W zaniedbanym parku Monika zastała majestatyczny starodrzew, trochę wyschniętej trawy oraz 5 zarośniętych stawów. Do renowacji ogromnego terenu (ma powierzchnię 9,03 ha, z czego 2 ha zajmuje las olchowy na naturalnych mokradłach) podeszła z ogromnym szacunkiem i metodycznie - w Archiwum Państwowym odnalazła 17 kartonów materiałów dotyczących posiadłości, a wśród nich mapy ze skrupulatnie oznaczonymi drzewami, każde z nich miało numer ewidencyjny. Skopiowała plany i ruszyła do pracy. W pierwszych latach pomagał jej były mąż Paweł.
RONDO Z BUKSZPANOWYM HAFTEM
Zadanie podzieliła na etapy, najpierw zajęła się strefą wjazdową parku.
- Konserwator zabytków objął nadzorem tylko tę część parku, która otacza budynki - opowiada Monika. - Dał wolną rękę w kształtowaniu reszty terenu. W oparciu o dziewiętnastowieczne źródła, od frontu postanowiłam urządzić rondo, podkreślające zakończenie reprezentacyjnego wjazdu. Ogrodnicy posadzili tu 200 róż i kilkaset bukszpanów. Formowane bukszpany oddają wzór lilii Księstwa Warszawskiego, skopiowany z mojej cukiernicy z Hefry. Wzór jest późniejszy od powstania parku, ale dostatecznie stary i godny skopiowania.
Lubię przenosić elementy wystroju wnętrz do ogrodu i odwrotnie, bo tworzy się między nimi relacja. Długi podjazd, który utwardziłam kostką granitową, architektki krajobrazu podkreśliły niskim szpalerem z bukszpanu, a za nim dodały krzewy różaneczników i azalii, jak również kwiaty cebulowe: tulipany i żonkile. Na innych rabatach na moją prośbę posadziły lawendę i malwy - upierałam się przy malwach, są charakterystycznym składnikiem wiejskich ogrodów.
Dzięki kwitnącym roślinom park, złożony głównie z drzew liściastych, kolorystycznie odżył. Do starodrzewu świetnie pasują stylowe rzeźby, dlatego posąg kobiety z kwiatami ustawiłam w centrum ronda. Znajomi mówią, że to ja witam gości.
ORANŻERIA I WYPOCZYNKOWA STREFA PRZY TARASIE
Bardziej intymny obszar parku Monika ozdobiła hortensjami, funkiami i ulubionymi różami. Specjalnie na róże przygotowała na trawniku przed tarasem długi, wygięty w łuk klomb. Wybrała miejsce najdłużej nasłonecznione i odmiany z pięknymi pachnącymi kwiatami. Siedząc na tarasie, może z góry podziwiać wspaniały widok, który tworzą kwiaty, trawnik i starodrzew.
- W poprzednim domu miałam oranżerię i często w niej siadałam - mówi właścicielka. - Serce mnie bolało, że muszę zostawić i ją, i zadbane bujne rośliny. Ale jestem kobietą czynu, więc w porozumieniu z konserwatorem zabytków również tutaj zbudowałam ogród zimowy. Oczywiście dostosowałam go do stylu domu, konstrukcja jest aluminiowa, ale pomalowana farbą w identycznym kolorze co okna.
W długiej donicy-rynnie posadziłam rośliny z poprzedniej oranżerii! Lubię je, a one wyraźnie mnie, skoro bez szwanku przetrwały, z gołymi korzeniami, transport w upale. W nowym miejscu rosną jak szalone. Co roku musimy je przycinać, bo wychodzą przez dach. Przyznaję, w cieplejszej połowie roku ogród zimowy przegrywa konkurencję z parkiem. Kiedy wracam do domu, najczęściej idę do niego wprost z samochodu. Najpierw spaceruję, dopiero później wykonuję codzienne czynności. Oranżerię wolę w zimniejszych miesiącach.
ŁĄKA Z RÓŻANĄ PERGOLĄ
Za ogrodem przy cieplarni i tarasie, otoczonym starymi drzewami, rozciąga się hektar łąki. Kiedyś ta część posesji należała do przedsiębiorstwa produkującego ceratę (posiadłość na przestrzeni lat 1800-2018 miała wielu różnych właścicieli). Skutki jego działalności Monika szybko odkryła w... gruncie. Skrawki ceraty ogrodnicy wyjmowali z ziemi bez końca, zapełniając nimi wiele przyczepek traktora. Rekultywacja gruntu była mordercza, ale na szczęście, po wielu tygodniach, zanieczyszczony odpadami teren zamienił się w kwietną łąkę.
