Ekologiczna walka z chwastami
Od razu zakasali rękawy i wypowiedzieli wojnę wszechobecnemu perzowi. Trudność w pozbyciu się perzowiska polegała jednak na tym, że nie chcieli używać agresywnych środków chemicznych, które 20 lat temu powszechnie stosowano do tego celu. Woleli spróbować metod ekologicznych. - Poprosiliśmy rolnika, żeby przyjechał do nas z koniem, pługiem, broną - mówi Maria. - To, czego nie wyciągnęły z ziemi brony, musieliśmy z mężem wyjmować grabiami. Usuwaniu chwastów nie było końca, bo pod ogród przeznaczyliśmy pow. 1000 m².
Kiedy wreszcie przeszliśmy przez ten etap, na oczyszczonym polu posialiśmy rośliny motylkowe, m.in. facelię, peluszkę. Z błękitnym łanem działka wyglądała pięknie, jednak nam zależało na użyźnieniu gleby, więc w określonej fazie rozwoju motylkowych, kazaliśmy je zaorać. I tak bez grama chemii poprawiliśmy strukturę i skład rodzimego gruntu. Potem nastąpił radosny czas tworzenia. Zaczęliśmy od lasu. Szumna nazwa, ale wtedy rzeczywiście kupiliśmy w nadleśnictwie 100 sadzonek sosen, świerków, dębów i brzóz. Posadziliśmy je na końcu posesji, żeby odgrodzić się od sąsiada. Część drzew wypadła w pierwszych latach, część... sami usunęliśmy. Leśniczy kazał nam zrobić tzw. trzebież, czyli wyciąć najsłabsze sztuki, żeby silniejszym dostarczyć dużo światła i miejsca. Z bólem serca pozbyliśmy się aż połowy drzewek! Po tej operacji pozostałe szybko przeobraziły się w zagajnik. Bliżej naszego domu sadziliśmy rośliny bardziej szlachetne oraz nadające się do zjedzenia.
Amfilada zakątków
Wzdłuż podjazdu powstał zakątek z roślinami kwasolubnymi. Na wrzosy właściciele przeznaczyli miejsce nasłonecznione, z przepuszczalną ziemią o kwaśnym odczynie. Na różaneczniki, azalie i wrażliwe na mróz hortensje ogrodowe - strefę nieco zacienioną i osłoniętą od mroźnych wiatrów. W tej strefie jest kolorowo, ponieważ grupy roślin kwasolubnych uzupełniają kwiaty cebulowe (m.in. krokusy, hiacynty), ciekawe karłowe odmiany drzew iglastych oraz pachnący "bibelocik", jak nazywa Maria zaszczepiony na pniu karłowy lilak Meyera 'Palibin' (wiosną intensywna woń jego kwiatów wypełnia cały ogród od frontu). Nieco dalej para zaprojektowała polankę z ogniskiem.
- Chcieliśmy mieć osłonięte zacienione miejsce do spotkań towarzyskich z plenerową konsumpcją - mówi Krzysztof. - Placyk na ognisko wyłożyłem kostką granitową i zaopatrzyłem w dwa trójnogi, pierwszy z ażurowym rusztem, a drugi do podwieszenia kociołka.
Kiedy dostaliśmy stalową płytę do pieczenia, zrobiłem do niej podstawę. Wystarczy na niej oprzeć płytę wysmarowaną odrobiną oleju i upiec nad ogniskiem placki ziemniaczane. Nasi znajomi kupili ten pomysł. Nie tylko my uwielbiamy swobodne towarzyskie spotkania na polance. Przy ognisku panuje zupełnie inna atmosfera, niż na głównym tarasie.
Maria szczególnie lubi chłód i zapach lasku na końcu działki, którego najniższe piętro tworzy gęsty zimozielony płaszcz z bluszczu. Wiosną spośród zwartych liści wyrastają przylaszczki i konwalie, formując najpierw niebieskie wzory, potem białe. Właścicielka żałuje, że kilka pięknych sosen wyłamała wiosenna trąba powietrzna, ale cieszy się, że reszta nadal istnieje. Z lasku przechodzi się do kolejnego zakątka z różanecznikami i hortensjami (tym razem z odmianami bukietowymi), a z niego można udać się albo do użytkowej części ogrodu z warzywnikiem, albo ścieżką do altany z winnicą i pamiątkową kapliczką Matki Boskiej (dostał ją ojciec Marii od swojego przyjaciela), albo na główny taras.
Platan - dostojny król tarasu
Przez kilka pierwszych lat po budowie domu na rozległym tarasie nie było platanu, tylko pergola, pod którą właściciele ustawili rattanowe meble. Taki mały komplet wypoczynkowy zdaje egzamin na co dzień, a jeśli w ogrodzie pojawia się więcej ludzi, mogą usiąść na specjalnie do tego celu przygotowanych murkach, okalających dwa boki tarasu (murki-ławy wymurowano z cegły na wys. 45 cm i wykończono płytami piaskowca).
W zacisznej wybrukowanej przestrzeni przy domu wypoczywa się komfortowo, lecz od początku brakowało tu specyficznego cienia, rzucanego przez korony drzew liściastych. W końcu Maria i Krzysiek zdecydowali się posadzić w samym sercu nawierzchni drzewo. Wybrali bardzo celnie! Platan klonolistny 'Alphen's Globe' ma kulistą koronę, duże skórzaste liście i cechuje go niewielki wzrost (w porównaniu z odmianami alejowymi).
