięki niemu mogłam stworzyć w ogrodzie kilka oddzielnych i różniących się stref. Taka działka zmusza mnie również do aktywności fizycznej. Chodząc, po niej codziennie, pokonuję kilka kilometrów.
Ogrodzona część działki ma długość 300 m. Połowę zajmuje strefa wypoczynkowa ze stawem. Wokół zbiornika rosną liczne krzewy liściaste, w tym ulubione przez właścicielkę kaliny. Żwirowe plaże i piaszczyste łachy na brzegu wyglądają bardzo naturalistycznie. Wzdłuż ogrodzenia rozciąga się sad i warzywnik | Altanę powiększa pomost, którego część wysunięto nad lustrem wody. Powstał z egzotycznego, ryflowanego drewna i ma powierzchnię 20 m2. Wypoczynkową część działki ze stawem otaczają pola i las |
Ponieważ trudno było utrzymywać i pielęgnować cały tak duży i wąski szmat ziemi, pani Krystyna zdecydowała się podzielić go na część użytkową z domem, którą ogrodziła, natomiast na reszcie gruntu posadziła 800 drzew. Ale i tak ogrodzona część zajmująca połowę powierzchni całej działki, czyli 7000 m2, ma długość aż 300 m. Dlatego właścicielka poczyniła kolejne podziały. W obrębie ogrodzenia stworzyła dwie kompletnie różne strefy - zalesioną z domem oraz wypoczynkową ze stawem.
Las i dom na leśnej polanie
Rok zajęło pani Krystynie uzyskanie zgody na cofnięcie domu o 80 metrów w głąb posesji. Plany zagospodarowania przestrzennego wskazywały postawienie go w odległości zaledwie 20 metrów od drogi, ale w tym miejscu rósł starodrzew, który właścicielka chciała ocalić. Ponadto odstraszał ją samochodowy ruch i hałas.
Cofnięcie budynku gorąco popierała jego architektka, widząc w głębi parceli naturalną polanę wśród drzew wprost stworzoną do zbudowania domu. Tutaj nie trzeba było niszczyć tylu drzew w brzozowo-sosnowo-dębowym lesie.
Pani Krystyna jest bardzo zadowolona, że nie uległa odgórnemu nakazowi władz gminy i zawalczyła o posadowienie budynku w bardziej korzystnym miejscu. Nawet pomimo większych kosztów uzbrojenia budynku w media. Las osłania dom przed wiatrami i nadmiarem słońca. Daje intymność, śpiew ptaków i specyficzny zapach. Jedynym problemem są sypiące się do rynien liście i igliwie oraz szyszki bębniące o dach. Ale właścicielka woli je systematycznie sprzątać niż oglądać drogę. Można nawet powiedzieć, że z radością pożytkuje dary własnego lasu. Szyszek, po wysuszeniu, używa do rozpalania ognia w kominku.
Oprócz kosmetycznych porządków las pozostał w pierwotnym kształcie. Rozciąga się na długości 150 metrów parceli, z trzech stron okalając budynek. Usunięto niepotrzebne zarośla, by między drzewami pojawiła się trawa. W nienaruszonej ściółce, tak jak wcześniej, można zbierać grzyby. W tej części posesji pani Krystyna nie chciała sadzić nowych roślin. Wyjątek zrobiła dla jałowców, różaneczników i azalii, które wpasowały się w charakter lasu. Rosną od strony frontu, wzdłuż całej wschodniej elewacji oraz nieopodal tarasu.
Na spacer nad własny staw
Ogród na długiej i wąskiej działce najczęściej projektuje się w taki sposób, by właściciele codziennie chcieli pokonywać nawet spore odległości w drodze do ulubionego zaułka.
Dla pani Krystyny takim miejscem jest staw, położony za lasem na dawnym polu uprawnym. Nie przeszkadza jej, że znajduje się w odległości 70 m od domu.
Zanim można go było zbudować, właścicielka i pomysłodawczyni w jednej osobie przez kilka miesięcy zdobywała pozwolenie, tak zwany operat wodno-prawny (połączyła go z pozwoleniem na budowę studni głębinowej do podlewania ogromnego ogrodu). Kolejny raz z uporem dążyła do zrealizowania wyznaczonego sobie celu i cierpliwie przeczekała urzędnicze procedury. Starania przyniosły nadspodziewany efekt. Staw wygląda, jakby był tu od zawsze. Nikt nie poznaje, że zaprojektował i wykonał go architekt krajobrazu, a nie sama natura.
Zbiornik wodny ma powierzchnię 500 m2, ponieważ mniejszy ginął w perspektywie ogromnego pustego pola. Architekt ogrodu, Adam Stańczak, wiedział, w jaki sposób płynnie połączyć zalesioną część parceli z resztą ogrodzonej przestrzeni. Za lasem uformował szeroki pagórek z tarasami, zużywając całą ziemię wydobytą z wykopu pod zbiornik. W ten sposób zniwelował różnicę wysokości między wysokimi drzewami i lustrem wody.
