Które rośliny doniczkowe mogą być niebezpieczne?
Wiele gatunków, które uprawia się w domach, jest oznaczonych jako trujące. Są to m.in.: wilczomlecze, bluszcz, anturium, kliwia, cyklamen i storczyki (zobacz pełną listę).
Rośliny rzadko jednak zachęcają do ich spróbowania, bo nie wyglądają na "smakowite", a ponadto (na szczęście) wydzielają zbyt mało szkodliwych związków – więc zagrożenie zatruciem jest mało prawdopodobne, wręcz marginalne. „Posiłek” z kwiatka z reguły skończy się u pociechy dolegliwościami żołądkowymi lub wymiotami, ale oczywiście problemu nie można bagatelizować, trzeba od razu reagować.
Istnieją jednak gatunki, które jak na nasze warunki są skrajnie toksyczne. To m.in. diffenbachia (nawet jej wydzieliny, przypominające łzy, są trujące) oraz kroton. Ich spożycie może doprowadzić do poważnych schorzeń, a nawet śmierci, np. wskutek uduszenia.
Jeśli w domu są małe dzieci (czyli te najbardziej ciekawe świata), należy unikać uprawy gatunków, które wytwarzają ozdobne owoce, często są to rośliny trujące (np. psianka). Inna sprawa – pociechy należy od najmłodszych lat uświadamiać na temat zagrożeń, w tym tych dotyczących roślin pokojowych i ogrodowych.
Pomimo potencjalnych zagrożeń dla dzieci, rośliny nie muszą całkowicie zniknąć z domu. Zobacz dom Nataszy i kwiaty w pokoju jej dzieci. Moje dzieci naprawdę lubią rośliny. Troszczą się o nie jak o małe zwierzątka. Jest to nie tylko wychowawcze, ale i - przede wszystkim - sprawia im dużo radości. Chłopcy obserwują, jak ich ulubieńcy rozwijają się i rozkwitają. Potrafią natychmiast rozpoznać gerbery czy róże, są zafascynowani roślinami owadożernymi, które miejscami ich trochę przerażają. Insekty, których początkowo się brzydzili, teraz są wchłaniane przez te rośliny. Są to ciekawe doświadczenia, o których chłopcy chętnie opowiadają w przedszkolu. |
Tekst: Michał Mazik, zdjęcia: Floradania.dk