Kiedy w 1979 r. zakupiono tę działkę, nie było jeszcze szerokiego budynku produkcyjnego, dzielącego ją na dwie części. W głębi istniał natomiast staw z gruntowym dnem i zboczami, otoczony pasem malowniczych wierzb. Okoliczni rolnicy czerpali z niego wodę i wywozili w beczkowozach do swoich gospodarstw. Dopiero po przeprowadzce na wieś w 1984 r. i ogrodzeniu zakupionej posesji, para zaczęła urządzać ogród wypoczynkowy.
Enklawa w głębi działki
Przeistaczanie ogólnodostępnego zbiornika wodnego w całkowicie prywatny właściciele rozpoczęli od ciężkich prac ziemnych. Poprosili operatora koparki o wybranie z dna zbędnego mułu i rozmaitych śmieci oraz o wyprofilowanie zboczy (niecka osiągnęła wtedy długość 30 m, szerokość 20 m i głębokość do 1,5 m). Zamówili kilkanaście ciężarówek ziemi, przy pomocy której podnieślinieco brzegi. Przygotowali żyzne stanowiska roślin ogrodowych i ubite platformy na miejsca wypoczynkowe.
– Po uporządkowaniu wierzbowych zarośli, posadziliśmy trochę roślin iglastych, m.in. cisy i modrzewie – opowiada Marek. – Niedługo potem, na nieco szerszym lewym brzegu, postawiłem z cieślami letni drewniany domek typu Mikołajki, wykonany z gotowych elementów – uczestniczyłem w pracach, ponieważ z wykształcenia jestem budowlańcem. Na etapie kompletowania w fabryce jego części składowych, celowo zamówiłem mocno przeszkloną frontową i przykuchenną ścianę, bo zależało mi na panoramicznym widoku na staw i jego otoczenie.
Podczas budowy podłączyłem do obiektu prąd i wodę z wodociągu, zapewniłem odprowadzanie ścieków do szamba, wspólnie z żoną urządziłem kuchnię i pokój wypoczynkowy, natomiast w dobudówce – toaletę. W ten sposób powstała przytulna nadwodna przystań, z której do dziś intensywnie korzystamy od początku maja do końca września. Brakuje w niej jedynie ogrzewania, co dotkliwie odczuliśmy, pozostając tu aż do połowy listopada w trakcie przebudowy głównego domu. Zmarznięci budziliśmy się nad ranem w temperaturze 1°C!
Po ukończeniu najcięższych prac przy letniaku, zbiorniku i infrastrukturze ogrodowej, postanowiliśmy z żoną radykalnie odgrodzić zieloną część posesji od przedniej – z głównym domem i przeznaczonej do prowadzenia działalności gospodarczej. Rozbudowaliśmy istniejącą wcześniej halę produkcyjną zapewniając dojście do ogrodu przez wąski tunel. Wielu gości, po przejściu przez przemysłową część działki, potem przez ciasny podcień, doznaje szoku na widok otwartej zielonej przestrzeni ze zbiornikiem wodnym. Mówią, że czują się, jak Alicja wkraczająca do Krainy Czarów.
Mała architektura nad stawem
Kiedy letni dom był już gotowy, przyszedł czas na zbudowanie tarasu widokowego. Marek miał na niego pomysł! Od strony zbiornika wodnego podparł przygotowaną wcześniej ziemną platformę dekoracyjną ścianą oporową (wymurował ją na szerokiej zbrojonej żelbetowej ławie, używając kamieni polnych). Z tego samego materiału zrobił stabilne schody (kolejne zejście do wody zapewnił później po przeciwległej stronie akwenu).
Na fragmencie tarasu widokowego ułożył podest z drewnianych kasetonów (na zimę go zdejmuje, co 2 lata maluje preparatem do konserwacji takich elementów). Wiosną ustawia na nim nieduży komplet drewnianych mebli ogrodowych. Obszerniejszą nawierzchnię z drewna przygotował nieopodal kuchni – tu wspólnie z żoną urządził zewnętrzną jadalnię ze stołem na 12 osób, która przydaje się podczas przyjęć w ogrodzie.
