Wyobrażenie o japońskim ogrodzie
Jakie jest najbardziej powszechne wyobrażenie na temat japońskich ogrodów? Kamienie w połączeniu z roślinnością, do tego woda. Wielobarwne karpie koi pływające w stawie, nad którym zawieszony jest czerwony most. Kwitnące wiosną wiśnie i czerwieniejące jesienią klony – to z pewnością najbardziej reprezentatywne symbole Japonii. Do tego kamienne ścieżki ogrodowe i rozmaite wyroby z kamienia, jednym słowem dekoracje.
Nieco trudne do zrozumienia ogrody wysypane wyłącznie drobnym żwirem – puste przestrzenie. Większość z osób, które nigdy nie miały okazji zobaczyć Japonii na własne oczy, tak najczęściej wyobraża sobie japońskie ogrody. Nie ma w tym większej pomyłki, ale taka wizja znacząco różni się ogrodów ze świata, który mnie osobiście bezgranicznie pochłonął.
Nie będę opisywać kilkusetletnich ogrodów, w których kryje się niezwykle głęboki przekaz filozoficzny. W zamian za to opiszę przyjemny i pogodny świat japońskich ogrodów na miarę dzisiejszych czasów. W tym celu przedstawię dwóch wyjątkowo utalentowanych japońskich artystów, ogrodników wzbudzających podziw i uznanie, budujących ogrody na całym świecie – od Japonii, przez Amerykę, Australię, Wietnam, aż po Mongolię.
Yamaguchi Yōsuke (山口陽介)
Urodził się w 1980 roku w niewielkim mieście Hasami w prefekturze Nagasaki. Po skończeniu szkoły średniej, w wieku 18 lat przyjechał do Kioto – miejsca narodzin japońskiej sztuki ogrodniczej, gdzie przez kolejnych 5 lat uczył się zawodu, a następnie w wieku 23 lat wyjechał do Anglii, aby tam kontynuować zgłębianie sztuki ogrodniczej.
W 2006 roku wrócił do rodzinnego miasta Hasami, a w 2009 roku, w wieku zaledwie 29 lat po raz pierwszy wziął udział w prestiżowym wydarzeniu Garden Show w Tokio. W późniejszych latach otrzymał liczne nagrody w Japonii i poza jej granicami, m.in. w 2016 roku zdobył najwyższe wyróżnienie i złoty medal na Garden Festival w Singapurze, jednej z trzech największych imprez branży ogrodniczej na świecie.
Ogrody Yamaguchiego Yōsuke
Gdy młody Yamaguchi borykał się jeszcze z życiowym dylematem czy zostać ogrodnikiem czy może wybrać inny zawód, do roślin miał podejście całkowicie przedmiotowe. Dopiero gdy któregoś razu otrzymał propozycję założenia ogrodu w lokalnym przedszkolu, zdał sobie sprawę z możliwości odczuwania „wdzięczności wobec ogrodu”. Od tej pory postanowił, że jego projekty będą stanowiły „pomost łączący ludzi i ogrody”.
Misja firmy Saikai Engei, na czele której stoi Yamaguchi Yōsuke wyrażona jest w następujących słowach: „Działamy po to, aby przypomnieć ludzkości o powiązaniu ludzi i roślin, o którym zaczęli zapominać”. Sam Yamaguchi podkreśla, że największą satysfakcję odczuwa, gdy „budując ogród tworzy możliwości” i z ogromnym entuzjazmem angażuje się w projekty, którym przyświeca jakiś większy cel.
Yamaguchi zbudował dla nich ogród, w którym nie było nowoczesnego placu zabaw, ale w jego miejscu pojawił się 20-tonowy, olbrzymi głaz. Okazało się, że wzbudził on w dzieciach pragnienie odkrywania, wywołał wrażenie odbywania górskich wypraw, sprawił, że dzieci przy użyciu dostępnych w ogrodzie kwiatów, gałęzi, liści i cienia, jaki tworzyły konary drzew zaczęły wymyślać niezliczoną ilość kreatywnych zabaw. Przekonały się o budowie i sprawności własnych ciał i zaczęły czerpać radość z odkryć, wypraw, wyzwań i wzajemnych inspiracji, a przy tym nauczyły się ze sobą sprawnie komunikować i współpracować.
