Aranżacja ogrodu jest dość prosta, lecz w tym tkwi jej siła. Gęsto obsadzone roślinami rabaty ozdobne biegną tylko wzdłuż ogrodzenia oraz dookoła domu. Między nimi natomiast rozciąga się olbrzymi płaski trawnik. Razem tworzą wrażenie większej przestrzeni, niż w rzeczywistości ma działka o pow. 2200 m² (po odjęciu zabudowy domu, tarasu i podjazdu, na ogród przypada ok. 1500 m²).
Najważniejsza długa oś widokowa biegnie od domu przez taras, trawnik (wzdłuż jedynej wybrukowanej tu ścieżki), w stronę altany pokrytej strzechą. Inna kieruje wzrok ku stojącej w zielonej osłonie drewnianej pergoli, za którą urządzono, również wśród pasa roślin, wybrukowany zakątek z ławką. Kolejna linia widokowa podąża spod altany w kierunku olbrzymich starych jabłoni, rosnących nieopodal tarasu. Frontalny ogródek także oferuje efektowny widok.
Ukwiecony ogródek na powitanie
Wchodząc przez furtkę na działkę, od razu wpada się w sam środek gęstwiny roślin. Wiosną powitanie gości jest szczególnie spektakularne, ponieważ bujnie kwitną tu rozrośnięte różaneczniki i azalie. Właściciele specjalnie tak dobrali ich gatunki i odmiany, żeby kolejno kwitły przez ponad 2 miesiące.
Widok jest jeszcze bardziej okazały, jeśli widz stanie na podjeździe do garażu, albo przy przeciwległym narożniku domu. Widzi wtedy długą ścieżkę, a przy niej całkowicie wypełnioną rabatę. Ten kolorowy "obraz" zachwyca wszystkich. W lecie i jesienią wcale nie jest gorzej. Na klombie kwitną tawuły, funkie i liliowce, w skrzynkach na oknach - kwietne aranżacje, autorstwa właścicielki, utworzone z begonii, pelargonii, petunii. W zimie natomiast urozmaicenie stanowią zimozielone różaneczniki i iglaki z igłami w rozmaitych odcieniach zieleni, żółci i błękitu.
Pozostałe strefy ogrodu nie mają aż tak zwartych i kipiących kolorami grup roślin, jak gęsta rabata przed frontem domu. Nie oznacza to jednak, że są mniej atrakcyjne.
Zaułek z altaną pokrytą strzechą
W każdym ogrodzie, niezależnie od jego wielkości, warto czynić zabiegi, powiększające perspektywę i kierujące wzrok na najpiękniejsze zakątki lub elementy małej architektury ogrodowej. Tomek poszedł tym śladem i celowo skonstruował altanę na końcu działki. Basia śmieje się, że zrobił to głównie dlatego, żeby się mógł oddalić od domu. I rzeczywiście, to miejsce upodobali sobie panowie, czyli właściciel i jego koledzy. Lubią tam pogawędzić, patrząc, co dzieje się na tarasie, albo obok, na placyku pod starymi jabłoniami.
- Sześciokątną altanę bez problemu skonstruowałem sam,ale długo szukałem odpowiedniej słomy i kogoś, kto potrafi nią pokryć dach - opowiada Tomek. - Strzecha na altanie wcale nie miała być równiutka, jak spod igły, jednak nawet takiej trochę "potarganej" nie umiałem sam położyć. W końcu znalazłem kogoś, kto miał pojęcie, jak to zrobić. Ogrodnicy, których poprosiliśmy z żoną o pomoc w założeniu ogrodu i jakiegoś elementu wodnego, zbudowali przed altaną płytki strumyk na folii stawowej. Woda krąży w obiegu zamkniętym i kiedy tryska z otworu wywierconego w płaskim głazie, a potem płynie długim płytkim korytem, cicho szemrze. Ten przyjemny dźwięk wody słychać w głębi altany, więc lubię tam posiedzieć. Strumyk przysparza mi trochę problemu, bo ucieka z niego woda. Może po prostu wyparowuje z płytkiego koryta, albo wycieka z podziemnego zbiornika z pompką?
- Koniecznie chciałam mieć małe źródełko w kamieniu, a nie monumentalną kaskadę - dodaje Basia. - Nasze ma dobrą skalę. Z podróży do Bawarii przywiozłam mosiężną figurkę wróbelka, który teraz "pije" z niego wodę. Uśmialiśmy się z mężem, kiedy spostrzegliśmy, że na imitację ptaszka na początku nabrał się kot. Obecnie go ostentacyjnie ignoruje. Do oddalonej altany zaglądam dość rzadko, bo najbardziej lubię wypoczywać na tarasie i z niego patrzeć na trawnik i altanę w grupie ozdobnych krzewów, wtapiającą się w kępę wysokich drzew na sąsiedniej działce. W tym układzie roślin nie widać granicy między posesjami, perspektywa rozciąga się daleko, dając malowniczy kadr. Najchętniej chodzę do altany, kiedy wieje silny wiatr z południa. Wiatr powoduje, że nie mogę rozwinąć markizy na tarasie, a w zacisznej altanie mam zapewniony cień.
Na jej drewnianą konstrukcję wspięły się już pnącza, między innymi powojniki, więc wewnątrz jest spokojnie. Na przeciwległym krańcu tej samej rabaty utworzyliśmy pod starymi gruszami miejsce, które nazwałam "Zakątkiem dumania". Niekiedy trzeba się nad sobą zastanowić! Grusze się nie sprawdziły, bo do owoców przylatywały osy, a gałęzie zaczęły się łamać ze starości. W końcu wycięliśmy drzewa, lecz zakątek pozostał i - po zmianie bruku na placyku - dobrze nam służy.
