Jeszcze kilka lat temu nie byłoby innej odpowiedzi jak „wytruć do ostatniego”. Dzisiaj patrzymy na planetę już nieco inaczej. Dzisiaj już wiemy jak bardzo udało nam się ją zepsuć i w jak kiepskim stanie przekazujemy je naszym dzieciom. To też powoduje, że teraz odpowiedzi nie są już tak jednoznaczne, sporo osób powie, że nie mamy prawa ingerować w naturę i jeśli wchodzimy w naturalne siedlisko dowolnych istot, to musimy się do niego dostosować a nie zmieniać. Słowem – jeśli idziesz do ogródka, to przyjmij, że tam żyją kleszcze i komary. Jeśli Ci to przeszkadza – to zabezpiecz się, jest na rynku mnóstwo właściwych środków odstraszających. Wszystko to w imię dwóch celów: zachowania bioróżnorodności oraz zmniejszenia ilości chemii aplikowanej środowisku.
To ważkie argumenty, nie mam wątpliwości. Trzeba bowiem powiedzieć, że środek owadobójczy jest przecież groźny nie tylko dla kleszcza czy komara, ale także dla cudownej pszczoły której zawdzięczamy życie.
Kilka lat temu w jednym ze śląskich miast którego nazwy nie powiem ale stoi tam spodek, włodarze postanowili ulżyć mieszkańcom i zwalczyć komary oraz kleszcze w parkach miejskich. Efekt – miliony pszczół padło, dziesiątki pasiek martwych. Afera wzorcowa, prokurator. Radni miejscy oburzeni przegłosowali uchwałę z cyklu „nigdy więcej”. Czy to jednak wina samego pomysłu na zwalczanie komarów i kleszczy, czy może błąd leży gdzieś indziej?
Jak zwalczać komary i kleszcze w ogrodach, parkach czy ogródkach przydomowych?
Odpowiedź najważniejsza: wieczorem lub w nocy, po oblocie pszczół. Substancja zwykle do tego stosowana, czyli permetryna ma prócz działania bójczego także silne działanie repelentne, czyli odstraszające. Zasada jest więc taka: opryskaj gdy pszczoły nie ma czymś, co gdy zechce przylecieć następnego dnia ją odstraszy a nie zabije. Komar i kleszcz to miejscowi, zastaniemy ich nawet w nocy i mamy na jakiś czas spokój, bo ewentualne nowe nasza permetryna odstraszy. Co więc nie zagrało w naszym przykładowym mieście? Ano miasto postanowiło zaoszczędzić i zamiast wynająć specjalistyczną firmę przekazało robotę do miejskiej zieleni. No a miejska zieleń pracuje do 15.
ZWALCZA I ODSTRASZA KOMARY I KLESZCZE
Zestaw zawiera: środek owadobójczy Aspermet 200 EC, adiuwant (środek pomocniczy niezawierający pestycydów) Grassfil zawierający min. 85% żywicy politerpenowej.
Jak się więc bezpiecznie i w zgodzie z naturą zabezpieczyć?
Komar to upierdliwiec, ale w sumie niegroźny, ale kleszcz? Widzieliście Państwo kiedyś skutki boreliozy? Ja widziałem. Dziewczyna tuż przed maturą, siatkarka grająca w klubie. Borelioza rzuciła jej się na kolana. W gorsze dni trzeba ją było podtrzymywać by doszła do ubikacji. Siatkówka stop, marzenia stop. Wszystko przez jednego kleszcza.
Jesteśmy bezbronni? Nie, można na rynku kupić sporo repelentów (odstraszaczy). Wypsikamy się nim od stóp do głów dokładnie i problem znika… Czy aby na pewno znika? Bo co się dzieje z tym repelentem gdy wracamy do domu? Cudownie znika? Nie, zmywamy go z rąk i twarzy, spieramy z ubrania. Słowem – spuszczamy go do kanalizacji. Zatruwamy nim rzeki i morza. Weźcie do ręki dowolny repelent na komary i kleszcze, tam zawsze podana jest substancja aktywna i jej zawartość procentowa. Ja mam w ręku wiodący produkt i czytam: DEET 50%. Zatem połowa tego co mam na sobie to czysta substancja aktywna, czysta chemia. Dla porównania permetryna do oprysku ogródka to zwykle 0,4%, 125 razy mniej.
Wyobraźmy sobie: idę przez park, moja żona, moje dzieci zabezpieczone. Spotykam się z Wami, dzień dobry sąsiedzi, widzę, że zabezpieczeni! Widzimy się jutro? Jutro też się zabezpieczymy. Ile więc chemii na siebie wylejemy? Ile potem spłuczemy z siebie? Czy jesteście Państwo przekonani, że jednorazowe załatwienie problemu w parku czy ogródku za pomocą 0,4% roztworu jest w tym kontekście gorsze dla środowiska niż codzienne użycie repelentów przez setki osób?
Jak poprawnie wykonać zabieg by był skuteczny i na ile to możliwe bezpieczny dla środowiska?
Ja robię tak:
✔ Wybieram produkt oparty o permetrynę. Dlaczego? Bo permetryna ma działanie repelentne, nie tylko pozbędziemy się komarów i kleszczy z ogródka, ale też na jakiś czas odstraszymy następne.
✔ Wybieram produkt dwuskładnikowy z adiuwantem. Dlaczego? Bo chodzi właśnie o to „na jakiś czas”. Permetryna zadziała tak długo, aż nie zostanie spłukana przez deszcz. Adjuwant ma za zadanie tak ją przykleić do liścia czy krzewu by nie było to takie łatwe. Wtedy oprysk starcza na zdecydowanie dłużej. To oczywiście zależy od pogody i ilości ulewnych deszczy, ale zwykle taki oprysk z adjuwantem robi się raz, góra dwa razy na sezon. Oczywiście taki produkt jest droższy, ale jeśli wystarczy użyć raz na cały sezon? Przeliczmy to sobie. Takich produktów jest kilka na rynku, ja wybieram TickOut Set.
✔ Opryskuję ZAWSZE wieczorem, po oblocie pszczół pryskając wyłącznie na zielone części roślin tak, by dać im szansę zapylić nasze kwiatki, warzywa czy owoce. Jeśli opryskamy także kwiaty – odstraszymy pszczoły skutecznie.
✔ Pamiętajmy, permetryna źle działa na układ nerwowy kotów. Ale – jak już wieki temu stwierdził Paracelsus – to dawka czyni truciznę. Roztwór cieczy roboczej na poziomie 0,4% jest dla kota praktycznie NIEZAUWAŻALNY. Pamiętajmy jednak, że koncentrat produktu w opakowaniu ma stężenie 20%. Nie pozwólmy sierściuchowi mieć z tym kontaktu.
✔ Pamiętajmy, permetryna jest silnie toksyczna dla organizmów wodnych. Nie wylewajmy pozostałości do jezior, rzek czy oczek wodnych, nie myjmy opryskiwacza w takim otoczeniu.
✔ Pamiętajmy po czym pryskamy. Jeśli adjuwant przyklei się do liścia, to także do krzesła, altany czy elewacji, a to już nie zawsze nam się spodoba.
✔ Pamiętajmy by zawsze umyć dobrze opryskiwacz po oprysku, nie zostawiajmy nic na jutro. Adjuwant przyklei się też do Waszego sprzętu. Umyć tuż po oprysku jest łatwo, adjuwant to mieszanina oleju i żywicy światło utwardzalnej, więc utwardza się dopiero pod wpływem światła słonecznego. Przypominam – pryskamy wieczorem.
Tekst: Piotr Skotnicki
|