Najlepiej jest wejść na nią przez zakątek z kamienną stylową fontanną i półokrągłymi ławkami, osłonięty od wiatru żywopłotem z żywotników. Monika przygotowała go z architektkami krajobrazu dla domowników i gości. To serce ogrodu, idealne do popołudniowego wypoczynku. Ponieważ widok stamtąd szpecił słup z linią elektryczną, zasłoniła go długą pergolą i pnącymi różami. Słup i linia niedługo znikną, efektowna kwitnąca pergola zostanie.
RÓŻE, MOTYLE, MOZAIKI
Jak na prawdziwą łąkę przystało, są tu liczne motyle. Te żywe i te, które wyszły spod ręki artystów, współpracujących z fundacją właścicielki. Mniejsze artystyczne dzieła Monika osadziła na roślinach w miejscach, które często odwiedza ona sama i goście. Największy obiekt w kształcie motyla, o rozpiętości skrzydeł 3,5 × 2,5 m, ulokowała na obrzeżu łąki.
Wykonała go ze styroduru i wykończyła mozaiką z ceramiki i luster artystka Gosia Zakrzewska. Powstał, bo Monikę fascynują mozaiki Antonio Gaudiego w Barcelonie. Motyl w jej ogrodzie doskonale naśladuje kataloński styl mozaiki trencadis, zwany pique assiette, który rozsławił ten artysta (oryginalna technika polega na tworzeniu mozaiki ze szkliwionej ceramiki).
Z barcelońskiego parku Güell właścicielka zaczerpnęła pomysł przygotowania ogromnego ogrodowego siedziska o opływowych kształtach i ozdobionego ceramiką. Co prawda, jej Ława na 22 pupy jest dużo krótsza, niż siedzisko wykonane przez współpracownika Gaudiego - w oryginale ma ono kształt wijącego się węża o długości 110 m - lecz stanowi równie niepowtarzalny element wyposażenia przestrzeni.
Motyl i ława nie są jedynymi obiektami z mozaikami - na łące stoi jeszcze fotel medytacyjny i nad jedną ze żwirowych alejek niedawno powstała Brama Samoświadomości. Do tej małej architektury ogrodowej właścicielka zawsze dodaje od siebie coś jeszcze - w pobliżu zakłada rabaty z roślinami kwitnącymi i pachnącymi, żeby u wypoczywających pobudzić inne zmysły. Co jeszcze ważniejsze - udostępnia ogromny teren na artystyczne plenery i raz w roku organizuje w nim wernisaż, połączony z piknikiem.
NAD STAWAMI
Za łąką rozciąga się zadrzewiony obszar z pięcioma zbiornikami. Akweny są przepływowe, zasila je woda ze źródła tryskającego kilometr od posesji, która po przejściu przez amfiladowo usytuowane stawy, wypływa do strumienia i w końcu do rzeki Świder.
Monika kazała na początku spuścić wodę z istniejących niecek (umożliwiły to znajdujące się w groblach przepusty z zastawkami), wybrać śmieci, pogłębić dno, wyprofilować ściany i brzegi, nasypać warstwę piachu, następnie ponownie napełnić. Zarybiła stawy, z czego korzystają m.in. czaple, wydry, ludzie.
- Najwięcej kłopotu sprawiają obecnie bobry - mówi właścicielka. - Zakłócają naturalną gospodarkę wodną, budując tamy i przekopując się przez groble. Staramy się je przepłoszyć z działki, ale bezskutecznie. Mają tu za dobre warunki. My, domownicy również - najbardziej cieszymy się z przestrzeni. Mamy gdzie spacerować i czym oddychać!
Koszty założenia i pielęgnacji ogroduOgród powstaje od 1830 r., natomiast Monika tworzy go od 2005 r. Na ławę z mozaiką wydała 12 000 zł, na Bramę Samoświadomości 15 000 zł. Na materiały do zbudowania pergoli pod róże 4000 zł (robocizna własna). Koszty pielęgnacji: nawozy podawane raz w roku 1500 zł; środki ochrony roślin 700 zł; nowe rośliny do 10 000 zł; włóknina i kora do ściółkowana 2000 zł. |
Wrażenia z użytkowania ogrodu
|
DODATKOWE ZDJĘCIA Z OGRODU MONIKI
Źródło: magazyn Budujemy Dom 09/2018, tekst i zdjęcia: Lilianna Jampolska |