|
1. Przytul pszczołę
Przez ostatnie lata nasadzenia przynoszące pożytek owadom zapylającym wybijały się zdecydowanie na pierwszy plan spośród wszystkich ogrodniczych trendów. Towarzyszyły im hotele dla zapylaczy i popularyzacja miejskich łąk kwietnych. Idea niesienia pomocy owadom była odpowiedzią na ogólnoświatowy spadek liczby zapylaczy, w tym także masowe ginięcie pszczoły miodnej. Pomimo wciąż niejasnych przyczyn tego zjawiska, dzięki zakrojonym na szeroką skalę działaniom edukacyjnym populacje owadów zapylających stopniowo się odbudowują. Wystawy ogrodnicze, takie jak Chelsea Flower Show również mają w tym swoje zasługi i nie ustają w wysiłkach, by wszyscy – i pszczoły, i w konsekwencji my sami – mieli co jeść. W końcu owady najlepiej znają się na zapylaniu naszych kwiatów, owoców i warzyw, a my, ogrodnicy, możemy dla nich posadzić ich ulubione rośliny miododajne. W tym roku na wystawie po raz pierwszy zwrócono uwagę na coś jeszcze: owady zapylające są nie tylko pożyteczne, ale też piękne i fascynujące. Entomologia, czyli nauka o owadach, jest najświeższym ogrodniczym trendem, a owadzie dekoracje pojawiały się na kubkach, talerzach, plakatach czy poduszkach, dokładnie tak, jak motyw liścia monstery w ubiegłym roku. Przytul pszczołę – teraz także układając się do snu.
2. Mały ogrodnik
Wszystko przyjemniej robi się razem: razem z rodziną, dziećmi i przyjaciółmi, i ogrodnictwo nie jest tutaj wyjątkiem. Ogrody przyjazne nie tylko owadom zapylającym, ale także dzieciom, wkraczają jednak w zupełnie nową fazę. Kilka lat temu ogromnym zainteresowaniem cieszyły się ogródki wróżek – dekoracje zakładane w donicach, będące miniaturowym odzwierciedleniem rzeczywistych ogrodów. Teraz w każdym centrum ogrodniczym bez trudu kupimy już nasiona roślin zapakowane w specjalne torebki zaprojektowane z myślą o najmłodszych ogrodnikach. Do promocji ogródkowania razem z najmłodszymi potrzeba było jednak czegoś więcej i to właśnie wydarzyło się na Chelsea 2019: sama księżna Kate z dziećmi wzięła udział w projektowaniu i budowie ogrodu Back To Nature Garden.
Przypieczętowaniem nowego trendu było przyznanie złotego medalu ogrodowi pokazowemu The Montessori Centenary Children’s Garden, w całości poświęconego dzieciom.
3. Dobra zmiana
Im więcej zmieniamy rośliny, tym mniejsze korzyści przynoszą przyrodzie, a jednak ten trend osiągnął najwyraźniej poziom krytyczny i stopniowo przekonujemy się, że najpiękniejszych kwiatów nie stworzyli hodowcy, ale sama natura. Ogrodnictwo zatoczyło ogromne koło, żeby znaleźć się w punkcie wyjścia! Dzikie, naturalne, wypełnione po brzegi rodzimymi gatunkami roślin ogrody są najgorętszym trendem tego lata i zapewne wielu kolejnych sezonów. Twarzą dobrej zmiany została zaś firletka poszarpana (Silene flos-cuculi), skromna lecz pełna wdzięku bylina łąkowa o delikatnych, żyworóżowych płatkach. To właśnie ona reprezentuje nowy trend i chęć powrotu do natury, bioróżnorodności, kwiatowych łączek i niekoszonych trawników, który tak silnie przenikał całą wystawę. Co ciekawe, firletka jest rodzimą rośliną również w Wielkiej Brytanii, jednak na skutek nowoczesnego, intensywnego rolnictwa jej populacje drastycznie zmalały.
