Historia posesji rozpoczęła się w 1948 r. W trudnych powojennych latach, ówczesne właścicielki traktowały 5000 m2 ziemi jako źródło produkowania żywności. Starały się wyżyć z plonów, część z nich zachowując dla siebie, a część odsprzedając w pobliskim punkcie skupu. Z tego względu na działce wolały sadzić m.in. ziemniaki i marchew, maliny i jabłonie, niż rośliny ozdobne. Wojtek, obecny właściciel posesji, pamięta jednak, że jego ciotki (ziemię otrzymał od nich w spadku), obok podstawowych warzyw, uprawiały również bardziej wykwintne, np. szparagi.
Podczas wakacji często pomagał ciociom zbierać plony, ale jednocześnie miło spędzał czas w ich drewnianym domu. W tamtych latach na działce rosło tylko jedno drzewo iglaste - jodła kalifornijska oraz jedno ozdobne drzewo liściaste - dąb szypułkowy. Pole uprawne zaczęło się zmieniać w ogród ozdobny dopiero, kiedy ziemia stała się własnością Wojtka. W 1996 r. przeprowadził się na stałe do odziedziczonego domu, razem z żoną, Beatą. Wcześniej przez 3 lata go rozbudowywał i remontował.
Staw blisko domu
Dla nowych właścicieli przeprowadzka była poważną życiową decyzją, ponieważ… od 14 lat mieszkali w Danii. – Remontu budynku doglądali moi rodzice, a ja i Beata rozważaliśmy, czy układać sobie dalsze życie w Danii czy w Polsce – opowiada Wojtek.
|
|
Siedmiokątną altanę, stojącą na palach i pomoście z drewna, właściciele wysunęli nad lustro wody. Ma wymiary pokoju 4x3 m. Umeblowali ją kompletem mebli wypoczynkowych, a wieczorem zapalają lampiony |
– Wróciliśmy do kraju i nie żałujemy tej decyzji, ponieważ czasy się zmieniły. Nadal pracuję w Danii, lecz często przyjeżdżam do domu pod Warszawą i naprawdę rozkoszuję się naszym krajobrazem. Jest o wiele bogatszy, niż tamtejszy krajobraz, podobnie jak polska fauna i flora. Pisanie nowego rozdziału w ogrodzie rozpocząłem od zmiany najbliższego otoczenia drewniaka.
Razem z ojcem rozebraliśmy istniejące komórki, w tym kurnik i już nieprzydatną sławojkę, wywieźliśmy ścieki z przylegającego do niej betonowego odstojnika o wym. 3 x 2 m. Do odkażonego zbiornika nalaliśmy czystej wody i posadziliśmy sitowie. Nad jej taflą od razu pojawiły się ważki, a do niecki wskoczyły żaby. Działka przy domu nagle ożyła i to była pierwsza faza budowy stawu.
Szkoda, że ojciec nie dożył momentu, kiedy powiększyłem nieckę z wodą do dł. 18 m, szer. 8 m i gł. 1,20 m. Lubił wodę i doglądanie stawu sprawiłoby mu przyjemność. W niecce, z wyprofilowanymi uskokami, poleciłem wylać skorupę z wodoszczelnego betonu. Zabezpieczyłem ją żywicą poliestrową i farbą jachtową. Posadziłem roślinność i wpuściłem ryby, w tym złote orfy. Tak urządziłem staw, żeby nie wymagał od nas troski, bo wspólnie z Beatą mamy innego, niż woda, konika. Remontujemy stare samochody i jeździmy z nimi na zloty po całej Europie. Siedzenie nad wodą sprawia nam jednak ogromną radość, więc dookoła niej zbudowaliśmy różnorakie miejsca do wypoczynku.
Zadaszony pomost biegnie z tarasu (w głębi) do altany, i dalej do pawilonu z basenem | |
Altana i pomost nad lustrem wody
Mając tak dużą taflę wody przy domu, Wojtek wpadł na pomysł skonstruowania nad nią drewnianego półwyspu z wygodną altaną. Żeby
to miejsce wypoczynku było intymne i miało dojście suchą stopą, skierował, z tarasu do altany, zadaszony i oparty na palach pomost z drewna. Pale, podtrzymujące konstrukcje pomostu, i altany umocował na betonowych stopach (przy pomocy stalowych obejm). Ponieważ pomost biegnie blisko ogrodzenia i działki sąsiadów, wzdłuż siatki postawił prefabrykowane betonowe panele. Paneli nie widać od strony ogrodu, bo zasłania je tylna ściana pomostu – powstała z płyt OSB, zamaskowanych matami ze słomy.
Dach pomostu i altany właściciel wykończył gontem bitumicznym, a dach nad drewnianym tarasem – płytami z poliwęglanu (Beata chciała w tym miejscu korzystać z dziennego światła). Przezroczyste pokrycie dobrze się sprawdza, więc później osłonił nim również pawilon basenowy, który zbudował na przeciwległym do tarasu brzegu. Zauroczony nastrojowym oświetleniem kopenhaskiego wesołego miasteczka, w zadaszonych miejscach zainstalował różnorodne oświetlenie. Na brzegach stawu umocował natomiast stalowe „wędki” z kolorowymi lampionami, na wodę puścił wodoodporne lampki. Oświetlenie tworzy relaksującą atmosferę.
Basen w pawilonie
Staw pełni tylko funkcję ozdobną, a nie kąpielową. Para wykluczyła kąpiel w niecce, w której żyją ryby. Podczas upalnych dni brakowało jej jednak ochłody w wodzie, dlatego w 2005 r. kupiła nieduży gotowy basen. Zbiornik stał pod „chmurką”, więc wymagał codziennego wyjmowania z wody paprochów i liści.