W następnym etapie „zawiesił” nad wodą mostek. Poprowadził go nad płytkim fragmentem stawu, wzdłuż tylnej ściany hali produkcyjnej, w kierunku domku letniego. Długa kładka urozmaiciła płaskie lustro wody.
– Do wykonania przeprawy użyłem kilku wielkich kręgów betonowych – opowiada właściciel. – Żeby nie wyglądały zbyt przemysłowo, wykonawcy zatopili drobne kamienie w zewnętrznej powierzchni betonu. W ten sposób uzyskałem ozdobne podpory w kształcie okręgów, które częściowo zalane wodą imitują arkady. Resztę załatwiło murowanie, betonowanie i praca z kamieniem. Postarałem się, aby długi mostek był dostatecznie bezpieczny – obrałem szerokość metra. Poza psem nie zdarzyło się jeszcze, żeby ktoś z niego spadł do wody. Kładka płynnie łączy się ze ścieżką z płyt betonowych, którą ułożyłem na koronie brzegu owalnego zbiornika.
W 2017 r. znajoma architektka krajobrazu, którą poprosiliśmy o zmodernizowanie ogrodu, przerobiła ścieżkę i zaaranżowała przy niej strefy wypoczynkowe, np. w głębi terenu zakątek z ławką i trawami ozdobnymi. Renowacja polegała jeszcze m.in. na wprowadzeniu systemu automatycznego podlewania, ułożeniu na rabatach geowłókniny i kory ogrodniczej oraz wzbogaceniu szaty roślinnej (wcześniej była bardziej dzika, niż obecnie).
Żona, zainspirowana pracą projektantki, stworzyła nad wodą Czytelnię – w miejscu najdłużej nasłonecznionym ustawiła ażurowe czerwone fotele. Siedziska są wygodne i dobrze się w nich czyta – stąd wzięła się nazwa zakątka. Nowe punkty widokowe przydają się do obserwowania wody, z perspektywy innej niż sprzed letniego domku.
Intymne życie stawu
Pierwsze grzybienie właściciele przywieźli z Kaszub. Przechowali je przez zimę na płyciźnie i wiosną posadzili głęboko w dnie. Miały kwiaty tylko w kolorze białym, więc po kilku latach część z nich wymienili na gatunek z kwiatami różowymi, dla urozmaicenia. Jeszcze później dodali okazy kwitnące na żółto, jak również inne dekoracyjne odmiany.
– Grążele i grzybienie lubią nasz staw, dekorują go przez kilka miesięcy – mówi Małgosia. – Rosną w skrzynkach obciążonych kamieniami, zakotwiczonych w naturalnym gruncie i nie wymagają nawożenia. Inne rośliny wodne pojawiły się same. Prawdopodobnie drobne sadzonki i nasiona przyniosły na skrzydłach ptaki. Sity, kosaćce i inne nieinwazyjne gatunki bagienne posadziła przy brzegu architektka krajobrazu, my sami wcześniej z trudem pozbyliśmy się silnie rozrastającego się tataraku. Akwen traktujemy jako ozdobny, nie kąpielowy. Jedynie tuż po przeprowadzce, kiedy córka była jeszcze mała a lato bardzo gorące, kąpała się w nim wraz z połową dzieci ze wsi. Marek, mając nogę w gipsie, musiał nagle interweniować i wyciągać z wody jakiegoś malucha.