Taras - funkcjonalna platforma widokowa
Projektując dom z architektem, Basia poprosiła o zaplanowanie dużego wygodnego tarasu z dwoma zejściami do ogrodu. Chciała, żeby był dostępny z sypialni i z salonu. Idealne miejsce powstało w załomie budynku o zarysie litery L i taki kształt ma obecnie płyta tarasowa o pow. aż 60 m2. Jest dobrze osłonięta przed zachodnimi wiatrami (przez dłuższą odnogę domu), ani nie widać jej z drogi. Przed prażącym słońcem jej sporą część chroni markiza, której montaż okazał się niezbędny, ze względu na południowo-zachodnią ekspozycję. - Biorąc pod uwagę nasz klimat, tak zorientowany taras jest dobry - mówi Basia.
- Możemy nacieszyć się słońcem. Owszem, podczas wyjątkowo upalnego poprzedniego lata musieliśmy często schodzić z nagrzanej płyty na placyk pod jabłoniami. Ale po to właśnie zostawiliśmy przy domu te wielkie drzewa.
Na silnym słońcu elementy z betonu szybko się nagrzewają nawet wtedy, gdy mają jasny kolor. U nas dodatkowo nagrzewają się ściany z ciemnej cegły klinkierowej. Odkąd wymieniliśmy starą kostkę betonową na obecne płyty, imitujące trawertyn, przestrzeń ta zrobiła się efektowniejsza. Bardzo funkcjonalne jest to, że w lecie łączy się z salonem, a komunikacja z kuchnią jest krótka i poręczna. Taras udał się wyjątkowo! W ogrodzie jest nam tak dobrze, że w lecie ograniczamy wyjazdy na urlop, a nawet do pobliskiej Łodzi.
Na podniesionym, ale płaskim tarasie architekt zaplanował dwie podłużne, murowane donice, które urozmaicają przestrzeń wypoczynkową przy domu. Celowo wymurowano je z cegły klinkierowej, identycznej, jak ta na fragmentach elewacji - wytrzymują zmienne warunki atmosferyczne, jednocześnie harmonizują z wykończeniem zewnętrznym budynku. Trzeba jednak często podlewać posadzone w nich rośliny, bowiem ceglane ścianki silnie się nagrzewają. W zeszłym roku właściciele musieli zmienić stałe nasadzenie, ponieważ nawet karłowa sosna i jałowiec zanadto się rozrosły i zaczęły zasłaniać najpiękniejszy widok z tarasu na ogród. A jego braku nikt z domowników już sobie nie wyobraża.
Wrażenia z użytkowania ogrodu
Koszty założenia i pielęgnacji ogroduOgród powstaje od 2003 r. i jego założenie 14 lat temu kosztowało 30 000 zł (razem z dowiezioną ziemią i systemem nawadniania trawnika, obsługiwanego ręcznie). Duży trawnik kosi Tomek, traktując ten obowiązek jako jogging. Używa do tego kosiarki spalinowej. Strzyże również krzewy. Niekiedy wyręcza go w tych czynnościach ogrodnik, co kosztuje rocznie 400-600 zł. Nawożenie trawnika i roślin to dodatkowe 600 zł, a niezbędna chemiczna ochrona roślin - 500 zł. Rośliny jednoroczne do skrzynek balkonowych i donic na tarasie - 400 zł. |
|
- Przed sadzeniem roślin poprosiliśmy ogrodników o pomoc w przygotowaniu gruntu, bo podczas budowy domu okazało się, że jest gliniasty i bardzo zwięzły. Na działkę "weszło" aż 26 wywrotek, każda po 8 t lekkiej ziemi, czyli ponad 200 t. Część dowiezionej ziemi ogrodnicy zmieszali glebogryzarką z podłożem, a z części usypali przy tarasie skarpę. Od razu zleciliśmy ułożenie systemu nawadniania na trawniku, lecz zastosowaliśmy w nim tylko ręczne sterowanie zraszaczami wynurzanymi. Taka obsługa systemu nie jest uciążliwa. Rabaty podlewamy wężem i zraszaczami wahadłowymi. Zupełnie wystarczają.
- Nie ma ogrodów bezobsługowych! Od początku staraliśmy się nasz tak urządzić, żeby maksymalnie ograniczyć jego obsługę. Najwięcej pracy wymaga trawnik. Wiosną trzeba go poddawać wertykulacji i nawozić. Potem regularnie kosić trawę na powierzchni 1000 m², a jeszcze potem usuwać wielką górę ściętych resztek. Stanowi to dla nas problem, bo nie chcemy mieć na działce kompostownika, zaś ładowanie ścinków do worków na odpady biodegradowalne jest pracochłonne. Liczne rośliny liściaste również musimy regularnie strzyc, więc i one produkują dużą ilość odpadów zielonych. Wzrost chwastów ogranicza tylko gruba warstwa kory ogrodniczej, jednak wraz z nią, niestety, przywieźliśmy do ogrodu ślimaki. Walka z nimi była trudna, chociaż stosowaliśmy specjalistyczne preparaty.
- Bardzo gęste sadzenie roślin na rabatach jest dobre na kilka początkowych lat. Potem kępy należy rozsadzić. U nas potrzeba modernizacji rabat wystąpiła po około dziesięciu latach..
Źródło: Magazyn Budujemy Dom 03/2017 Tekst i zdjęcia: Lilianna Jampolska |