|
Pełne motyli i pszczół dzikie łąki kwietne, naturalne rozlewiska pokryte setkami lilii wodnych, czy kwitnące wiosną w Tatrach krokusy są naprawdę piękne. A jednak nikt ich nie dokarmia, nie przycina i nie odchwaszcza. Pozostawione bez ręki ogrodnika rok po roku rozrastają się zdrowo i bujnie. Jak to jest, że sobie tak wspaniale radzą bez chemii ogrodniczej, przekopywania ziemi, czy wiecznego przesadzania z miejsca na miejsce?
Czemu używamy chemii w ogrodzie?
Z tej prostej przyczyny, że przez ostatnie 80 lat ten sposób był promowany jako główny nurt ogrodnictwa i przede wszystkim z przyczyn ekonomicznych. Sprzedaż chemii to dobry biznes, a czyste, ładnie zapakowanie i bezzapachowe nawozy czy środki ochrony roślin były popularne głównie wśród ogrodników, którzy chcieli zrobić więcej i szybciej.
Sprytny marketing przyczynił się do tego, że wylewanie i sypanie na rośliny oraz glebę toksycznych środków stało się codziennością – szczególnie, że chemia w tym samym czasie wypełniła nasze domy (kuchnie, łazienki, pralnie).
Grzyby, bakterie, nicienie, pierwotniaki i wiele innych mikroorganizmów nie są w stanie dobrze rozwijać się wśród związków chemicznych, uzyskanych sztucznie w laboratoriach, co powoduje, że wymierają. A przecież to właśnie te organizmy są odpowiedzialne za wzrost roślin w ogrodzie! Używając chemii wykluczamy możliwość istnienia pięknych rabat kwiatowych czy bujnych warzywników, chyba że będziemy utrzymywać je przy życiu w sposób sztuczny, używając nawozów nieorganicznych, herbicydów, pestycydów oraz fungicydów…. i tu koło się zamyka.
Tak więc pierwszym krokiem do uprawy ogrodu bez sztucznej chemii jest przywrócenie życia naszej glebie przez całkowite odstawienie i zutylizowanie tych środków, a potem wykluczenie ich powrotu – nawet na chwilkę!
Mikroorganizmy w glebie
To nasi najwięksi sprzymierzeńcy, ponieważ dzięki ich działalności podstawowe składniki pokarmowe oraz mikroelementy przekazywane są roślinom w formie najbardziej dla nich przyswajalnej. Korzenie roślin współpracują z grzybami i bakteriami, i wręcz porozumiewają się z nimi – dana roślina jest w stanie otrzymać codziennie inne ilości pożywienia, które są bardzo zmienne i zależą od temperatury powietrza oraz wilgotności gleby.
Dlatego my musimy zadbać o to, aby te organizmy chciały żyć w naszej glebie, co możemy w bardzo łatwy sposób osiągnąć przez odstawienie sztucznej chemii ogrodowej, zaniechanie corocznego przekopywania i regularne ściółkowanie przekompostowaną materią organiczną, na przykład kompostem ogrodowym, kompostem z lokalnych zakładów utylizacji śmieci, przekompostowaną korą czy przekompostowanymi zrębkami drzew i krzewów.
Starajmy się, aby nigdy nie było pustych miejsc na ziemi w ogrodzie warzywnym, obsiewając je zielonymi nawozami i uprawiając wieloletnie warzywa – mikroorganizmy potrzebują korzeni roślin, aby żyć, więc nie wyrywajmy wszystkiego jesienią z zagonów i nie oczyszczajmy zbytnio naszych rabat.
Żywa gleba jest odpowiedzią na wszystkie bolączki dzisiejszego ogrodnika, gdyż jest w stanie pozytywnie wpłynąć na zdrowie roślin, a co za tym idzie na ich piękny wygląd czy obfite plony.
Działalność mikroorganizmów nie tylko wspomaga wzrost roślin, ale też wpływa pozytywnie na strukturę naszej gleby – mniejsze i większe żyjątka (np. dżdżownice) bezustannie przerabiają ją, przepychają, spulchniają, napowietrzają i sprawiają, że po jakimś czasie będzie ona w stanie zatrzymać dokładnie takie ilości wody oraz powietrza jakich potrzebuje, a resztę przefiltruje i przepuści dalej. Jej powierzchnia nie będzie ani zbyt twarda, ani zbyt sypka i nawet podczas trudnej, nieprzewidywalnej pogody, gdy panuje susza, wieją mocne wiatry czy padają ulewne deszcze, zadba o dobro korzeni roślin.
