Ogród z rzeźbami i żartobliwymi aranżacjami | Reportaż ogrodowy

Z rzeźbami i żartobliwymi aranżacjami, fot. Lilianna Jampolska

Prywatne ogrody zazwyczaj odzwierciedlają osobowość właścicieli. W tym widoczne są subtelność, umiłowanie pięknych roślin i artyzm w tworzeniu z nich ozdobnej przestrzeni, lecz jednocześnie spora dawka szelmowskiego humoru, a nawet odrobina kontrolowanego… kiczu. Tu nigdy nie wiadomo, jaka jeszcze niespodzianka czeka za rogiem!

Posłuchaj
00:00
17

Halina ma wrodzony talent do kreowania artystycznych zakątków i detali. Co roku korci ją, żeby w ogrodzie coś zmienić, ulepszyć. I zawsze się jej to udaje!

Dysponuje wielką zieloną przestrzenią wokół domu (o powierzchni 5000 m2) i już od dwóch dekad zaskakuje rodzinę i gości oryginalnymi i często żartobliwymi dekoracjami. Po dawnym gospodarstwie – z dwuizbowym domem, starą szopą, polem truskawek i sadem – pozostało tylko kilka leciwych jabłoni i czereśni, ale i je pomysłowo wkomponowała w ozdobne grupy roślin. Początki tworzenia ogrodu były jednak bardzo trudne.

Nie od razu Kraków zbudowano

Zbyszek zajął się wznoszeniem domu, a ponieważ pochłaniało to coraz więcej czasu i środków finansowych, poprosił Halinę o samodzielne zaplanowanie zagospodarowania posesji (wiadomo było, że nie będą kontynuować działalności rolniczej, bo nieruchomość w zielonej dzielnicy miasta kupili w zupełnie innym celu).

"Nie spodziewałam się, że zagospodarowanie tak ogromnego terenu spadnie na mnie. Jednak byłam wtedy 20 lat młodsza i pełna energii, więc zakasałam rękawy i ruszyłam do pracy. Było mi o tyle łatwiej, że na sporej części areału poprzednicy uprawiali truskawki, ziemia bez specjalnego ulepszania nadawała się pod rośliny ozdobne. Mąż nalegał na założenie wielkiego trawnika i umówił rolnika z pługiem, który wyrównał część gruntu. Posialiśmy trawę oraz posadziliśmy nieopodal stawianego domu 5 drzew iglastych, bo zależało mi na zieleni w zimie, a jednocześnie na szybkim uzyskaniu szkieletu, na którym będę mogła oprzeć kolejne aranżacje." – opowiada Halina.

"Potem na działce zostałam sama… Na początku kawałek po kawałku tworzyłam zarys klombów i obsadzałam je drzewami i krzewami, mieszając iglaste z liściastymi. Pewnie wtedy prędzej robiłam, niż myślałam i przyznaję – chwilami podczas pracy panował kompletny chaos! Szybko się nudzę, szczególnie wykonując powtarzalne czynności, lecz właśnie wtedy wpadają mi do głowy różne ciekawe pomysły. Rzucałam aktualną pracę i rozpoczynałam nową w innym miejscu. Był moment, że robiłam wszystko naraz. A wiedzę ogrodniczą miałam wtedy marną, popełniałam błędy. Dopiero w zimie miałam czas na czytanie fachowych książek.

Na szczęście, po kilku miesiącach z tego zamieszania zaczęły się wyłaniać zalążki zakątków. Powstawały spontanicznie, z odruchu serca, kiedy daną grupę roślin chciałam otworzyć na ogród, albo oddzielić od reszty i zamknąć. W ten sposób ukształtowałam kilka miejsc do wyciszenia się, inne przygotowałam później dla wnuczka itd. Posadzone egzemplarze wciąż rosły i nawet się nie obejrzałam, kiedy trzeba je było… ciąć!"

Z rzeźbami i żartobliwymi aranżacjami

Rzeźby i posążki z betonu (imitującego kamień) ozdabiają liczne ogrodowe zakamarki. Właścicielka zawsze daje im oprawę z kwiatów.

Golone topiary

Pierwsze formowanie roślin wymusiła prozaiczna sytuacja przy tarasie. Halina ozdobiła go różnymi odmianami drzew i krzewów iglastych, bo chciała przez cały rok wiedzieć przez okna żywą zieleń, lecz po kilku latach, niestety, gęsta grupa zasłoniła światło dzienne wpadające do pomieszczeń i widok na ogród. Oczywiście, trzeba to było naprawić. Świerk, jałowce i sosny poszły więc pod sekatory, piły, nożyce.

