Historia berneńczyka i cechy rasy
XVIII wiek to okres "prosperity" dla chłopów z okolic Berna. Wiodło im się dobrze i mieli pieniądze. Stąd do ich zagród ciągnęły całe pielgrzymki złodziei i włóczęgów. Dobry stróż stał się niezbędny.
Ponieważ zamożny chłop mógł sobie pozwolić na dużego psa, okres ten stał się czasem rozkwitu rasy berneńskiego psa pasterskiego. Później jednak różnie bywało i berneńczyki coraz bardziej traciły zainteresowanie ludzi – koniec końców przetrwały głównie w odizolowanych zagrodach. Musimy podziękować tym niewielu ludziom, którzy pielęgnowali swoje czworonogi, bo dzięki nim mamy szansę znać naprawdę piękną i starą rasę psów.
Berneńczykowi pomogło to, że potrafił się wylansować. Pięknie umaszczony: czarny płaszcz z rudym "obszyciem" oraz białą strzałką na głowie, białą piersią, końcami łap i ogona wygląda niebywale elegancko. Imponujące rozmiary (wzrost powyżej 60 cm), proporcjonalna, potężna, ale nie ociężała sylwetka nadaje mu wygląd dystyngowany i wytworny. A długi i jedwabisty włos nie tylko zdobi, również doskonale chroni przed kaprysami pogody.
Berneńczyk zakochuje się w swojej rodzinie miłością wierną i bezwarunkową. |
Czy berneński pies pasterski nadaje się do ogrodu?
Berneński pies pasterski jest przywiązany do swojego terenu, niczym chłop pańszczyźniany do ziemi. To ważna zaleta. Zwłaszcza jeżeli ma zamieszkać na osiedlu, gdzie gęsto poustawiane domki wymuszają częste interakcje z sąsiadami. Szybko zapozna się z "gospodarstwem", pozna ludzi, zwierzęta i przedmioty, które do niego należą. Opieką otoczy też inne czworonogi, mieszkające pod wspólnym dachem. W jego wypadku powiedzenie "żyć jak pies z kotem" zupełnie się nie sprawdzi.
Granic swojego terenu strzeże wyjątkowo czujnie, niestrudzony bez względu na porę dnia i roku. Ale sam też je respektuje. Nie wybierze się na "gigant", nie będzie kłusował po okolicznych terenach zieleni. Jego miejsce jest na jego własnym podwórku. A jeśli pan zabierze go na spacer, będzie pilnował jego nóg, aby nie odeszły za daleko.
Powierzając mu rolę całodobowego ochroniarza, nie musimy mieć wyrzutów sumienia, że pracuje ponad etat. To prawdziwy pracoholik i bez zajęcia potwornie się nudzi. Swoje zadania wykonuje ochoczo i z widoczną przyjemnością. Każdego gościa wypatrzy, przywita, zaanonsuje i za zgodą właściciela wprowadzi do domu. A potem do końca wizyty pozostanie czujnym obserwatorem. Tak na wszelki wypadek.
Wybitna inteligencja i samodzielność pomagają mu właściwie ocenić sytuację. Dzięki temu, berneńczyk zawsze jest tam, gdzie jest potrzebny i zawsze robi to, co do niego należy.
Berneńczyki są łagodne i przyjazne w stosunku do ludzi. |
Pies pomocnik, opiekun i przyjaciel rodziny
Berneńczyk zakochuje się w swojej rodzinie miłością wierną i bezwarunkową. Szczególnie czułą opieką otacza najmłodszych. Zamiłowanie do zabaw, ruchliwość, posłuszeństwo i pogodne usposobienie czynią z niego wspaniałego kumpla dla dziecka w wieku szkolnym.
Berneńczyk łatwo poddaje się szkoleniu. Może być sportowcem, ratownikiem, tropicielem. Najmniej pasuje mu rola psa służbowego. Bo chodzenie przy nodze i ścisłe wykonywanie nudnych poleceń są zbyt mało inspirujące. Jest na to zbyt samodzielny i ma zbyt dużo energii. Za to podczas zabawy, w radosnej atmosferze, będzie chętnie trenował z dzieckiem. Bez problemu nauczy się szukania "zaginionych" kolegów, czy paradowania z koszykiem zakupów w zębach.
Na sielskich, starych zdjęciach często możemy zobaczyć uśmiechnięte szeroko berneńczyki zaprzęgnięte do wózków pełnych baniek z mlekiem. Dla tego silnego psa nie był to nadmierny ciężar. Teraz wyobraźmy sobie, że w dwukołowcu leżą nasze zakupy – jaka oszczędność paliwa na trasie sklep-dom. A co będzie, jeżeli zaprzęgniemy psa do wózka z naszym maluchem? Będzie wielka radość. I dziecka, i psa.
Bez wątpienia berneński pies pasterski to jedna z najpiękniejszych ras. Dzieląc z nim dom, szybko przekonamy się, że piękno zewnętrzne jest niczym w porównaniu z pięknem jego charakteru.
Czy berneński pies pasterski to odpowiedni pies do Twojego ogrodu?
Tekst: Kamila Prągowska-Sudoł i Wojciech Kornak, zdjęcie tytułowe: Nadine Doerlé/Pixabay