Teraz, dzięki nowym technikom genomicznym (NGT), zaczynamy dostrzegać falę produktów bioinżynierii, które zwiększają wartość odżywczą lub dostępność oryginalnych odmian. Oto kilka przykładów: w USA rośnie pomidor fioletowy z Norfolk, który zawiera dwa geny zwiększające produkcję antocyjanów w pomidorze, bogatym źródle przeciwutleniaczy. W Japonii sprzedawany jest pomidor o wysokiej zawartości GABA, który wykorzystuje technologię CRISPR do czterokrotnego zwiększenia poziomu tego aminokwasu, co może pomóc obniżyć ciśnienie krwi. Mamy też jabłko arktyczne, które wykorzystuje RNAi do wyeliminowania własnego genu powodującego brązowienie po stłuczeniu lub pokrojeniu. Te pokrojone jabłka mają wydłużony okres przydatności do spożycia wynoszący 28 dni i wpływają na zmniejszenie marnowania żywności. Dostępna jest także mieszanka sałat CRISPR’d, która usuwa smak wasabi z gorczycy, która ma dwukrotnie większą wartość odżywczą niż sałata rzymska.
„Jeśli spojrzymy w przyszłość, za pięć lat wraz z rozwojem rynku edycji genów, powinny pojawić się setki produktów” – mówi Jon Entine, dyrektor wykonawczy organizacji non-profit Genetic Literacy Project, która koncentruje się na biotechnologii w medycynie i rolnictwie. „Można już nawet zobaczyć działy sklepów spożywczych, które podkreślają to w pozytywny sposób”.
Genetycznie modyfikowana żywność może być atutem w sprzedaży, a nie powodem straszenia. Stanowiłoby to niezwykłą zmiana w podejściu, które od lat błędnie ją demonizowało, poczynając od "złotego ryżu”.
Odyseja trwająca dziesięciolecia
Jednym z oryginalnych produktów, które miały na celu poprawę zdrowia ludzi poprzez bioinżynierię, był złoty ryż. Pod koniec lat 90. kilku europejskich naukowców opracowało genetycznie modyfikować ryż, aby produkować beta-karoten, który organizm ludzki przekształca w witaminę A – niezbędny składnik odżywczy, którego brakuje w diecie wielu ludzi w krajach o niższych dochodach.
Złoty ryż „może, jeśli zostanie szeroko przyjęty, odwrócić niedobór witaminy A, który dotyka 125 milionów dzieci na całym świecie” – mówił Adrian Dubock, sekretarz wykonawczy i członek Rady Humanitarnej Złotego Ryżu. Według WHO szacunkowo od 250 000 do 500 000 osób z niedoborem witaminy A co roku traci wzrok, a połowa umiera w ciągu roku od utraty wzroku. „Jeśli uda się dodać coś do ogólnodostępnego pożywienia, szczególnie bezkosztowo i bez szkód, może to naprawdę mieć duże znaczenie”.
Jednak wprowadzenie na rynek złotego ryżu było notorycznie utrudniane przez działaczy sprzeciwiających się GMO, takich jak Greenpeace, którzy protestowali przeciwko stosowaniu tej technologii w oparciu o fałszywe przesłanki, twierdząc, że tylko naturalna żywność jest bezpieczna. Przebijali się nawet przez płoty, aby zniszczyć uprawy testowe. W rzeczywistości Światowa Organizacja Zdrowia, Narodowa Akademia Nauk i inne główne organizacje naukowe, w tym FDA, nie znalazły żadnych dowodów na szkodliwość żywności genetycznie modyfikowanej dostępnej na rynku i uznały ją za równie bezpieczną jak konwencjonalna.
Wreszcie w 2021 r., ponad dwie dekady po jego powstaniu, pierwszy kraj na świecie zatwierdził stosowanie złotego ryżu: Filipiny. Zebrano tam 100 ton pierwszego złotego ryżu posadzonego tam w zeszłym roku, a na ten rok zaplanowano kolejne uprawy. Ponadto testowany jest tam biofortyfikowany ryż o wysokiej zawartości żelaza i cynku w połączeniu ze złotym ryżem, który ma być produkowany po tej samej cenie co ryż biały. Według Dubocka jego przyjęcie w kraju jest jak dotąd „niezwykle dobre”. „Ale to tylko jeden kraj, więc jest to rozczarowanie dla jego twórców i dla mnie, ponieważ tak długo na tym pracowaliśmy pracowaliśmy. Nie ma wątpliwości, że powodem ograniczeń są obawy i podejrzenia wobec GMO zgłaszane przez Greenpeace”.
Być może teraz los wreszcie się odwróci.
Zmieniająca się dynamika rynku
Wrogie podejście, jakie miało miejsce w latach 90. w USA i Europie wobec GMO, które powstają poprzez dodanie dodatkowych genów do nasion, przygotowało grunt pod długą walkę o akceptację konsumentów. Z pierwszej fali produktów skorzystali głównie rolnicy, np. kukurydza Bt, kukurydza GMO, która jest odżywczym odpowiednikiem zwykłej kukurydzy i zapobiega uszkodzeniom powodowanym przez owady i pleśnie. Większość kukurydzy i soi uprawianej w USA to GMO. Zatwierdzenie nowej cechy zajmuje około 7–10 lat i kosztuje około 120 milionów dolarów, dlatego duże firmy, takie jak Monsanto (przejęte przez Bayer w 2018 r.), skupiły się na cechach występujących w dużych ilościach w produktach takich jak kukurydza, soja i bawełna.
