Logo
Logo

Wywiad z Sebastianem Kulisem, autorem książki "Ogród na cztery pory roku"

Sebastian Kulis – 28-letni gdańszczanin, od zawsze zakochany w świecie Natury. Dzieciństwo spędził na polach i w lasach, w czasie dorastania gotował w wegetariańskich restauracjach. Ten miks przyczynił się do tego, że zna rośliny od nasiona po talerz. Autor bloga "Roślinne Porady", kilku książek ogrodniczych, wielu tekstów do magazynów, prowadzi warsztaty i wykłady, a przede wszystkim projektuje i zakłada ogrody wykorzystując techniki permakulturowe, obecnie mieszka w Danii. Kocha czosnek, nie cierpi pelargonii.

Dowiedz się o nim więcej oraz o najnowszej książce pt. "Ogród na cztery pory roku".

1. Najpierw był blog, a teraz jest „Ogród na cztery pory roku”. W książce wspominasz o tym, że w języku polskim mało jest satysfakcjonującej i specjalistycznej literatury na temat ogrodnictwa. Chciałeś wypełnić tę lukę?

Moim zdaniem polskie książki ogrodnicze dzielą się na te, w których są same podstawy i informacje, z których nie da się dowiedzieć niczego nowego. Inne publikacje to wyspecjalizowane książki, o wąskich zagadnieniach, których przeciętny ogrodnik nie jest w stanie przeczytać, bo zaśnie po drodze lub nic nie zrozumie. Chciałem trochę połączyć te dwa światy. Uczulić Czytelniczki i Czytelników na to, że można uprawiać rośliny wspierając, a nie wypierając Naturę. Niestety wiele, szczególnie starszych książek ogrodniczych, każe traktować wszystko niezliczonymi ilościami chemii, dominować nad Naturą i trzymać ją w ryzach. A przecież tego się nie da kontrolować!

2. Skąd przyszedł koncept na „Ogród na cztery pory roku”? Jej układ, podział rozdziałów na podrozdziały?

Jedna z ważniejszych rzeczy w ogrodnictwie, Naturze i życiu to sezonowość. Ona jest kluczem do tego, co jeść, jak wspierać swój organizm, co robić, kiedy pracować, a kiedy dać sobie spokój. Niestety w naszych czasach wszystko jest spłaszczone – w sklepach przez cały rok znajdujemy to samo, pracujemy w takich samych godzinach i codziennie wykonujemy w niej te same czynności.  Nasz organizm nie jest do tego przystosowany i funkcjonuje według naturalnego rytmu, który zatracamy na rzecz ujednolicania wszystkiego. Tę naturalną cykliczność chciałem również zawrzeć w książce.

3. A jak wyglądał Twój research podczas pisania książki?

Większość tego, co tam jest, to lata samonauki, pracy w różnych ogrodach – moim, bliskich, czy klientów. Do tego dochodziło słuchanie głosów i pytań moich odbiorców. Ciągle kupuję książki o permakulturze i regeneracyjnym ogrodnictwie, które moim zdaniem jest przyszłością uprawy roślin. Słucham również najróżniejszych podcastów, czytam fachową literaturę i blogi, oglądam vlogi, obserwuję tematyczne profile na Instagamie. Oczywiście oglądam też Gardeners’ World!

4. Twoja książka walczy ze stereotypem siania roślin głównie na wiosnę. Okazuje się, że to nie tylko sezonowe zajęcie, ale też może być całoroczne. I według „Ogrodu na cztery pory roku” zaczyna się w lutym, czyli jeszcze zimą. Dlaczego właśnie powinniśmy zacząć prace ogrodowe w lutym?

Wiele roślin ma bardzo długi okres wegetacyjny np. papryki, bakłażany i odpowiednio szybko trzeba je wysiać. Dużo prac ogrodowych jak np. cięcie drzew najlepiej wykonać nim wypuszczą liście. Jednak moim głównym celem jest wydłużenie wiosny w naszych głowach oraz pokazanie, że w ogrodzie trzeba planować i myśleć z wyprzedzeniem. I jakoś milej mija rok, gdy zima jest krótsza, a wiosna dłuższa!

