Czy własne warzywa i owoce z działki zawsze są zdrowe i bezpieczne?
Ogródki działkowe to symbol miejskiego azylu – miejsce, gdzie można uciec od betonu i wyhodować „coś swojego”. Jednak najnowsze badania Instytutu Ochrony Środowiska – PIB pokazują, że nie wszystko, co własne, musi być zdrowe. Naukowcy przeanalizowali popularne warzywa i owoce z warszawskich ogródków ROD. Wyniki? Niepokojące. W wielu próbkach wykryto szkodliwe substancje, które mogą mieć wpływ na nasze zdrowie.
Co znaleziono w miejskich warzywach?
W latach 2022-2023 naukowcy z Instytutu Ochrony Środowiska - Państwowego Instytutu Badawczego (IOŚ-PIB) badali próbki gleby i roślin z 16 warszawskich ogrodów działkowych.
W badaniu przebadano próbki roślin i gleby z działek zlokalizowanych na terenie stolicy. Okazało się, że część z nich zawierała metale ciężkie (w tym ołów i kadm), pestycydy, a nawet pozostałości antybiotyków. Najwyższe stężenia niebezpiecznych substancji stwierdzono m.in. w marchwi, burakach, jabłkach i pomidorach – czyli tych produktach, które najczęściej lądują na naszych talerzach.
W niektórych przypadkach zawartość szkodliwych związków przekraczała dopuszczalne normy, a to oznacza, że takie warzywa nie powinny być spożywane, zwłaszcza przez dzieci i osoby starsze. Co istotne – nie chodzi tu o przypadki odosobnione, lecz o dane z różnych dzielnic Warszawy.
Analiza pozostałości pestycydów w warzywach takich jak marchew, ogórek i pomidor wykazała obecność substancji aktywnych takich jak chloropiryfos, malation i diazinon w stężeniach od 0,02 do 0,05 mg/kg. Choć wartości te mieszczą się w dopuszczalnych normach, ich obecność w roślinach może stanowić zagrożenie dla zdrowia, szczególnie w przypadku długotrwałego spożywania tych produktów.
Skąd biorą się niebezpieczne substancje w warzywach?
Wielu działkowców wierzy, że skoro nie stosują chemii i sami uprawiają warzywa, to ich zbiory są zdrowsze niż te ze sklepu. Jednak problemy nie zawsze wynikają z praktyk ogrodniczych, lecz z zanieczyszczonego środowiska, w którym te rośliny rosną. Miejskie działki często znajdują się w sąsiedztwie ruchliwych ulic, starych zakładów przemysłowych, spalarni czy składowisk odpadów.
Zanieczyszczona gleba i powietrze to główne źródła metali ciężkich i innych toksyn, które trafiają do roślin przez korzenie lub z opadów atmosferycznych. Do tego dochodzi również problem z wodą do podlewania – jeśli pochodzi z niepewnego źródła, może zawierać resztki leków i chemikaliów.
Czym grozi spożywanie takich warzyw?
Długotrwałe spożywanie produktów zawierających metale ciężkie, pestycydy czy antybiotyki może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych. Ołów i kadm są szczególnie niebezpieczne dla układu nerwowego i nerek, mogą też zwiększać ryzyko chorób nowotworowych. Pestycydy wpływają negatywnie na układ hormonalny, a antybiotyki w żywności przyczyniają się do narastania antybiotykooporności, która jest jednym z największych zagrożeń zdrowotnych XXI wieku.

Jak się chronić i nie rezygnować z własnych plonów z działki?
Czy to oznacza, że trzeba zrezygnować z uprawy na działce? Niekoniecznie – ale warto działać świadomie. Przede wszystkim dobrze jest sprawdzić, gdzie znajduje się nasza działka i jaka jest jej historia. Jeśli w okolicy były zakłady przemysłowe lub inne źródła zanieczyszczeń, lepiej przeprowadzić analizę gleby. To niewielki koszt w porównaniu do potencjalnych zagrożeń zdrowotnych.
Warto też zadbać o odpowiednie nawożenie i nawadnianie. Nie używajmy kompostu z nieznanych źródeł, nie zbierajmy deszczówki z dachów pokrytych papą lub eternitem, unikajmy podlewania wodą z kanałów i rowów melioracyjnych. Można także uprawiać warzywa w skrzyniach i podniesionych grządkach z czystym podłożem, oddzielonym od zanieczyszczonej ziemi.

Zaskoczenie i przestroga dla wszystkich działkowców
Badania pokazują, że nie wystarczy „mieć swoje”, by jeść zdrowo. Miejski ogródek może być źródłem satysfakcji, ale i ryzyka. Dobrze byłoby, gdyby więcej osób miało świadomość potencjalnych zagrożeń. Tym bardziej że warzywa z zanieczyszczonego środowiska mogą wyglądać i smakować zupełnie normalnie, mimo że w ich wnętrzu kryje się coś więcej niż błonnik i witaminy.
Tekst na podstawie: Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy, zdjęcie tytułowe: Miramiska / Adobe Stock