Inohana Kazuho (猪鼻一帆)
Urodził się w 1980 roku w Kioto. Po skończeniu szkoły średniej, w wieku 18 lat wyjechał do prefektury Kumamoto, żeby uczyć się zakładania ogrodów i nauk przyrodniczych. Po powrocie do Kioto zaczął pracować wraz z ojcem w rodzinnej firmie Inohana Musouen. W 2014, w wieku 34 lat roku zdobył potrójną nagrodę (za najlepsze wykonanie, złoty medal oraz nagrodę publiczności) w międzynarodowym konkursie Gardening World Cup.
Dwa lata później, w 2016 roku, wraz z Yamaguchim Yōsuke zdobył najwyższe wyróżnienie i złoty medal na Garden Festival w Singapurze, imprezie, w której wzięło udział ponad 50 ogrodników z całego świata.
Ogrody Inohany Kazuho
Młody Inohana Kazuho, będąc na początku swojej drogi, by zostać ogrodnikiem, w zetknięciu z dziką naturą regionu Kumamoto na południu Japonii zdał sobie sprawę, że to, co uważał na „naturalne” mieszkając w Kioto, ma niewiele wspólnego z prawdziwą naturą.
Uznał więc, że „budowanie ogrodu” to nie jest odzwierciedlanie środowiska naturalnego, jak się powszechnie mówi o japońskich ogrodach, ale ukazywanie go po przefiltrowaniu przez ludzki umysł – ogród to natura zinterpretowana, przystrojona i przebudowana przez człowieka.
Jego zdaniem najlepsze w byciu ogrodnikiem jest to, że „budowanie ogrodu” – w takim znaczeniu – tworzy szansę na użycie takich środków wyrazu, które będą wartością dodaną dla danej przestrzeni.
Inohana Kazuho podkreśla, że początki jego unikalnego stylu sięgają czasów, gdy około 20 lat temu zaczął wykonywać swoje pierwsze kadomatsu, czyli tradycyjne japońskie ozdoby prezentowane z okazji Nowego Roku.
Postawił sobie wówczas za cel, że mimo, iż kadomatsu to jeden z przykładów tradycyjnego japońskiego rzemiosła artystycznego, o długoletniej historii i obwarowaniach kulturowych, to będzie je tworzył w taki sposób, żeby zamanifestować swoją indywidualność – od początku do końca samodzielnie – chcąc sprawić, że przechodzący obok nich ludzie zatrzymają na nich wzrok i odczują radość i aurę pomyślności w nadchodzącym nowym roku.
Elementy japońskich ogrodów
Kamienie – jakiej obróbce je poddać, jak je ze sobą połączyć? Ścieżki – jaką drogę nimi wytyczyć, gdzie skłonić spacerujących po ogrodzie ludzi do chwilowego zatrzymania? Rośliny – jak je ukazać, jak je zasymilować z budynkiem?
Gdy wejdzie się do ogrodu zbudowanego z należytą „intencją” i „filuterią” można poczuć się zaskoczonym, można poczuć przypływ radości, można poczuć wdzięczność. Gdy pierwsze emocje opadną, serce i umysł się wycisza, a wdzięczność (dla budowniczego ogrodu) się potęguje. Oczywiście większość ludzi nie jest w stanie tego zauważyć, ale to bez znaczenia. Ten, kto zdoła dostrzec tę „intencję” odczuje prawdziwą radość ze znakomitości japońskich ogrodów.
Dajmy na to, ledwo zauważalne łączenie dwóch kamieni, delikatnie muśnięty mchem kamień, nieoczywisty sposób przenikania światła, dźwięk skapującej kropla za kroplą wody. Delikatne zaburzenie naturalnego zbalansowania, nie całkiem płaska powierzchnia o nieregularnych znamionach, elementy noszące oznaki czasu, nieznacznie popękane.