5. W książce wspominasz o tym, że sześć lat temu przestałeś jeść mięso i przerzuciłeś się na dietę wegetariańską, co między innymi zachęciło Cię do kontroli nad tym, co jesz i po co sięgasz ze swojego ogrodu. Jaką miałbyś poradę dla osoby, która właśnie przechodzi na wegetarianizm i tym samym chciałaby wesprzeć tę zmianę darami od domowego ogrodu?

Dla mnie niesamowite jest to, że prawie wszystko można zjeść! Niekoniecznie zawsze będzie to smaczne, ale może właśnie o to chodzi? Może trzeba znaleźć po prostu sposób na to, co uchodzi za niesmaczne, by było smaczne? Większość warzyw można zjeść od nasiona po natkę, również wiele naszych ogrodowych "chwastów" to jednocześnie wspaniałe, lokalne zioła. Świat jadalnych roślin jest przeogromny.

6. „Ogród na cztery pory roku” to nie tylko porady na temat ogrodnictwa, ale także porady żywieniowe. Dzielisz się z Czytelniczkami i Czytelnikami informacjami, co jeść sezonowo. To połączenie „uprawiania i jedzenia” na pewno bardziej pomoże zrozumieć całą cykliczność natury. Czy jeszcze na coś powinniśmy zwrócić uwagę, aby dogłębniej zrozumieć naszą planetę?

Powinniśmy mieć świadomość, że wszystko jest ze sobą połączone. Im jest ona szersza, tym większy ma wpływ na ogród. Oczywiście powinniśmy bazować na lokalnych gatunkach roślin. Jeżeli będziemy mieć różnorodne żywopłoty – a nie tujowe – to zaprosimy do ogrodu jeże i ptaki. Jeżeli będziemy mieć łąki lub rabaty – zamiast niekończących się trawników – będziemy mieć królestwo owadów, płazów, czy gadów. Do tego jeżeli nie będziemy usuwać gałęzi, liści, czy innych "badyli" z ogrodu. Jeżeli zaczniemy pracować z materiałami, które mamy, zaprosimy do nas dżdżownice, grzyby i inne mikroorganizmy. One wszystkie zajmą się naszym ogrodem, tak, że będzie bardziej samowystarczalny, co znaczy – zdrowy.

7. W Twojej książce piszesz o ogrodzie, który sami możemy uprawiać. A czy masz jakieś swoje ulubione ogrody na świecie? W Polsce? Może jakiś ogród botaniczny w szczególności Cię zachwycił?

Planując jakiekolwiek wakacje zawsze sprawdzam, czy w okolicy jest ogród botaniczny, park miejski lub narodowy. Ogród botaniczny, który wywarł na mnie ogromne wrażenie był w Kandy na Sri Lance. Drzewa, które tam widziałem miały tak niesamowite kształty i były tak ogromne, że czułem się jakby to nie było prawdziwe. Uwielbiam również ogród botaniczny w Kopenhadze, który miałem szczęście obserwować przez cztery pory roku. Zawsze gdy jestem w Warszawie idę do ogrodu botanicznego UW, a jeżeli czas pozwoli to także zaglądam do ogrodu botanicznego PAN w Powsinie. Jest mi bardzo przykro, że w  moim rodzinnym Gdańsku nie mamy żadnego ogrodu botanicznego. Nasza palmiarnia jest maleńka i z bardzo nudną, chaotyczną kolekcją, a nasz największy Park Oliwski zatrzymał się w czasie o jakieś 30-40 lat. Zamiast podziwiać tam piękne rabaty, nadal sadzi się smutne begonie i pelargonie.

8. Wróćmy do Twojego codziennego życia. Jak wyglądał Twój ostatni dzień w ogrodzie?

Sadziłem kwiaty cebulowe w gruncie  i donicach, oraz ściółkowałem rabaty przed zimą. W tym roku posadziłem ponad 1000 narcyzów botanicznych między drzewami owocowymi. Co roku sadzę taką ilość tych kwiatów, by następnie wiosną cieszyć się całym polem narcyzów, które ściągają zapylacze do drzew, a do tego bez żadnych wyrzutów sumienia, że komuś zabieram pyłek - mam piękne, cięte kwiaty do domu.

Rozmawiał: Maksymilian Lawera, zdjęcia otwierające: Maja Tybel, Robert Ropel

Ogród na 4 pory roku - książka Sebastiana Kulisa
Sebastian Kulis, autor bloga Roślinne Porady, zabiera nas w roczną podróż po swoim ogrodzie.
Kup książkę online!
Powiązane tematy