Od tamtej pory również w reszcie ogrodu rozpoczęła się, trwająca do dziś, era formowania iglaków. W różnych miejscach właścicielka uzyskała naprawdę zaskakujące bryły. Umiejętność szykowania przestrzennych rzeźb z roślin, znaną już od czasów rzymskich (niektórzy twierdzą, że od czasów faraonów), opanowała do perfekcji.

1, 2. Królik i wąż powstał z krzewów bukszpanu dla wnuka, jako figurki poglądowe. Koguta i kurkę z jajem uformowała w innym miejscu z cisów i jałowca. Precyzyjne ostrzyżenie jednego takiego obiektu, przy pomocy nożyc akumulatorowych i sekatora, zajmuje jej średnio godzinę.

3. Krzewy hortensji wyglądają jakby jechały na wozie drabiniastym, w rzeczywistości rosną w dużej grupie na rabacie (wóz zamarkowano przy pomocy fragmentu niskiego płotka z drewna i dwóch kół).

4. Miejsce, w którym wypoczywa podczas pracy w ogrodzie, urozmaiciła gabionami własnej produkcji i kolejnymi ciekawymi kwietnymi aranżacjami. Przedmioty żeliwne pomalowała na ulubione kolory, które żartobliwie przełamują ich stylową i trochę staromodną konwencję.

Halina śmieje się, że spacerując po ogrodzie, patrzy na drzewa i krzewy, myśląc "co by im obciąć". Rzeczywiście nadaje rozmaite formy jałowcom, cisom, bukszpanom, świerkom, żywotnikom. Jedne pomysły podsuwa jej wyobraźnia, inne zaczerpnęła od zagranicznych ogrodników podczas podróży po świecie i odzwierciedliła u siebie (patrząc na nie teraz, chętnie wspomina odwiedzane miejsca). Liczne okazy cieszą oko kształtami geometrycznymi oraz wschodnioazjatyckimi. Najoryginalniejsze naśladują figury zwierząt, a powstały głównie z myślą o wnuczku właścicieli (babcia stworzyła je jako figurki poglądowe). Są wśród nich: królik, kogucik, kura z jajem, wąż, legwan (ogromny krokodyl niestety "zachorował" i krzew, z którego go ukształtowano, trzeba było wyciąć). Zielone rzeźby szczególnie wyraziście wyglądają tuż po przystrzyżeniu, jak również w zimie – mróz i szadź wspaniale wyostrzają ich krawędzie.

Żartobliwe rzeźby i aranżacje

Guru angielskich architektów krajobrazu i ogrodników często powtarza, że ogród bez humoru to nie prawdziwy ogród. Wędrówka szlakiem kolejnych topiarów jest nie mniej zaskakująca, niż odnajdowanie w zakątkach rozmaitych rzeźb i ozdobnych elementów z kamienia, tworzywa sztucznego, drewna itp. Wiele z nich ma żartobliwą oprawę. Przykładowo, na jednej z rabat, z kawałka ceramiki i trawy, Halina wykonała głowę duszka z ogromnymi przyjaznymi oczami. Nieco dalej fragmentem drewnianego płotka podparła krzewy hortensji, dodała koła i w ten sposób zamarkowała furę wypełnioną kwiatami. Gdzie indziej postawiła sztalugę malarską z pustą ramą – żywy obraz to ukwiecone pelargonie.

Z rzeźbami i żartobliwymi aranżacjami  

1. Duszek, przyjaźnie spoglądający wielkimi oczyma, powstał na rabacie z kawałków ceramiki. Co jakiś czas Halina zmienia mu czuprynę (poprzednio utworzyła ją z szaroniebieskiej trawy kostrzewy).

2. Stara rama i żywy obraz z kwiatów balkonowych to kolejna pomysłowa ozdoba ogrodu.

3. Kwitnące rośliny to wielka miłość Haliny. Najbardziej lubi róże, powojniki, malwy, lilie. Latem i jesienią rabaty mają mnóstwo kwiatów i kolorów, które są jednak pod jej staranną artystyczną kontrolą.

4. Żeliwna lokomotywa to prezent od siostry Haliny, który wspaniale dekoruje reprezentacyjny dojazd do budynku.

Rozmaite przedmioty właścicielka wynajduje na giełdzie staroci, albo w Internecie. Unika drogich, bo jej zdaniem urządzanie ogrodu powinno odbywać się pomysłowo i być zabawą, a nie generować olbrzymie koszty.

"Rodzina i znajomi wiedzą, że wyżywam się przy dekoracjach, więc wiele rzeźb to prezenty od nich. Z tymi udanymi i mniej udanymi chodzę po ogrodzie i staram się znaleźć na nie najlepsze miejsce. Niektóre początkowo, bez odpowiedniej oprawy, wydają się odrobinę kiczowate, ale dla mnie kapka kontrolowanego kiczu jest zabawna. Tradycyjne stylowe rzeźby z piaskowca wprowadzają do przestrzeni zbyt formalną atmosferę, a przy okazji są bardzo kosztowne." – opowiada Halina.