4. Miedź i śniedź
Niektóre materiały nigdy nie wyjdą z ogrodniczej mody, albo będą wciąż do niej powracać jak bumerang. Trudno sobie wyobrazić, że nagle przestaniemy korzystać z drewna, o ile nie zdewastujemy jego zasobów na tyle, że stanie się ekstremalnie drogie. Ale nawet wówczas drewno będzie po prostu ekskluzywne. Elegancko i ponadczasowo prezentują się w ogrodach wszystkie elementy metalowe, z tym że raz podoba nam się wypolerowana na błysk stal, a innym razem zardzewiały corten. Pomiędzy nimi znajdują się elementy miedziane, które początkowo opalizują eleganckim różem, a z biegiem czasu pokrywają się grynszpanową patyną i dzięki temu doskonale wpisują się w filozofię ogrodu jako procesu. Kiedy sinusoida popularności cortenu pędzi w dół, zainteresowanie innymi materiałami szybuje w górę. Obecnie stoimy na miedzianej wyżynie, zatem wszystko, co nawiązuje do któregokolwiek jej oblicza jest na topie: od wypolerowanych narzędzi po zaśniedziałą biżuterię ogrodową. Ciepłe, dojrzałe i przytulne miedziane barwy są miłe dla oka, wnoszą poczucie komfortu i dodają energii. Czy właśnie opisałem nowy kolor roku?
5. Koralowe trendy
Czy tego chcemy czy nie, moda, nawet ta ogrodnicza, się zmienia i w tym roku ma odcień koralowy (Pantone 16-1546 Living Coral), który został kolorem 2019 roku. Na zeszłorocznej wystawie specjalnie śledziłem obecność ówczesnego koloru, czyli ultrafioletu. I rzeczywiście nie dało się go nie zauważyć, z tym że fioletowy doskonale komponuje się z seledynowym, w wyniku czego jako duet te dwie barwy dodawały wystawie przyjemnych smaczków. Co innego koralowy: rozmaite tony czerwieni, głębokiego różu i ciepłego beżu malują tak wiele kwiatów, że kolor roku wręcz wylewał się na gości wystawy z każdej strony. Miły, przytulny koralowy jest zdecydowanie bardziej ogrodowy niż ultrafiolet, zatem nawet jeśli jesteś na bakier z modą, jedna skrzynka z kwiatami na pewno nie zaszkodzi, a podążanie za światowymi trendami będziesz miał odhaczone.
6. Afrykańskie klimaty
Niewielkie wrażenie robią na mnie kwestie, na które nie mam wpływu – takie jak klimat, zatem staram się po prostu cierpliwie przyzwyczajać do faktu, że z roku na rok bardziej mieszkamy w Afryce niż w Europie. Nasze rodzime rośliny wydają się jeszcze radzić sobie z falami upałów, ale wiele introdukowanych gatunków uprawnych zaczyna więdnąć już na samą myśl o temperaturach przekraczających 30° C. Czas pokaże, czy w najbliższej przyszłości sady jabłoniowe przyjdzie nam zamienić na plantacje mandarynek, jednak już teraz hodowcy zaczynają proponować coraz więcej afrykańskich ciekawostek, które możemy posadzić w ogrodach. Nie inaczej było w tym roku na Chelsea, gdzie wciąż jako drobne akcenty, ale coraz bardziej wyraźne, dały się zauważyć afrykańskie kwiaty cebulowe, takie jak iksja, nerina, śniedek czy watsonia, nie wspominając o zdumiewających agapantach. Również ogrody pokazowe coraz śmielej przemycają afrykańskie ciekawostki, a jeden z nich, The CAMFED Garden: Giving Girls In Africa a Space to Grow, został w całości poświęcony uprawom na Czarnym Lądzie i nagrodzony złotym medalem.
7. Bukszpany pany!
Znajomość łaciny przydaje się zazwyczaj w najbardziej stresujących w życiu sytuacjach, jednak ogrodnicy bledną na sam dźwięk brzmiących jak zły urok słów Cydalima perspectalis, Cylindrocladium buxicola i Volutella buxi. Pod pierwszą nazwą kryje się złowroga ćma bukszpanowa, a dwie kolejne należą do grzybów powodujących zamieranie pędów bukszpanu. Wydaje się, że na bukszpany spadają ostatnio wszystkie plagi egipskie i niedługo przyjdzie nam się z nimi pożegnać na zawsze.
