"Naturalna kołderka"? Nie dla murawy! Dlaczego liście zostawione na trawniku to zagrożenie?
Gdy jesienne liście zaczynają przykrywać trawnik, wiele osób uważa je za naturalną ochronę przed zimnem. Problem w tym, że ich obecność działa zupełnie odwrotnie. Gęsta warstwa liści odcina dopływ światła do trawy, a w wilgotnych warunkach tworzy środowisko idealne do gnicia. Pod naciskiem mokrej, zbitej masy trawa zaczyna dusić się i obumierać, a po zimie pozostają żółte place, których regeneracja może potrwać wiele tygodni.
Rozkładające się liście sprzyjają chorobom trawnika, zwłaszcza w okresach, gdy wahania temperatury powodują częste roztopy. Grzyby rozwijają się szybko w słabo wentylowanym podłożu, a ich obecność łatwo rozchodzi się po całej murawie. W efekcie wiosną zamiast świeżej zieleni widać mozaikę przebarwień i przerzedzeń.
Liście na trawniku zimą – co naprawdę dzieje się pod powierzchnią?
Zimą trawnik odpoczywa i spowalnia swoje procesy wzrostu. Gdy jednak zostanie przykryty warstwą liści, naturalny odpoczynek zmienia się w stres. Wilgoć zalegająca pod liśćmi nie ma jak odparować. Trawa nie oddycha, a gleba zaczyna się "dusić", co tylko przyspiesza degradację murawy.
W takim mikrośrodowisku prawie zawsze dochodzi do nadmiernego rozwoju pleśni śniegowej. To jedna z najbardziej uciążliwych chorób trawnika – zostawia wyłysiałe, brązowe kręgi, których usunięcie wymaga później dodatkowej pracy, dosiewania i nawożenia. Wiosna zamiast być startem do pięknej murawy staje się okresem intensywnej reanimacji.
Kiedy i jak usuwać liście, żeby trawnik przetrwał zimę i był piękny na wiosnę?
Najlepiej zacząć działać, zanim liście zdążą wytworzyć grubą warstwę. Regularne wygrabianie jesienią to najprostsza i najskuteczniejsza metoda ochrony trawnika. Warto robić to w suchy dzień, kiedy liście nie są zlepione wilgocią i łatwiej je zebrać.
Jeśli ogród jest duży i liści sporo, praktyczne może być korzystanie z dmuchawy lub odkurzacza ogrodowego. Ważne jednak, by nie odkładać prac „na później”. Im dłużej liście leżą, tym bardziej zbita staje się warstwa i tym trudniej ją usunąć bez uszkadzania trawy.
Po ostatnim grabieniu dobrze jest jeszcze raz delikatnie napowietrzyć powierzchnię murawy, aby poprawić cyrkulację powietrza przed zimowym okresem spoczynku.
A co z mulczowaniem? Czy można zostawić część liści?
Coraz częściej mówi się o ekologicznych rozwiązaniach, takich jak pozostawianie drobno zmielonych liści jako naturalnego nawozu. To ma sens, ale tylko wtedy, gdy ilość liści jest niewielka. Cienka, rozdrobniona warstwa nie zaszkodzi trawnikowi, pod warunkiem że trawa wciąż ma dostęp do światła i powietrza.
Jeśli jednak w ogrodzie rośnie kilka dużych drzew, a jesienny opad tworzy grubą kołdrę, mulczowanie nie będzie dobrym pomysłem. W takim przypadku pozostawienie liści to bardziej ryzyko niż korzyść.
Co grozi trawnikowi, jeśli zignorujemy liście?
Wiosną skutki są bardzo wyraźne. Pojawiają się:
– żółte i brązowe plamy,
– przerzedzenia murawy,
– ogniska pleśni śniegowej,
– obszary całkowicie pozbawione trawy, które wymagają dosiewania wiosną.
Taki trawnik potrzebuje dużo pracy, by wrócić do formy. To dodatkowa pielęgnacja, którą można było łatwo ograniczyć, działając wcześniej.
Zdjęcie tytułowe: encierro, yaviki / Adobe Stock