Zwykle ogród przed domem ma charakter reprezentacyjny i rzadko wykorzystuje się go do czynnego wypoczynku. Ale u Doroty i Piotra co roku na szerokim podjeździe staje pompowany basen oraz metalowy komplet mebli ogrodowych. Miejsce jest wyeksponowane, lecz rodzina czuje się tu całkowicie swobodnie.
Wakacyjny nastrój stwarza sama lokalizacja działki. Leży w centrum ogromnej łąki przy lesie, która z czasem bujnie zarosła ekspansywną nawłocią, nazywaną powszechnie polską mimozą. Wysoki łan otacza posesję z trzech stron i daje dużo prywatności, dlatego dla rodziny nie ma znaczenia, czy wypoczywa przed czy za domem.
BASEN I INNE OGRODOWE ATRAKCJE
Nietypowe położenie basenu ma zalety. Kostka betonowa nagrzewa się od słońca i zapewnia kąpiącym ciepło, ponadto po zwinięciu kąpieliska na utwardzonej nawierzchni nie ma żadnego śladu, podczas gdy na trawniku pozostałby brzydki goły krąg.
- Strefa przed domem jest chłodna rano, a po południu skąpana w słońcu - opowiada Dorota. - Wszyscy od razu ją polubiliśmy. Córki chętnie rysują kredą na kostce brukowej, grają w klasy, albo jeżdżą na rowerach. Dla nich kostka jest bezapelacyjnie najfajniejsza. Ja, mąż i zaprzyjaźnieni sąsiedzi również chętnie tu przebywamy.
Na początku siadaliśmy na schodach ganku. Pomyślałam więc, że trzeba urządzić wygodniejsze miejsce do siadania. No i powstał kącik kawowy. Kiedy przyszło upalne lato, kupiliśmy rozkładany basen. Nie znaleźliśmy dla niego w ogrodzie lepszej lokalizacji! Nie zmieściłby się na tarasie i nie służyłaby mu wschodnia strona - woda byłaby zimna. Tu, przed domem, miejsce jest idealne. Wymyśliliśmy nawet patent na zniwelowanie nachylenia podjazdu, ma spadek 2%.
Pod zbiornikiem kładziemy płyty styropianu, których grubość docięliśmy stosownie do skłonu nawierzchni. Ten sam komplet płyt wykorzystujemy już kolejny rok. Jednocześnie styropian to odgrodzenie od zimnego gruntu i amortyzacja dna basenu - dzieci często skaczą do wody z drabinki. Taki basen to superrzecz, bo daje ochłodę i zabawę w wodzie. My dorośli również chętnie się w nim kąpiemy.
Mieszkanie na wsi skłoniło nas do zorganizowania innych atrakcji w ogrodzie, żeby nie ciągnęło nas do miasta. Dla dzieciarni przeznaczyliśmy zjeżdżalnię i huśtawkę oraz mini park linowy na brzozach. Celowo pozostawiliśmy dużo wolnej przestrzeni na trawniku, do gry w piłkę i kometkę. Smyków wszędzie jest pełno, a najlepiej bawią się poza zasięgiem naszego wzroku. Uprawiają z nami taki rodzaj chowanego, ale póki co dajemy radę ich pilnować. Tylko kiedy pada deszcz, korzystają z tarasu.
Dzieci są jak żywe srebro - zapewne po codziennej dawce miodu, który produkuje Piotr. Obserwując długie kwitnienie nawłoci na bezkresnej łące (trwa od lipca do września) oraz karmiące się ich słodkim pożytkiem owady, wpadł na pomysł, żeby na skraju działki ustawić kilka uli. Szybko dokształcił się w dziedzinie pszczelarstwa.
TARAS W WERSJI LUX
Kiedy rodzina chce wypocząć z zaciszu ogrodu, albo coś zjeść na powietrzu, udaje się na taras za domem. Pierwotny wariant z gotowego projektu domu Dorota i Piotr poddali kilku zmianom i dopiero po nich powstał taras w komfortowej wersji.
Podczas budowy przy wschodniej ścianie budynku wylali płytę z betonu. Była o 1/3 mniejsza, niż obecna i w takim stanie dotrwała do momentu, kiedy wreszcie mogli spokojnie pochylić się nad jej funkcjonalnością. Najpierw przeprowadzili dwie poprawki.
Pierwsza dotyczyła powiększenia powierzchni tarasu do rozmiarów 11 × 5 m. Druga - technologii wykończenia płyty. Postanowili nie przytwierdzać mrozoodpornych płytek, tylko ułożyć kostkę betonową (podstawa, szczęśliwie, rozciągała się nisko i pozwalała na uformowanie podsypki, a na niej nowoczesnej nawierzchni). Obie zmiany podniosły możliwości wykorzystania tarasu, lecz szybko ujawniła się zasadnicza wada - brak stałego zadaszenia, chroniącego użytkowników i meble od deszczu.