Niczym Sherlock Holmes szukałem na Chelsea oznak zmierzchu bukszpanowej ery i z zaskoczeniem nie znalazłem niczego, co wskazywałoby na ich rychły upadek. W wielu ogrodach pokazowych bukszpany dumnie prężyły liście i nikt nic nie mówił o wiszącym nad nimi mieczu Damoklesa. Sama ćma bukszpanowa swoim przybyciem do Europy wywołała niemałą panikę, bo przecież owad ten nie ma u nas naturalnych wrogów, jednak niedawno ze zdumieniem dotarłem w sieci do zdjęcia martwych sikorek, które najadły się gąsienic ćmy żerujących na opryskanych pestycydami bukszpanach. Polskie bukszpany mogą chyba na razie czuć się bezpiecznie, o ile nie zagazujemy ich samymi opryskami.
8. Kompaktowe skalniaczki
Zawsze powtarzam, że polski język nie nadążył za ogrodnikami, więc kiedy idę odpocząć i popracować (zazwyczaj jednocześnie) do ogrodu, mówię po prostu, że idę ogródkować. Zarówno aktywnościom ogrodniczym, jak i samym rodzajom ogrodów brakuje nazw własnych, ale bez znaczenia czy masz olbrzymi ogród krajobrazowy, czy tylko jedną doniczkę z aloesem w kuchni możesz dumnie nazwać się ogrodnikiem. Ogrodnicy bez ogrodów nie powinni nigdy czuć się pokrzywdzeni, bo sposobów na uprawę roślin jest całe mnóstwo.
Szczególnie urocze są wszystkie małe ogródki obsadzane miniaturowymi roślinami, a nic nie nadaje się do nich lepiej niż odporne alpejskie rośliny skalne. Podpatrzone na Chelsea przenośne skalniaki w ceramicznych misach będą wyjątkową dekoracją okna, balkonu, tarasu, a nawet ogrodu. Po posadzeniu nie musisz zupełnie nic przy nich robić, a nawet na chwilę możesz zapomnieć o podlewaniu, bo zniosą największe upały. Dobre dla początkujących i bardziej zaawansowanych użytkowników – ogrodników.
9. Dzikie łany
Łąki kwietne (koniecznie z firletką) i naturalne, niekoszone trawniki to nie tylko modne, ale przede wszystkim pożyteczne miejsca w każdym ogrodzie, zwiększające bioróżnorodność przydomowych ekosystemów. Co prawda nie wszędzie można puścić trawę samopas, ale w mniej używanych częściach ogrodu wspaniale wyglądają dzikie trawniki z wykoszonymi jedynie ścieżkami. Zmierzwione, nieuczesane źdźbła eksponowały dotychczas głównie trawy ozdobne i opuszczone ogródki działkowe, lecz być może wkrótce trawnikowa nonszalancja prezentowana na Chelsea przejdzie do porządku dziennego. Remake Forresta Gumpa, w którym główny bohater nie kosi trawnika traktorkiem, tylko mierzwi trawę szczotką balansuje w mojej głowie na granicy absurdu i filmowej rozkoszy. Czas pokaże, czy luźne trawniki zdobędą większą popularność także poza okresem wakacyjnym, kiedy kosiarki mają urlop.
10. Posadź drzewo
Zamykający to podsumowanie trend silnie czerpie z kilku wyżej wymienionych, a wszystkie te propozycje można zgromadzić wokół jednej, głównej myśli przewodniej, która przebija się na pierwszy plan: żyj dziko. Nie koś trawników, siej łąki kwietne, zwiększaj bioróżnorodność, pomagaj dzikim zapylaczom, stosuj mniej chemii, uprawiaj własne jedzenie, zaproś dzieci do pomocy. Bądź bliżej natury! Nie wprowadzaj sztucznych podziałów, poszerz swoje pole widzenia i… posadź drzewo. W projektach nowoczesnych ogrodów i zieleni miejskiej wyraźnie chętniej sadzone są teraz drzewka wielopniowe – jeszcze nie drzewa, ale już nie krzewy. Dwa, trzy podkrzesane pnie wyrastające z jednego korzenia dadzą natychmiastowe wrażenie przyjemnej, zadbanej gęstwiny. Lubię myśleć, że to wcale nie wymogi współczesnej miejskiej deweloperki (osiedlowe mikroogródki) wymusiły popularyzację tego trendu, ale trudno mi uciec od takiego wrażenia. Ciasny ogródek z jednym drzewem to lepsze niż nic, ale ogródek z podwójnym czy potrójnym drzewem jest jeszcze lepszy w brataniu się z przyrodą z betonowym krajobrazem w tle.
Tekst i zdjęcia: Łukasz Skop, autor bloga ogrodniczego Bez-Ogródek
Artykuł pochodzi z magazynu |