W japońskich ogrodach można znaleźć elementy nie całkiem stare i nie całkiem nowe, nie całkiem japońskie i nie całkiem zachodnie. Najpiękniejsze w nich jest to, ze wykraczają ponad ludzką wyobraźnię i, że przy odrobinie uważności można dostrzec w nich kunszt pracy artystów pokroju Inohany i Yamaguchiego.
Każdy z elementów japońskiego ogrodu, a także jego wielkość, ułożenie, umiejscowienie jest skrupulatnie przemyślany i ukazuje poczucie estetyki twórcy ogrodu. Z drugiej strony, nie sposób pokazać tego na jakimkolwiek rysunku, dlatego ogrodnicy z Kioto nie używają narzędzi typu program CAD. Jeśli w ogóle przygotowują rysunek projektowy, to malują go odręcznie przy użyciu pędzla i tuszu. Nie publikują katalogów z popularnymi stylami zagospodarowania przestrzeni ogrodowej. Wszystkie ich realizacje to ogrody budowane na zamówienie, z poszanowaniem woli klientów i dostępnych warunków.
Podkreślają przy tym, że być ogrodnikiem to dla nich wielkie szczęście, chociaż bez względu na to czy chodzi o budowę ogrodu czy o jego pielęgnację, praca ogrodnika to trudna i ciężka praca fizyczna. W środku upalnego lata i w środku mroźnej zimy, przez cały okrągły rok, bez wytchnienia. Z drugiej strony, czy jest coś bardziej luksusowego niż przywilej wykonywania codziennej pracy z przyjemnością?
Czy japońska sztuka ogrodnicza ma szansę na przetrwanie?
Yamaguchi Yōsuke i Inohana Kazuho byli prelegentami podczas seminarium pt. „Praca w ogrodzie”, zorganizowanego przez Japońskie Stowarzyszenie Ogrodników, w którym uczestniczyłam 25 lutego 2023 r. Jestem przekonana, że ich zaraźliwy entuzjazm i pasja, z jaką opowiadali o swojej pracy przyczyniła się do tego, że wielu ludzi zainteresowało się japońską sztuką ogrodniczą.
Z drugiej strony podkreślili, że roztaczając ochronę nad tym, co wymaga ochrony, ważne jest dla nich, żeby wciąż budować nowe (nowoczesne) ogrody japońskie.
W ostatnim czasie Inohana i Yamaguchi otrzymują coraz więcej zapytań i propozycji pracy za granicą, ale ilekroć słyszą, że klient chce, żeby mu „zbudowali japoński ogród”, odpowiadają, że „pod warunkiem, że nie będzie to ogród pozbawiony sensu”. Ilekroć wyjeżdżają za granicę, zastanawiają się wspólnie jak ukazać tam Japonię poprzez budowę ogrodu i co to w ogóle znaczy (dla nich) japoński ogród?
Prawdę powiedziawszy w ostatnim czasie rzeczywiście spada zainteresowanie japońskimi ogrodami pośród Japończyków, ale jednocześnie rośnie zainteresowanie nimi za granicą. Inohana upatruje w tym szansy i podkreśla, że to idealny moment na to, aby dzielić się dorobkiem japońskich mistrzów i popularyzować japońską sztukę ogrodniczą poza Japonią, ponieważ – jak sam podkreśla – mimo, iż lokalna kultura różni się od kultury japońskiej, to istota rzeczy – ogród wraz z jego znaczeniem – pozostaje taka sama.
Mam ogromną nadzieję, że japońska sztuka ogrodnicza zyska tym większe szanse na przetrwanie, im więcej ogrodów zostanie zbudowanych poza jej granicami – autentycznych ogrodów japońskich, które można pokochać i które chce się pozostawić dla potomności.
Tekst: Monika Wielguszewska-Tsuchiya – autorka książki „Kolaż o ludziach i Naturze. Moja droga ku japońskim ogrodom”, zdjęcie tytułowe: Shimabayashi Daisuke (Gomao)