Odpowiednia roślina we właściwym miejscu
Tyle razy już słyszeliście to mądre zdanie, ale czy faktycznie dbacie o to, aby nowe rośliny trafiające na wasze rabaty były sadzone w warunkach (odpowiednia gleba, nasłonecznienie, temperatura), które lubią, gdyż są jak najbardziej zbliżone do warunków panujących w naturalnych siedliskach wzrostu danego gatunku?
Podejrzewam, że wielu z nas zdarzyło się zaszaleć w szkółce i kupić rośliny, którym później trudno było przypasować to optymalne miejsce w naszym ogrodzie: funkie i różaneczniki zostały posadzone w słońcu, piaskolubne lawendy w gliniastym, ciężkim podłożu, a gatunki wrażliwe na chłody, takie jak azalie czy laurowiśnie trafiły na wietrzną stronę działki i każdej wiosny są wyeksponowane na mroźne wiatry. Te rośliny może nie zginą od razu, ale doświadczą stresu, który sprawi, że będą rosły wolno i wyglądały na chore.
Takie sytuacje mogą spowodować, że sięgniemy po szybkie antidotum, czyli chemię ogrodową, aby w sposób sztuczny utrzymać rośliny w zdrowiu. Oczywiście takie rozwiązania są krótkotrwałe i toksyczne dla naszej planety. Dlatego właśnie dopasowanie poszczególnych gatunków roślin do optymalnych warunków wzrostu jest jednym z najważniejszych kroków do uprawy ogrodu bez sztucznej chemii.
Okrywanie roślin przed zimnem, wiatrem oraz szkodnikami
To kolejna ważna sprawa, o której musimy pamiętać, gdyż każdy z tych czynników źle wpływa na wzrost roślin w naszych ogrodach. Uwierzcie mi, że żadna z nich nie lubi rosnąć w chłodnych miejscach ogrodu wyeksponowanych na częste wiatry i przymrozki.
Rośliny posadzone w zacisznych miejscach charakteryzują się o wiele lepszym wzrostem i cieszą oko ogrodnika swoim zdrowym wyglądem: szybkimi przyrostami, bujnymi plonami, obfitym kwitnieniem. Szczególnie uważajmy na zachodnie granice naszych działek i ogrodów, ponieważ to właśnie z tej strony świata wieją najmocniejsze wiatry, warto też osłonić się od wschodu i północy.
Płoty to popularny sposób na oddzielenie się od sąsiada, ale ja polecam roślinność – należy zacząć od otulenia ogrodu wzdłuż zewnętrznych granic i, jeśli jest on duży, warto jak najszybciej posadzić wiatrochrony w postaci tradycyjnych drzew, takich jak sosny, modrzewie, brzozy, klony, jarzęby czy buki.
Mniejsze ogrody lub pokoje ogrodowe, czyli wyizolowane jego części otaczamy żywopłotami z grabu, buka, głogu jednoszyjkowego czy cisa. I nie pozbywamy się większych drzew, ponieważ one zapewniają naszemu ogrodowi dobry mikroklimat i chronią roślinność przed przymrozkami oraz mroźnymi wiatrami wczesną wiosną.
Nowo wysiane, czy wysadzone wiosną siewki zawsze warto przykryć agrowłókniną lub gęstą siatką, gdyż w pod tym materiałem zawsze jest bardziej ciepło i zacisznie, a więc młode rośliny szybko się ukorzenią i wytworzą duże, zdrowe liście. Tych samych okryć używamy do ochrony roślin przed szkodnikami – zamiast sięgać po chemiczne środki owadobójcze, wystarczy zablokować im drogę!
Szkodniki i choroby
Poznaj nieproszonych gości ogrodu i próbuj zidentyfikować problem, jaki nęka rośliny. Umiejętność rozpoznawania szkodników i chorób to pierwszy krok w kierunku ich zwalczania. Najlepiej jednak jest wiedzieć od początku, co może zaatakować rośliny w naszych ogrodach i starać się wyjść tym natrętom naprzeciw. Prewencja i zapobieganie są bardzo ważne przy uprawach ekologicznych.
