Na początku ogródek przedstawiał obraz nędzy i rozpaczy (tak dosłownie określiła go architektka krajobrazu, Elżbieta Ciężkowska, poproszona przez właścicieli o zmianę tego stanu rzeczy). Na gliniastym klepisku widoczne były rachityczne chwasty, rozlane popłuczyny po farbach i walający się gruz. Nie było jeszcze tarasu, ale gdyby istniał, kompletnie brakowałoby na nim prywatności, ponieważ kilka metrów od niego, po chodniku, bezustannie krążyli przechodnie.
POMYSŁOWE ZASŁONIĘCIE WNĘTRZA OGRODU
Pierwsze zadanie dla projektantki brzmiało - prosimy o odgrodzenie działki czymś mniej przejrzystym niż systemowe przęsła z ocynkowanego drutu. Właściciele nie życzyli sobie jednak postawienia szczelnej osłony (łatwo mogła zdominować małą przestrzeń) ani wiklinowej, jakie stosuje rzesza użytkowników podobnych ogródków. Miała być ładna i niestandardowa.
Architektka stanęła na wysokości zadania! Na granicy zamontowała ażurowy płot z drewnianych listew, ułożonych poziomo - taki układ elementów optycznie rozciąga przestrzeń. Wzdłuż płotu ustawiła ciąg donic o wys. 50 cm, które obudowała deskami (pomysł na donice, które miały być niedostępne dla żyjącego jeszcze wtedy psa rasy owczarek niemiecki i jednocześnie stanowiące graniczny parawan, zaczerpnęła z aranżacji typowych na balkonach).
Skompletowała w nich, wytrzymałe na trudne warunki glebowe i środowiskowe, niskie krzewy iglaste (kosodrzewiny, jałowce płożące - żeby zielony parawan nie znikał w zimie), kwitnące krzewy liściaste (m.in. tawuły, pięciorniki, okrywowe róże) oraz byliny (lawendy, rośliny skalne). Na prośbę Ani w donicach pozostawiła wolne przestrzenie, w których sadzi ona co roku ulubione surfinie. Przy warzywniku pojawiło się również coś z myślą o Stefano - jest to winorośl i aktinidia, po polsku kiwi.
Przy płocie rosną zimozielone bluszcz i winobluszcz pięciolistkowy, które już po trzech latach utworzyły zieloną ścianę. W odnodze ogrodu (bez donic), przylegającej do sypialni właścicieli i dzieci, przestrzeń ozdabiają i odgradzają od ulicy atrakcyjne krzewy - magnolia, pęcherznice, cisy oraz byliny, np. liliowce. Urozmaicona aranżacja zieleni zapewnia ciekawą scenerię, zmieniającą się z biegiem roku.
WARZYWNIK DLA SYCYLIJCZYKA
Stefano pochodzi z Sycylii i nie może żyć bez słońca ani nagrzanych w nim warzyw i owoców. Projektantka przygotowała specjalnie dla niego, w najlepiej oświetlonym narożniku ogródka, lekko podniesioną rabatę na warzywa i zioła. Odgrodziła ją od trawnika grubą kantówką (nie użyła tu podkładów kolejowych, bo te impregnuje się toksycznymi preparatami). W tym miejscu starannie przyszykowała ziemię do uprawy jadalnych roślin.
Wcześniej jej ekipa usunęła z całej "chusteczki" gruz, resztki farb i zanieczyszczoną wierzchnią warstwę gruntu, zapełniając nimi duży kontener na śmieci. Zrekultywowała macierzysty grunt, dodając do niego dowiezioną żyzną lekką ziemię i dokładnie mieszając glebogryzarką. Potem przygotowała podłoże do uprawy warzyw - ze specjalistycznego substratu. W obrębie trawnika natomiast wyrównała i ubiła lekkie podłoże, bo to niezbędne przy układaniu murawy z rolki.
NA TARASIE I W JEGO OTOCZENIU
Kiedy nadszedł czas na zaprojektowanie tarasu Ani i Stefano nie przyszedł do głowy żaden inny materiał niż drewno. Mówią, że uwielbiają dotykać je stopami. Doświadczona projektantka namówiła ich jednak na powiększenie powierzchni podestu do 30 m2 (początkowo chcieli objąć nim wyjście z salonu i tylko podcienie, obecnie w tym miejscu wchodzi on głęboko w trawnik i biegnie jeszcze wzdłuż wyjścia z jadalni i sięga za narożnik budynku). Architektka zrobiła to z kilku powodów.
Po pierwsze - chciała zaoferować czteroosobowej rodzinie wygodę na granicy domu i ogrodu, po drugie - zauważyła, że podczas deszczu krople spadające z dachu wydrążyły w glinie brzydki podłużny dół i rozchlapują błoto.
Aby temu przeciwdziałać oraz uniknąć niszczenia ryflowanego drewna tarasowego, między fragmentami podestu dodała wstawkę z jasnego kamienia. Kamienne płyty wyraziście przecinają i urozmaicają ciemną nawierzchnię, a przy tym nie niszczy ich woda, nie odbarwia, nie drąży. Właściciele są bardzo zadowoleni z zastosowania drewna w wersji termo - wskutek takiej nowoczesnej cieplnej obróbki nawet mało wytrzymała sosna, stała się wystarczająco odporna.
Wieczorny wypoczynek na tarasie umila delikatne oświetlenie w postaci reflektorków, podłączonych do zewnętrznego niskonapięciowego obwodu elektrycznego (12 V, z transformatorkiem) i umieszczonych w donicach przed ogrodzeniem. Jeden z nich skierowany jest na trzy granitowe słupki, formujące dekoracyjny element wodny (projektantka, zobaczywszy wyprowadzone na zewnątrz kable, wykorzystała je również do zamontowania obiegu zamkniętego w źródełku). Woda, delikatnie ciurkająca z otworów nawierconych w słupkach, relaksuje, stwarza nastrojową atmosferę, upiększa widok na ogródek.
GEOMETRYCZNY, Z WYCYZELOWANYMI DETALAMI
W wąskim ogródku w kształcie litery L, z istniejącym ogrodzeniem z ocynkowanego drutu - pomysł projektantki dodania drewnianego płotu z ciągiem donic z drewnianą obudową niejako narzucił geometryczny kształt tarasu, trawnika, rabat.
Regularność, oszczędne dobieranie gatunków roślin, kolorystyki i naturalnych materiałów, dbałość o szczegóły - wszystko to dobrze służy ogrodowi chusteczce.
Koszty założenia i pielęgnacji ogroduOgród powstał w 2014 r. za 25 000 zł. Dodatkowe koszty - taras 7000 zł, elektryczna markiza bez czujnika wiatru 4500 zł. Pielęgnacją zajmują się tylko właściciele. Coroczne olejowanie tarasu kosztuje 150 zł. Nawozy do trawnika i roślin ozdobnych 200 zł; podlewanie ogrodu wodą z wodociągu do 200 zł rocznie. |
Wrażenia z użytkowania ogrodu
|
Źródło: magazyn Budujemy Dom 6/2018, tekst i zdjęcia: Lilianna Jampolska |