Ale zanim w ogóle przejdziemy do siania, nasiona trzeba najpierw zdobyć. Nie mogę się oprzeć zbieraniu nasion, więc każdego roku paczkuję ich tysiące. Moja szafka na nasiona (tak, mam nawet na nie specjalną szafkę!) pęka już w szwach, a ja wciąż nie potrafię się powstrzymać przed dokładaniem do niej nowych zbiorów.
Każdego roku w grudniu robię w nich porządki, które polegają przede wszystkim na segregowaniu, przesypywaniu, opisywaniu i układaniu, a najmniej – na wyrzucaniu tych już niepotrzebnych. To te nasiona, które mogę zastąpić świeżymi, zebranymi w bieżącym roku. Nietrudno zgadnąć, że rzadko z kolekcji czegoś ubywa. Kiedyś obsieję nimi cały świat.
Nasiona zebrane własnoręcznie, z własnej działki lub ogrodu, mają same zalety. Przede wszystkim są za darmo i zawsze pod ręką. Zbierając je, zaoszczędzisz na wiosennych wydatkach i będziesz mógł wysiać je w każdej chwili. Są jak polisa ubezpieczeniowa – zawsze możesz z nich skorzystać.
Nasionami można się wymieniać z innymi ogrodnikami, to doskonały sposób na zdobycie… nowych nasion. Nasiona to taka kieszonkowa kolekcja roślin, tak jak pokemony, tylko nie musisz nimi walczyć. Zamiast tego lepiej je rozdać każdemu, kogo spotkasz, a on już niech się martwi, co z nimi zrobić. Jeśli to ty właśnie się martwisz, przychodzę z pomocą i dobrą radą: przygotuj się na niezłą przygodę.
Kiedy zacząć wysiewy?
Końcówka zimy to dobry czas na rozpoczęcie wysiewów. Niektóre nasiona kiełkują bardzo długo, niechętnie i nierówno, inne wyskoczą z ziemi już po kilku dniach. Około połowy lutego, ale raczej bliżej początku marca, w domu wysiej do pojemników te, które potrzebują najwięcej czasu.
Prawdziwe wielkie sianie zaczyna się jednak na początku marca. Jeśli nie wiesz dokładnie, kiedy najlepiej wysiać dany gatunek, a metryczka na torebce nasion jest zbyt enigmatyczna, siej pomiędzy połową a końcem marca. W ten sposób cały kwiecień rośliny spędzą w domowym cieple, a w maju rozsada będzie wystarczająco podrośnięta, żeby ją przenieść pod chmurkę.
Co jest potrzebne do wysiania nasion?
Do siewu, oprócz nasion rzecz jasna, będziesz potrzebować ziemi, wody i odpowiednich pojemników.
Ziemia do wysiewów
Być może wiesz już o czymś takim jak specjalna ziemia do wysiewów. Nie różni się ona niczym od zwykłej ziemi uniwersalnej, poza tym, że trochę lepiej utrzymuje wilgoć (to ważne dla kiełkujących nasion) oraz często ma mniej składników pokarmowych niż inne podłoża.
Uważam, że nie musisz się za bardzo tym przejmować, i jeśli wybierzesz zwykłą ziemię uniwersalną, to ona równie dobrze spełni swoje zadanie. Jak sama nazwa mówi, ziemia do wysiewów jest dobra do wysiewów, a nie do dalszej uprawy, więc wkrótce po wykiełkowaniu siewki i tak trzeba będzie przesadzić i dać im lepsze podłoże – więc po co utrudniać sobie i roślinom życie?
Woda do podlewania siewek
Woda, którą podlejesz nasiona, ma równie wielkie znaczenie, co ziemia. W tym jednym jedynym przypadku zwykła kranówka będzie lepsza od deszczówki, która może zawierać zarodniki grzybów chorobotwórczych i różne mikroby. Dorosłe rośliny sobie poradzą, ale małe siewki są na nie bardziej wrażliwe, szczególnie kiedy rosną gęsto. Zdarza się wtedy, że zaczynają niespodziewanie więdnąć i przewracać się jak pionki.
Łodyżki im miękną i szarzeją – to zgorzel siewek, choroba przenosząca się właśnie przez mikroskopijne zarodniki. Kranówka powinna mieć też temperaturę pokojową, bo lodowata woda będzie szokiem dla roślinnych maleństw. Do podlewania wysiewów najlepiej wykorzystać wodę, która została w czajniku z poprzedniego dnia – ma odpowiednią temperaturę, ulotnił się z niej chlor i jest miękka, bo z rozpuszczonego w niej dwutlenku węgla powstaje kwas węglowy, który obniża pH.
Pojemniki do siewu
Z pojemnikami wybór jest znacznie większy. W zasadzie siać można do wszystkiego, ale jeśli nie masz jeszcze w tym doświadczenia, zacznij od średniej wielkości plastikowych doniczek. Wiem – plastik nie jest eko, ale nie musisz kupować nowych doniczek. Wykorzystaj pojemniki, które już masz w domu, wybierając te, które są nieprzezroczyste (w przezroczystych szybko rozwiną się glony) i można w nich zrobić otwory odpływowe.
Wytop kilkanaście dziurek w dnie doniczki metalowym szpikulcem rozgrzanym w płomieniu kuchenki gazowej lub wywierć je nożem z ostrą końcówką, trzymając wcześniej pojemnik pod gorącą wodą (wtedy plastik nie pęknie).
To relikt z czasów, kiedy istniały tylko doniczki gliniane z jedną wielką dziurą w dnie, a żeby ziemia się z nich nie wysypała, trzeba było ją czymś zatkać. W plastikowych doniczkach nie trzeba tego robić, bo dziurki mogą być małe i w dużej liczbie, ale ogrodnicy mają różne przyzwyczajenia. Najlepsze, jakie możesz u siebie wypielęgnować, to coroczny siew nasion, a ich kiełkowanie będzie znakiem, że zadanie zostało dobrze wykonane.
KWIATY BEZ OGRÓDEK
Wydanej przez Wydawnictwo Poznańskie
Tekst: Łukasz Skop, zdjęcie tytułowe Dionisvera / AdobeStock