Obsadzając zagony w warzywniku gatunkami kapustnymi możemy spodziewać się nalotu bielinka, którego gąsienica zniszczy piękne liście kapust, jarmużu czy brokułów – zastosowanie gęstej siatki czy wiosennej agrowłókniny w łatwy sposób zapobiegnie temu problemowi. To samo, jeśli chodzi o okrywanie cebuli przed śmietką cebulanką, porów czy czosnku przed miniarką porówką, a marchwi przed połyśnicą marchwianką. Agrowłóknina i siatki sprawdzą się też wtedy, gdy rośliny zjadane są lub niszczone przez ptaki, króliki, zające czy nawet sarny (jak w moim ogrodzie).
Uprawiając ogrody bez sztucznej chemii warto pamiętać…
- Płodozmian to mądry i sprawdzony sposób na zdrowe rośliny bez użycia nienaturalnych środków w warzywniku. Polega on na corocznym przesuwaniu grup warzyw, np. kapustnych, korzeniowych czy motylkowych (strączkowych), z zagonu na zagon, co zapobiega rozprzestrzenianiu się chorób oraz rozrastaniu się kolonii szkodników w jednym miejscu. Płodozmian wspomaga też naturalne dokarmianie roślin, ponieważ warzywa z grupy motylkowych (bób, groch, fasola) są w stanie całkowicie naturalnie wiązać i magazynować w małych brodawkach na swoich korzeniach wolny azot z powietrza, który w kolejnym sezonie może wspomagać wzrost kapust, brukselki czy innych warzyw z grupy roślin kapustnych, które uwielbiają azot.
- Dobre towarzystwo jest potrzebne nie tylko nam, ale i naszym roślinom. Zasada jest prosta – im większa różnorodność gatunków i szczególnie roślin kwitnących w ogrodzie, tym lepiej dla wszystkich: więcej owadów przylatuje do kwiatów, a przy okazji rozprawia się z niechcianymi szkodnikami. Niektóre szkodniki nie są w stanie poczuć zapachu swoich ulubionych upraw i je ominą (dlatego na rabatach tradycyjnie sadzimy lawendy z różami), a pod ziemią korzenie różnych gatunków zwabią większą ilość dobroczynnych grzybów, bakterii, nicieni, pierwotniaków i innych żyjątek. Warto też pamiętać, że rośliny z grupy kapustnych nie są atrakcyjne dla grzybów i bakterii, a więc aby utrzymać w szczęściu populację mikroorganizmów na zagonach kapustnych można pomiędzy nimi siać szybkie plony, takie jak sałata czy koperek.
- Bądźmy realistami i nie spodziewajmy się, że nasze plony będą tak perfekcyjne, jak warzywa czy owoce z supermarketu, gdyż jest to całkowicie nienaturalne i chyba nie ma takiej potrzeby. Pozwólmy, aby kilka liści kapusty było nadgryzionych, aby jabłka nie były idealnie okrągłe, a brokuły, pory czy truskawki dziwnie ogromne. Nie stresujmy się, jeśli na pędach róży czy głogu pojawi się kilka mszyc – zdrowy ogród, który opisałam, powinien być w stanie sam odeprzeć większe ataki szkodników czy chorób, tylko musimy mu na to pozwolić. Oduczmy się stałej kontroli i ingerencji w naturalne rytmy przyrody.
Zalety uprawy bez sztucznej chemii
Uprawa ogrodu bez sztucznej chemii (czyli tej stworzonej przez człowieka w laboratoriach) wspomaga procesy naturalnej chemii organicznej, które zachodzą w glebie, dzięki zamieszkującym ją mikroorganizmom oddziałującym na zawarte w niej cząstki materii organicznej i skał oraz wody i powietrza. Miliony niewidocznych dla oka bakterii i grzybów, a także większe organizmy, takie jak pierwotniaki, nicienie i np. dżdżownice, mogą żyć tylko w zdrowej i wolnej od toksyn glebie.
Używając sztucznych nawozów zaburzamy naturalną chemię podłoża, co niestety zaburza procesy życiowe mikroorganizmów, a stosując sztuczne środki ochrony roślin, takie jak fungicydy, herbicydy oraz pestycydy, całkowicie pozbawiamy nasze ogrody nie tylko tych niechcianych gości, ale także pożytecznych grzybni, roślin, owadów oraz zwierząt. Lepiej dbać o wszystkie formy życia, ponieważ dzięki nim nasz ogród stanie się zdrowym i samowystarczalnym ekosystemem, który będzie w stanie utrzymać piękne, bujne rośliny, a tym samym stworzyć dla nas prawdziwie zdrową, naturalną oazę spokoju i radości.
Tekst i zdjęcia: Katarzyna Bellingham
Artykuł pochodzi z magazynu |