„Mówi się, że powodem, dla którego społeczeństwo nie zaakceptowało upraw GMO, jest to, że większość pierwotnych cech została opracowana z myślą o korzyściach dla rolników” – mówi Entine. „Ale myślę, że to fałszywy argument wyjaśniający, dlaczego społeczeństwo tego nie zaakceptowało. To kampanie prowadzone przez tak zwane grupy ekologiczne próbowały udowodnić, że genetycznie modyfikowane uprawy są w jakiś sposób niedopuszczalne i że ludzie mogą zareagować w niekorzystny sposób. To nigdy nie była prawda. Atakowali fakt, że produkty te opracowują duże korporacje, ale stworzyli bałagan, na który narzekali - lobbowali za bardzo dużymi ograniczeniami, dzięki którym tylko duże firmy mogły sobie pozwolić na ich rozwój.
Obecnie nowe produkty można opracować stosunkowo niedrogo, ponieważ w grę wchodzą nowsze metody, takie jak edycja genów. Na przykład Entine wskazuje na niebrązowiejącą pieczarkę opracowaną przez Penn State za 45 000 dolarów.
Otwiera to drzwi dla konkurencji mniejszym podmiotom, takim jak start-upy, i na węższych rynkach, takich jak produkty poprawiające odżywianie. Edycja genów przyspiesza także plan wzrostu poprzez dostosowywanie precyzyjnych genów w celu osiągnięcia pożądanego rezultatu.
Pairwise, firma, w którą zainwestowała Leaps, opracowała łagodne w smaku warzywa liściaste, a obecnie zajmuje się uprawą wiśni i jagód bez pestek. Wprowadzanie radykalnych ulepszeń w uprawach drzewiastych, takich jak wiśnia, może być trudne ze względu na długi czas potrzebny na konwencjonalną hodowlę gatunków drzewiastych. Pairwise szacuje jednak, że próba wyhodowania wiśni bez pestek metodą konwencjonalnej hodowli zajęłaby prawdopodobnie sto lat, ale przy edycji genów jest to możliwe w mniej niż dziesięć lat. Dlatego firmy takie jak Pairwise i Okanagan Specialty Fruits stosują narzędzia do edycji genomu, aby ulepszyć uprawy drzew owocowych pod kątem cech agronomicznych i konsumenckich.
Ludzie stają się bardziej otwarci
Pierwsze produkty zostały przyjęte pozytywnie. Reakcja na mieszankę sałat Pairwise była „daleko odbiegająca od oczekiwań” – w dobrym tego słowa znaczeniu – informuje Entine. Podobnie Arctic Apple jest dobrze odbierane przez konsumentów przez pół dekady, odkąd pojawiło się na rynku w 2019 r. Obecnie istnieją trzy jabłka, które nie mają cechy brązowienia – Arctic Granny, Arctic Goldens i Arctic Fujis. Niebrązowiejące gale arktyczne pojawią się w 2026 roku.
„Z wielu niezależnych badań wiemy, że dzisiejsi konsumenci, zwłaszcza przedstawiciele pokolenia Z i pokolenia milenialsów, są bardziej otwarci na żywność i technologię. Zwłaszcza jeśli jest to zgodne z ich wartościami dotyczącymi osobistego odżywiania i zrównoważonego rozwoju” – mówi Sarah Evanega, wiceprezes ds. stosunków zewnętrznych w Okanagan Specialty Fruits. „Zaprezentowane dzisiaj cechy zorientowane na konsumenta są zgodne z tymi wartościami”.
Trendy medialne są również zgodne z badaniami konsumenckimi. Badanie postaw w mediach opublikowane w 2022 r. stwierdza: „Nasze wyniki sugerują, że zarówno media społecznościowe, jak i tradycyjne mogą zmierzać w kierunku, ogólnie rzecz biorąc, bardziej przychylnej i mniej spolaryzowanej dyskusji na temat biotechnologii rolniczej”.
Nie tylko konsumenci, ale także organy regulacyjne i rządy zaczynają dostrzegać, że technologie te są niezbędne do uprawy żywności przyszłości. W Europie od dawna panuje rygorystyczne stanowisko wobec nowych technik genomiczny. W USA uprawy modyfikowane genetycznie podlegają tym samym standardom, co konwencjonalna żywność, ponieważ nie zawierają żadnego „obcego” DNA, jak ma to miejsce w przypadku niektórych tradycyjnych GMO, więc nie jest wymagana dodatkowa kontrola. Innymi słowy, poprzeczka regulacyjna jest niższa, ponieważ edytowane uprawy mogłyby powstać w drodze konwencjonalnej hodowli. W Afryce Nigeria i Kenia przodują w opracowywaniu nowych produktów, a co najmniej siedem krajów afrykańskich zliberalizowało w ostatnich latach swoje przepisy dotyczące GMO, zostawiając w tyle edycję genów.
„Z punktu widzenia regulacyjnego sytuacja wygląda bardziej pozytywnie” – podkreśla Evanega. „Krajobraz innowacji jest obecnie znacznie bardziej zróżnicowany niż kiedyś, jeśli chodzi o produkty i ich twórców. A teraz narzędzia do edycji genów powinny, w dobrym otoczeniu politycznym i regulacyjnym, pozwolić nam na znacznie szybsze wprowadzanie innowacji, szczególnie w przypadku specjalistycznych upraw o wysokiej wartości odżywczej”.
Mogę sobie wyobrazić, że w najbliższej przyszłości pójdę do lokalnego sklepu spożywczego i znajdę odmiany zdrowych i pysznych owoców i warzyw, o których nawet nie marzyłem, gdy dorastałem. Mam nadzieję, że w końcu nadszedł czas, abyśmy je przyjęli.
Źródło: Juergen Eckhardt, Forbes, zdjęcie tytułowe: TensorSpark / AdobeStock