Osłonięty od góry i z trzech boków pawilon nad basenem tworzy kolejny ogrodowy pokój |
Kilka lat później, w 2010 r., Beata postanowiła kupić większy basen i wybudować dla niego osłonięty pawilon. Razem z mężem wybrała gotową wypraskę o wym. 6,6 x 3 x 1,5 m., w wersji z izolacją termiczną (z pianki poliuretanowej poliuretanowej) oraz z niezbędnym oprzyrządowaniem. W skład osprzętu wchodzi pompa przeciwprądowa i stacja filtracyjna, ale do usuwania zanieczyszczeń i tzw. floku używa się jeszcze odkurzacza basenowego.
Zbiornik właściciele wkopali w podłoże, dodatkowo izolując dno styropianem. Za pełną ścianką pawilonu umieścili nieestetyczną maszynownię basenową. Są bardzo zadowoleni z budowy pawilonu, ponieważ chroni wodę przed zabrudzeniami, a wnętrze ogrodowego pokoju – przed wiatrem i opadami atmosferycznymi, jednocześnie nie zasłaniając słońca i światła.
Woda, od kwietnia do października, samoistnie nagrzewa się do 22°C i potrzeba hartu ducha (i ciała), żeby chcieć się w niej zanurzyć. Właściciele traktują taką orzeźwiającą kąpiel jako element sprzyjający odchudzaniu. Ogniwa fotowoltaiczne o łącznej mocy 5,5 kW, które zamontowali na dachu pomostu głównie z myślą o produkowaniu energii elektrycznej dla domu, być może w przyszłości wykorzystają do obsługi urządzeń basenowych i podgrzewania wody w basenie. Na razie ogniwa nie wpływają na koszty utrzymania gospodarstwa domowego, bo jeszcze trwają formalności w miejscowej elektrowni.
Zakątki w innych częściach ogrodu
Latem ogrodowe rytuały właściciele rozpoczynają na wschodnim pomoście, na którym piją poranną kawę, patrząc na staw. Lunch, w zależności od pogody, jedzą w altanie nad wodą, a jeśli jest w niej za gorąco – pod kasztanowcem przed budynkiem. Zaciszny przydomowy taras jest świetnym miejscem na kolację, szczególnie gdy z zewnętrznych głośników płynie kojąca chilloutowa muzyka.
Zagospodarowując działkę, właściciele kierowali się chęcią stworzenia w nim różnorodnych zakątków – wypoczynkowych i użytkowych. Kiedy dorastała córka, na tyłach posesji zbudowali dla niej plac zabaw. W objęciach wału, usypanego z piachu wydobytego z wykopu pod staw, umieścili krąg do palenia ogniska, który otoczyli siedziskami z pni drzew.
Dla psa wybudowali przestronny kojec. Uwielbiają jeść borówki amerykańskie, więc założyli jagodnik z tymi krzewami. Swoje największe skarby, czyli stare samochody, trzymają natomiast w wolno stojącej wiacie. Zaopatrzyli ją w zewnętrzne rolety, chroniące auta przed warunkami atmosferycznymi.
Jakiej pielęgnacji wymaga ogród i ile to kosztuje?
Ogród pielęgnują tylko właściciele. Napełnienie wodą i utrzymanie basenu kosztuje ok. 1000 zł - w tym środki chemiczne do oczyszczania wody 200 zł. Nawozy i środki do oprysków - średnio 300 zł.
Koszty założenia ogrodu
Ogród powstaje od 1996 r. – Budowa stawu, prace ręczne, wylanie skorupy z betonu – 7000 zł + farba 1000 zł. – Remont stawu: mata szklana, laminat, farba – 4000 zł. Robocizna własna. – Basen z oprzyrządowaniem – 14 000 zł
Wrażenia z użytkowania ogrodu
– W najgłębszym miejscu niecka stawu sięga 1,20 m czyli dokładnie tyle, ile potrzeba rybom do przezimowania. Ze względu na bezpieczeństwo córki, wyprofilowaliśmy przy brzegach płytką szeroką półkę i posadziliśmy roślinność przybrzeżną. Po trzech latach musieliśmy wyremontować nieckę, ponieważ rozszczelnił się beton w miejscach dylatacji i mróz uszkodził wierzchnią warstwę z farby jachtowej. Betonową skorupę wylaminowaliśmy żywicą poliestrową i matą szklaną i znowu pomalowaliśmy farbą jachtową. Metoda sprawdziła się! Niecka bezawaryjnie służy już 15 lat.
Ze względu na ryby nie oczyszczamy wody środkami chemicznymi. Staramy się utrzymywać w niej równowagę biologiczną i wywoływać procesy samooczyszczania się. Regulujemy ilość roślin wodnych, a przede wszystkim – populację ryb. Tylko raz mieliśmy kłopot z czystością wody, kiedy ryb było za dużo. Pozbyliśmy się wtedy karpi koi, bo bardzo zanieczyszczały wodę odchodami. Tylko w zimie uruchamiamy pompę napowietrzającą wodę, żeby ryby przetrwały pod lodem. W lecie funkcję napowietrzania wody wypełnia za pompę… deszczówka, którą odprowadzamy z dachu domu do niecki stawu.
Nie potrzebujemy uruchamiać fontanny. Robimy to tylko dla dekoracji stawu. – W przeciwieństwie do stawu basen nie jest samoobsługowy! Woda wymaga systematycznej opieki i wpuszczania środków chemicznych. Basen osłoniliśmy na stałe od góry i na trzech bokach. Od strony stawu i pomostu zbudujemy w przyszłości przesuwną, przezroczystą ścianę – w pawilonie będzie cieplej.
Źródło: Magazyn Budujemy Dom Tekst i zdjęcia: Lilianna Jampolska |