- Zadaszenie tarasu przy gotowym domu nie jest łatwe - mówi Piotr. - Z wielu rozwiązań wybraliśmy to, które wydało się nam ładne, funkcjonalne i co ważniejsze - miało gwarancję na 25 lat. Producent pergoli z klejonej kantówki sosnowej zapewnił, że drewno jest odpowiednio wytrzymałe, oraz że mogę wejść na grube przezroczyste płyty z poliwęglanu i umyć je myjką ciśnieniową. Dach ma łukowaty kształt i ciekawie wygląda z bliska i z daleka. Zadaszenie wyszło naprawdę dobrze!
Znacznie trudniejsze od wykończenia tarasu było przygotowanie terenu pod założenie ogrodu. Choć nawłoć pospolita jest cenną leczniczą i miododajną rośliną, każdy, kto kupił tu działkę, najpierw musiał skutecznie ją usunąć. My też się napracowaliśmy.
ZANIM POWSTAŁ OGRÓD
Część nawłociowych zarośli zniknęła z obszaru działki samoistnie, w trakcie prac budowlanych. Reszta - podczas maszynowego i ręcznego profilowania terenu wokół gotowego domu. Właściciele zasłonili lekko podniesione ławy fundamentowe długą łagodną skarpą, do usypania której wykorzystali dowiezioną ziemię. W trawniku zakopali wielki zbiornik (ma poj. 4000 l) i odprowadzają do niego wodę opadową z dachu. Zabiegi te skutecznie zapobiegają okresowemu zalewaniu gliniastego terenu.
- Kiedy rzeźba terenu była gotowa, postanowiliśmy użyźnić podłoże obornikiem, ale nie wszędzie dało się go zaorać - opowiadają właściciele. - Ręczne użyźnianie i grabienie wspominamy jako okropny fizyczny wysiłek. Nie mniej trudne okazało się później... dobieranie odpowiednich roślin, tyle że wysilały się nasze umysły. Działka zajmuje pow. 1514 m2, więc koncepcyjnie sami jej nie ogarnialiśmy.
W końcu stwierdziliśmy, że z wytypowaniem roślin i zaplanowaniem przestrzeni najlepiej poradzi sobie fachowiec. Zamówiliśmy sam projekt. Projektantka przyszła na spotkanie ze zdjęciami różnych ogrodów i poprosiła o wskazanie, które nam odpowiadają. Wybraliśmy kompozycje z trawami ozdobnymi i jak największą ilością iglaków, z nimi jest mało pracy. Zależało nam na posadzeniu wzdłuż ogrodzenia dużych roślin, bo działka pilnie potrzebowała wiatrochronów.
Nie planowaliśmy utwardzanych ścieżek, woleliśmy sam trawnik. Od razu staraliśmy się dobrze wyposażyć ogród, żeby później go nie niszczyć.
Piotr zlecił wykonanie studni i zajął się instalacją automatycznego podlewania. Sam zaprojektował sekcje i zakupił materiały (kosztowały 1500 zł). Do automatycznego systemu sterowania dodał czujnik deszczu, ponieważ na gliniastym podłożu jest niezbędny. Dorota rozmawiała z architektką o rozścieleniu siatki przeciwko kretom. Dowiedziała się, że siatka na gł. 8-10 cm dobrze chroni od kretów, ale jest nieskuteczna wobec nornic, bo żerują one wyżej, w wierzchnim pasie gruntu. Argument zadziałał - para zrezygnowała z siatki. Na szczęście, w walce z tymi gryzoniami skuteczne są koty zaprzyjaźnionych sąsiadów!
Koszty założenia i pielęgnacji ogroduOgród powstaje od 2012 r. Architektka krajobrazu pomagała jedynie przy zaprojektowaniu przestrzeni przy domu. Pozostałe etapy właściciele wykonali samodzielnie. Na zieloną część ogrodu wydali ok. 40 000 zł, na zadaszenie tarasu 18 000 zł. Dorota zajmuje się pieleniem chwastów i sadzeniem roślin. Trawnik traktorkiem kosi Piotr, który również go wertykuluje i nawozi. Na nawozy do trawnika i roślin ozdobnych wydają 250 zł. Na środki ochrony roślin - 100 zł. |
Wrażenia z użytkowania ogrodu
|
Źródło: magazyn Budujemy Dom 9/2017, tekst i zdjęcia: Lilianna Jampolska |