"Nauczyliśmy się już sprawdzić, czy nie złapaliśmy kleszcza po powrocie z łąki czy lasu. Ale niewiele osób zdaje sobie sprawę, że kleszcza można znaleźć też w parku miejskim albo na placu zabaw. Nie są tam rzadkością" – ostrzega w rozmowie z PAP Anna Grochowska, doktorantka z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, która prowadzi badania na kleszczach.
Kleszcz pospolity (Ixodes ricinus) ma bardzo szerokie spektrum żywicieli – w tym gatunki zwierząt, które mieszkają w miastach. Żywicielami kleszczy są głównie małe gryzonie i dzika zwierzyna, a w warunkach miejskich mogą to być jeże, wiewiórki, ptaki i na nieszczęście – psy.
Biolog Anna Grochowska przypomina, że chorobami odkleszczowymi są nie tylko borelioza czy kleszczowe zapalenie mózgu, ale i również babeszjoza, tularemia, riketsjoza czy anaplazmoza.
1, 2 – samica kleszcza pospolitego przed i po napiciu krwią żywiciela , 3 – samica kleszcza łąkowego (Dermacentor reticulatus), 4 – samiec kleszcza łąkowego Samce kleszczy są z reguły znacznie mniejsze od samic. Oprócz dorosłych osobników larwy i nimfy kleszczy również mogą żerować na zwierzętach. Są bardzo małe, bardzo ciemne i ciężko je zauważyć – niestety również przenoszą groźne choroby. |
Najgroźniejsza choroba odkleszczowa: borelioza
Jak tłumaczy, krętek boreliozy potrzebuje zwykle ok. 24 godzin, aby trafić do gruczołów ślinowych kleszcza, a potem – do organizmu żywiciela. Jednak już w przypadku wirusa kleszczowego zapalenia mózgu na infekcję narażeni jesteśmy więc w ciągu 30 minut od ugryzienia. Im szybciej więc pasożyta usuniemy, tym lepiej.
Anna Grochowska i jej współpracownicy z UMB w niedawnej publikacji w "Scientific Reports" podsumowali różne, prowadzone przez ponad ćwierć wieku (1991-2017) badania naukowców z całej Europy, próbujących ustalić, jaki odsetek w miastach (i na terenach podmiejskich) stanowią kleszcze roznoszące choroby.
► Jakie jest więc ryzyko, że kleszcz, którego złapiemy w mieście, jest zainfekowany którąś z chorób?
Widełki są bardzo szerokie i w polskich miastach, w zależności od badania, ryzyko wynosiło od 1,6 do 28,7 proc. Jeśli chodzi o Europę, to bywają okolice (choćby na Węgrzech), gdzie zakażonych było prawie 50 proc. badanych pajęczaków!
Naukowcy z UMB sprawdzali też zależność pomiędzy odsetkiem zakażonych kleszczy a klimatem. Okazało się, że większy procent zainfekowanych kleszczy występuje na obszarach podzwrotnikowych. Większy ich odsetek jest też tam, gdzie panują wyższe temperatury i większe opady w styczniu, a niższe latem. "Kleszcze dłużej są tam aktywne i rośnie szansa, że w ciągu roku dojdzie do infekcji" – komentuje badaczka.
Badaczka pytana, czy zmiany klimatu w Polsce mogą doprowadzić do większego ryzyka infekcji odkleszczowych, powiedziała, że trudno powiedzieć, bo choć kleszczom mogą sprzyjać rosnące temperatury, to już szkodzą im zimy bez opadów deszczu i śniegu, a także susze, z którymi ostatnio coraz częściej mamy w Polsce do czynienia.
Fot. Erik_Karits Wysunięte odnóża kleszcza to element polowania. Kleszcz czeka tak na żywiciela, aby – kiedy nadarzy się okazja – szybko go chwycić. |
W publikacji podsumowano, że w USA co roku zgłaszanych jest 30 tys. przypadków boreliozy, ale prawdziwa liczba przypadków wynosić może nawet 300 tys. W Europie trudniej zebrać dokładne dane na ten temat, ale szacuje się, że to ponad 65 tys. przypadków rocznie. Tu najwyższe współczynniki zachorowalności notuje się w Niemczech, Austrii, Słowenii i Szwecji.
► Jak wyglądają badania nad kleszczami?
W ramach prac nad swoim doktoratem, Anna Grochowska bada kleszcze w Białymstoku i Augustowie. Sposób łapania kleszczy okazuje się dość ciekawy:
"Wzbudzam sensację, bo w ramach moich badań chodzę po terenach zielonych ciągnąc za sobą po podłożu zatkniętą na kiju białą flagę z flaneli" – śmieje się. "Do materiału przyczepiają się siedzące na roślinach kleszcze, ponieważ to jest sposób w jaki łapią swoich żywicieli" – dodaje.
Badaczka zbiera potem z materiału pasożyty i bada je pod kątem przenoszonych przez nie chorób. Jeśli ma dobry dzień, to kleszczy pospolitych łapie się około 30 w ciągu godziny. A tych większych kleszczy łąkowych zdarzało się nawet 50-60 w ciągu godziny!
Doktorantka dodaje, że kiedy zdała sobie sprawę, ile tych kleszczy jest w mieście, stała się o wiele ostrożniejsza. Apeluje też do wszystkich, aby starali się chodzić wyznaczonymi ścieżkami (najlepiej ich środkiem) i nie deptać trawników!
2020-05-12
Tekst: Ludwika Tomala/PAP – Nauka w Polsce, zdjęcie tytułowe: Pixabay