W zimie na równej i grubej tafli lodu urządzaliśmy sobie lodowisko, obecnie bawimy się tu chętnie z psem. Wielokrotnie próbowaliśmy zarybić staw, lecz nie udało się przezimować większości ryb – prawdopodobnie z powodu zbyt małej jego głębokości. Trudne warunki przetrwały tylko karasie. Widzimy je pod wodą, choć dziesiątkują je żarłoczne czaple. Rezerwuar wody przyciąga rodzimą faunę i florę, z czego bardzo się cieszymy. W naszym wodnym ekosystemie dobrze się mają kaczki, żaby, rozmaite owady oraz zaskrońce. Żartobliwie włączyliśmy do niego tak że… krokodyla, otrzymanego w prezencie. Chociaż wykonano go z tworzywa sztucznego, niektórzy goście biorą go za żywego!
Wrażenia z użytkowania ogrodu
- Ziemne strome zbocza niecki muszą być umocnione, inaczej grunt osuwa się na dno. My użyliśmy grubego gruzu. Staw wymaga opieki, ponieważ gromadzi jedynie wodę gruntową i opadową (odprowadzamy do niego też deszczówkę z dachów budynków) – nie jest zasilany przepływową, z innych akwenów. Przy suchej i upalnej pogodzie stojąca woda wyparowuje. Kiedy lustro obniża się, dolewamy szlauchem świeżą ze studni głębinowej. W zeszłym roku, podczas długotrwałych upałów, dotlenialiśmy ją – na dnie zbiornika umieściliśmy mocną pompę, a na powierzchni lustra fontannę. W ten sposób zapobiegliśmy gniciu roślin i brzydkiemu zapachowi wody. Przed zimą wyjęliśmy pompę i przenieśliśmy w ciepłe miejsce. Aby utrzymać czystość wody i równowagę biologiczną, staramy się regulować ilość roślin wodnych. Jednak obecnie, ze względów zdrowotnych, jest to niemożliwe – wyrywanie masywnych grążeli ze środka stawu wymaga dużej siły. Nadmierne ich rozrastanie się to skutek nawożenia roślin wokół akwenu i spływania związków mineralnych do niecki, przy czym po dawce azotu nadmiernie powiększają się liście, a zmniejsza się ilość kwiatów. Oczywiście, bardziej zależy nam na kwiatach, pierwsze pojawiają się już maju, kolejne aż do przymrozków.
- Oprócz upałów stawowi zagrażają także okresowe powodzie. Woda wystąpiła z brzegów np. w deszczowym 2010 r., niszcząc część rabat przy domku letnim, wokół ścieżki okalającej akwen i dalej za płotem. Potem potrzebna była renowacja ogrodu, z wykorzystaniem wytrzymałej szaty roślinnej.
- Każdy zbiornik wodny wymaga odpowiedzialnego użytkowania! Nigdy nie zostawialiśmy małych dzieci samych w ogrodzie, a kiedy dorastająca córka organizowała sylwestra – zamykaliśmy na klucz furtkę w podcieniu w celu uniemożliwienia wejścia do ogrodu z głęboką wodą.
- Cieszymy się z założenia automatycznego podlewania. Obecnie zamierzamy zamontować wokół niecki więcej oświetlenia.
Koszty założenia i pielęgnacji ogroduOgród o powierzchni 1200 m2 powstaje od 1984 r. Uporządkowanie niecki i brzegów kosztowało 5000 zł, wykopanie studni głębinowej 15 000 zł. Modernizacja ogrodu w 2016 i 2017 r. – 50 000 zł, w tym system automatycznego podlewania 15 000 zł. Pielęgnacją zajmują się właściciele, regularnie koszą trawnik, strzygą krzewy, nawożą rośliny ozdobne, wykonują opryski przeciwko szkodnikom i chorobom, konserwują drewniane meble i nawierzchnie. Nawozy naturalne i mineralne do trawnika, rododendronów i innych roślin ozdobnych – 600 zł. Środki ochrony roślin 200 zł |
Źródło: magazyn Budujemy Dom Tekst: Lilianna Jampolska, zdjęcia: Lilianna Jampolska i właściciele |