"Wolę bawić się detalami za grosze. Uwielbiam pojechać z koleżankami na łódzką giełdę samochodową, bo to prawdziwa skarbnica ciekawych przedmiotów do aranżacji ogrodu i domu."

Kwitnące rośliny to miłość Haliny. Na przykład różami przybrała fragmenty ogrodzenia i wewnętrzne przegrody z drewna. Zaobserwowała też gdzieś, że powojniki świetnie dają sobie radę bez typowych podpór w formie płotków, pergoli, drabinek, bramek. W wielu zakamarkach ogrodu wiotkie ukwiecone pędy pną się więc tylko po innych roślinach.

Powojniki wspinają się również na rzeźbę kobiety i jej zamaszystą suknię (Halina użyła fragmentu sklepowego manekina i metalowej siatki, a na głowę damy zakłada własny kapelusz). Planuje przygotować naprzeciwko, do pary, postać mężczyzny, wykorzystując do tego celu (tak samo jak w przypadku kobiety), uschnięty pień chorego jałowca. Pomysłów na kolejne dekoracje dostarczają jej nawet zniszczone rośliny!

Wrażenia z użytkowania ogrodu

"Na początku nie znałam się na roślinach, kupowałam z mężem te, które się nam podobały, albo pasowały do konkretnego miejsca. Na czytanie fachowych książek nie miałam wtedy czasu, ani siły po ciężkiej pracy w ogrodzie. Przyznaję, w pierwszych latach w komponowaniu przestrzeni było dużo przypadkowości. Jednak potem rośliny przesadzałam, zamieniałam, aż do uzyskania dobrego efektu. Zawsze spontanicznie tworzyłam aranżacje, pomysły same wpadały mi do głowy. Później nastał czas zdobywania wiedzy o roślinach." – odpowiada Halina.

Strzyżenie licznych roślin pochłania dużo czasu. Powinnam przycinać je dwa razy w roku, jednak zwykle jestem w stanie zrobić to tylko raz, bo zanim uformuję wszystkie, kończy się lato, a nowe przyrosty muszą zdrewnieć przed mrozami. Inaczej zmarzną, można nawet stracić całą, sztucznie pobudzoną do wzrostu, roślinę. Dlatego staram się zakończyć prace do końca sierpnia, trwają już od połowy maja.

Figury zwierząt formuję zgodnie ze sztuką ogrodową. Najpierw przyglądam się pokrojowi krzewów, sprawdzam, w jaki kształt można je zmienić. Następnie odpowiednio naginam gałązki i ewentualnie przywiązuję je do stelaża z metalu lub bambusa. Czekam aż pędy się zagęszczą, przycinam i znowu czekam. I tak zlatuje kilka lat. Żywa rzeźba jest gotowa średnio po pięciu latach.

Używam zaledwie kilku narzędzi – małych ręcznych sekatorów i nożyc oraz elektrycznych nożyc z dłuższą prowadnicą i akumulatorowych z krótką. Formowanie wyższych drzew większymi elektrycznymi nożycami wymaga od mnie pracy na drabinie, szczególnej zręczności i siły. Zaczynam mieć z tym kłopot, więc przyuczam do tego synów." – dokańcza właścicielka.

"Posiadanie tak dużego ogrodu nie oznacza, że stworzyliśmy go ogromnym nakładem środków finansowych. Naprawdę warto uruchomić wyobraźnię i pomysłowość, jak zrobiła to żona." – dodaje Zbyszek.

Koszt założenia i pielęgnacji ogrodu

Ogród o pow. 5000 m2 powstaje od 1998 r. Zakup roślin przez 20 lat – około 20 000 zł.

Ogród pielęgnuje właścicielka, kilka razy w sezonie pomaga jej sąsiad. Właściciel zajmuje się koszeniem trawy (używa kosiarki-traktorka) i pielęgnacją trawnika.

Dopiero 2 lata temu założono na części ogrodu, automatyczny system podlewania, oparty na wodzie ze studni. Przygotowanie nawadniania – materiały 3000 zł.

Nawozy do trawnika i roślin ozdobnych, środki ochrony roślin – do 2000 zł, trzeba jednak podkreślić, że przeważnie stosowane są naturalne nawozy i preparaty ochronne z czosnku, pokrzyw, żywokostu itp.

Źródło: magazyn Budujemy Dom
Tekst: Lilianna Jampolska
Zdjecia: Lilianna Jampolska i właściciele
Obserwuj
Tematy
Więcej na ten temat
Sekrety pięknych storczyków. Eksperci radzą, jakie produkty wybrać do codziennej pielęgnacji
Komentarze

Ciesielska czy rozłupująca? Jaka siekiera do ogrodu?
To się przyda
Tagi
Najnowsze treści