Na zboczu pagórka zbudował strumień, zasilany wodą ze stawu i krążącą w obiegu zamkniętym. Nieckę stawu i koryto strumienia trzeba było wyściełać folią, choć na początku właścicielka myślała o stawie gruntowym. Piaszczyste podłoże nie było jednak dobre dla tego rodzaju zbiornika. Wysoki poziom wody gruntowej utrzymywałby się tylko wiosną, po roztopach, jednak w lecie woda w niecce opadałaby do bardzo niskiego poziomu i trzeba by było ją ciągle uzupełniać.
Aby zachęcić dzikie kaczki do gniazdowania na stawie, zbudowano podłużną wysepkę. Staw zarybiono karasiami, linami oraz kilkoma szczupakami.
Altana - konkurencja dla domu i tarasu
- Na wsi mieszkam od pięciu lat i ciągle zachwyca mnie przyroda. Na powietrzu spędzam większość dnia latem. Po założeniu stawu bardzo brakowało mi nad wodą miejsca do siedzenia i podziwiania widoków. Kiedy postawiłam altanę, od razu zmieniłam dotychczasowe przyzwyczajenia. Już nie piję porannej kawy w kuchni czy na tarasie przy domu, ale idę do altany nad stawem.
Drewniana altana w kształcie ośmiokąta ma średnicę 6 m, więc jest pojemna (mieści 16 osób). Pani Krystyna wybrała ją z szerokiej oferty gotowych mebli. Stoją w niej drewniane meble przeznaczone do wypoczynku i przyjmowania gości przy ognisku albo przy przenośnym grillu. Zaletą altany jest ustawienie tyłem do słońca. Dlatego patrzenie na staw jest bardziej komfortowe i nie męczy oczu.
Altanę powiększa pomost, którego część wysunięto nad lustrem wody. Można z niego dotknąć nenufary. Powstał z egzotycznego, ryflowanego drewna i ma powierzchnię 20 m2. To po altanie drugie najlepsze w ogrodzie miejsce do wypoczynku i opalania. Naturalistyczny zaułek za lasem niektórym przypomina Mazury.
Pielęgnacja ogrodu
Właścicielka samodzielnie wykonuje wszystkie zabiegi pielęgnacyjne w ogrodzie.
Wiosną największą trudność sprawia usuwanie trzcin w stawie i oczyszczanie go z opadłych liści.
W zimie natomiast, dzięki dużej ilości trzcin, nie potrzeba wycinać przerębli, a ryby dobrze zimują.
Jesienią i wiosną następuje długi okres grabienia liści. Przez cały okres wegetacyjny właścicielka kosi trawniki. Sporo czasu zajmuje pielenie grządek, szczególnie w warzywniku. Rabaty ozdobne ściółkowane są korą ogrodniczą.
Drewniana altana, pomost nad stawem oraz meble ogrodowe wymagają zabezpieczenia drewna specjalistycznymi preparatami (altana raz na dwa lata, pozostałe 2 razy w roku).
Koszty założenia ogrodu
|
Roczne koszty pielęgnacji ogrodu
|
Wrażenia z użytkowania ogrodu- Pracę w ogrodzie i chodzenie po działce traktuję jako formę ruchu na powietrzu. Codziennie pokonuję wiele kilometrów, więc mam dobrą kondycję fizyczną. Marszruta mnie nie męczy. - Najlepszą inwestycją był staw i altana. Odpoczywanie nad wodą jest dla mnie wyjątkową przyjemnością. Warto jednak zadbać, by altana była duża. - Długo wybierałam wykonawców automatycznego nawadniania. Wygrali mój prywatny konkurs, ponieważ zaoferowali najlepszą cenę, solidne materiały oraz całoroczny serwis. Byli o 1/3 ceny tańsi od konkurencji. - W dużym ogrodzie potrzebne są różnorodne narzędzia ogrodnicze. Koszenie trawników ułatwiam sobie kosiarką – traktorkiem (jednorazowo koszenie trwa 2 godziny), ale muszę dokaszać pewne miejsca kosiarką spalinową i nożycami ręcznymi. - Polecam kompostowniki. To dobry sposób na spożytkowanie dużej ilości liści i trawy. - Nie sprawdziła się u mnie kwietna łąka. Architekt założył ją na trawniku przy stawie, ale miałam z nią więcej kłopotu niż przyjemności z oglądania. Kiedy trawa wyrośnie zbyt wysoko, nie można jej skosić kosiarką, tylko kosą, a po tej czynności łąka jest pożółkła i długo wygląda nieefektownie. Dlatego obecnie mam tylko klasyczne trawniki. – Jednorazowe podlewanie ogrodu zużywa 9 m3 wody, dlatego od razu postanowiłam zbudować studnię. To była słuszna inwestycja. |
Lilianna Jampolska