W zimie uwagę widzów przyciąga łuszcząca się dużymi płatami kora o oryginalnym łaciatym wyglądzie oraz kuliste owłosione orzeszki na długich szypułkach, utrzymujące się na gołych gałęziach aż do wiosny. Aby to długowieczne drzewo mogło osiągnąć docelowy wiek (a może żyć nawet 200-500 lat), trzeba było perfekcyjnie przygotować podłoże.
- W wyznaczonym eksponowanym miejscu razem ze znajomym dendrologiem - to on podpowiedział nam wybranie właśnie tego niezwykłego drzewa zamiast ozdobnej wiśni lub śliwy - najpierw rozkuliśmy betonową płytę - opowiada właściciel. - Potem w kwadracie o boku 1,5 m wybraliśmy łopatą macierzysty grunt do głębokości 1 m. Ponieważ dno stanowił piasek, nie wsypaliśmy drenażu, tylko od razu ziemię kompostową. Na warstwie ziemi ustawiliśmy drzewo, którego bryła korzeniowa była zabezpieczona workiem jutowym. Obok worka wyprowadziliśmy elastyczne plastikowe rury, aby doprowadzić powietrze do bryły korzeniowej. Potem wypełniliśmy dół mieszanką ziemi kompostowej i piasku. Przez lato i jesień podlewałem i chuchałem na platan, lecz jak się okazało na wiosnę, trochę z tym przesadziłem. Świeże liście zwinęły się, bo drzewo zachorowało od przelania. Na szczęście, po fachowej diagnozie specjalistów, pomogło zaprzestanie podlewania oraz opryski przeciw chorobom grzybowym.
Z ogrodu na stół lub do spiżarni
Dopiero kiedy para przeprowadziła się na wieś na stałe, założyła rozległy warzywnik (obecnie zajmuje on pow. 100 m²). To dla niej bardzo ważna część ogrodu! Większość warzyw uprawia na podniesionych grządkach i w donicach, które co roku wypełnia własną świeżą ziemią kompostową (pod niektóre uprawy dodaje jeszcze obornik). Aby uprawiane bakłażany i papryki, a nawet arbuzy i melony były zdrowsze, postawiono mały namiot foliowy.
Wiosną w warzywniku jest dosłownie morze sałaty, później - fasolki, pomidorów, ogórków. Właściciele z powodzeniem zbierają z grządek również chrzan Wasabi, topinambur, miechunkę. Do zielnika z ziołami polskimi i orientalnymi co roku szukają ciekawych okazów, ostatnim nabytkiem jest leczniczy żywokost. Przez cały sezon Maria robi rozmaite przetwory i nalewki. Są pełne zaskakujących smaków i połączeń, bo ma rozwiniętą wyobraźnię kulinarną.
Wrażenia z użytkowania ogrodu
Koszty założenia i pielęgnacji ogroduOgród powstaje od 1997 r. i jego założenie (etapami) kosztowało ok. 60 000 zł. Pielęgnują go tylko właściciele. Obecnie wymaga innej pielęgnacji, niż na początku. Prace polegają teraz głównie na strzyżeniu roślin i ściółkowaniu rabat korą ogrodniczą. Kora 300 zł; nowe rośliny ozdobne i zielne 500 zł; nawóz do trawnika i roślin kwasolubnych 400 zł; ekologiczne środki ochrony roślin 100 zł; podlewanie ręczne deszczówką. |
|
- Dobrze, że za sprawą doświadczonego dendrologa wybraliśmy platan, porzucając zamiar posadzenia na tarasie drzewa z owocami i drobnymi liśćmi. Soczyste owoce, dziobane przez ptaki lub po prostu spadające na jasną betonową nawierzchnię, na stałe by ją zabrudziły. Małe liście trudniej się sprząta, w porównaniu z dużymi, które na dodatek opadają raz, po przymrozkach. Po pierwszej wpadce z nieumiejętnym podlewaniem, dalsza opieka nad platanem okazała się prosta. Teraz drzewo podlewamy tylko w długich okresach suszy oraz raz na 2 lata cięciem korygujemy parasolowaty kształt korony. W tak zacisznym miejscu, jak u nas, młode wrażliwe drzewko nie wymagało zabezpieczania na zimę.
- Ogród jest cudownym organizmem, bo ciągle się zmienia. Najbardziej zadowoleni jesteśmy z licznych zakątków. Sprawiają, że jest on różnorodny i nieoczywisty. Żeby go zobaczyć, trzeba po nim pochodzić, pozakręcać. Polanka z ogniskiem to nasze ogrodowe "ciasteczko". Daje odosobnienie i relaks. Choć mamy blisko sąsiadów, dzięki zieleni zapewniliśmy sobie prywatność.
- Polecamy robienie kompostu, dzięki niemu można uniknąć stosowania nawozów mineralnych. Macierzyste podłoże na działce jest głównie piaszczyste, a mimo to dość szybko musieliśmy zareagować na okresowy nadmiar wysoko zawieszonych podskórnych wód gruntowych. Dom otoczyliśmy rurami perforowanymi, które ułożyliśmy w rowach wypełnionych żwirem i piaskiem. Wodę skierowaliśmy do dwóch studni chłonnych w ogrodzie. Pomogło!.
Źródło: Magazyn Budujemy Dom 10/2017 Tekst i zdjęcia: Lilianna Jampolska |