James Corner, Diller Scofidio + Renfro i Piet Oudolf, czyli zespół projektowy High Line
Projektowanie krajobrazu w dużej lub w mniejszej skali jest jak tworzenie scenariusza. Projektant, który wciela się w rolę reżysera, musi pogodzić ze sobą wiele funkcji, pokierować pracą różnych specjalistów z pokrewnych dziedzin, by finalnie stworzyć miejsce – tło zdarzeń. Tak też było w przypadku High Line, który rozciąga się przez 22 przecznice Nowego Jorku i kosztował niemal 223 miliony dolarów. I tak z kolejowej estakady powstała zielona malownicza promenada, z której widać rzekę Hudson i bezkresne wieżowce Manhattanu.
James Corner, członek zespołu projektowego High Line, dorastał w Manchesterze. Jak przyznał w wywiadzie z Kim Megson, życie w mieście sprawiło, że na zawsze zakochał się w wielkomiejskim krajobrazie, a dzięki częstym wycieczkom nad jezioro, w góry, docenił kontakt z naturą i zafascynował się magią dzikiej przyrody. To podwójne zamiłowanie, z jednej strony do miasta pełnego barów, drapaczy chmur i perełek architektonicznych, z drugiej do piękna natury, wywarło największy wpływ na jego późniejsze projekty. Dziś to nie tylko uznany projektant, wizjoner, ale także wykładowca i autor, który zasłynął ze swojego interdyscyplinarnego podejścia do projektowania przestrzeni miejskiej.
Diller Scofidio + Renfro to amerykański, interdyscyplinarny zespół projektantów, który w swoich realizacjach integruje architekturę, sztuki wizualne i sztuki performatywne. Pracownia ma na swoim koncie wiele sukcesów, które odbiły się szerokim echem w świecie designu. Siedziba zespołu mieści się w Nowym Jorku i pracuje w niej ponad 100 architektów, projektantów, artystów i naukowców, kierowanych przez czterech partnerów – Elizabeth Diller, Ricardo Scofidio, Charlesa Renfro i Benjamina Gilmartina. Fundacja MacArthura przyznała pracowni grant w dziedzinie architektury, określając DS + R jako:
Z kolei Piet Oudolf to również jeden z najbardziej utytułowanych architektów krajobrazu na świecie. Projektuje ogrody, przypominające łąki, rozległe bylinowe prerie, które wydają się być nietknięte ręką projektanta. Mistrz wielokrotnie podkreślał jednak, że w ogrodzie każda roślina musi znać swoje miejsce, a jego projekty są starannie przemyślane i usystematyzowane, co widać po koncepcji nasadzeń na High Line. Swoją przygodę z ogrodnictwem rozpoczął w wieku 25 lat. Wcześniej pracował w restauracji rodziców. Pierwszy projekt przestrzeni publicznej zrobił w 1996 roku. Jak sam stwierdził, nie zaczynał od wielkich projektów, ale od trudnych.
Wirtualny spacer po High Line
Historia linii kolejowej, która później w wyniku wielu debat przekształciła się w estakadę, a w 2009 roku stała się zieloną promenadą, sięga 1847 roku. Wówczas władze Nowego Jorku zdecydowały się na budowę linii kolejowej przez Manhattan, która miała usprawnić przepływ towarów. Niestety niedługo po otwarciu inwestycji plany władz musiały zostać zweryfikowane. Masowe wypadki z udziałem pieszych, którzy wpadali pod jadące pociągi, doprowadziły w 1929 roku do budowy wspomnianej estakady. Koniec lat 50. XX w. przyniósł upadek linii, która przegrała w starciu z transportem towarów ciężarówkami. I tak w latach 80. grupa entuzjastów ogłosiła konkurs urbanistyczny na nowe zagospodarowanie High Line – stworzenie promenady dla Nowojorczyków. Konkurs zwyciężyli James Corner Field Operations, Diller Scofidio + Renfro i Piet Oudolf.
High Line jest przede wszystkim tłem zdarzeń, ma służyć mieszkańcom i zabrać ich w podróż po krajobrazie, wzbudzić emocje, pogłębić poczucie tożsamości z naturą. Jakie czynniki wpływają na to, że przestrzeń ta jest tak wielowymiarowa i idealnie wpisuje się w pejzaż Nowego Jorku?
- Zespół projektowy zestawił geometryczną kompozycję z naturalistycznymi nasadzeniami, które wyglądają jak dzikie bylinowe prerie, łąki porośnięte nieregularnymi skupiskami drzew. To ciekawe i funkcjonalne rozwiązanie, które umożliwia stworzenie uporządkowanej przestrzeni, która jednocześnie będzie nawiązywała do naturalnego pejzażu.
- Projektanci skupili się na kadrowaniu widoków, ukształtowali długie osie widokowe, scalili projekt z otoczeniem.
- Jednocześnie dzięki bujnej roślinności udało im się stworzyć intymne wnętrza, w których chcą przebywać spacerujący. To właśnie naturalistyczne nasadzenia pozwoliły w dość szybkim czasie osiągnąć efekt "dzikości" i odseparować spacerujących od hałasu wielkiego miasta.
Tekst: Katarzyna Augustyniak, zdjęcie tytułowe: d.travnikov / Depositphotos