Logo
Logo

Monty odpowiada na pytania czytelników

Czy kiedykolwiek miałeś ogrodniczy dylemat i zastanawiałeś się, co zrobiłby Monty? Teraz możesz to sprawdzić – Monty odpowiada na pytania, które są mu zadawane najczęściej.

Ludzie robią to na dwa sposoby. Pierwszy z nich to wyraźny gambit boczny, gdy mój rozmówca przyczaja się, podejmując najróżniejsze tematy, ale powolutku, centymetr po centymetrze, zmierza do ataku. W końcu, zazwyczaj po wygłoszeniu przepraszającego usprawiedliwienia, odpala pytanie.

Drugi sposób jest bezpośredni, a nawet gwałtowny. Kupuję benzynę, wsiadam do taksówki albo siedzę obok kogoś w samolocie czy pociągu i, zupełnie bez żadnych wstępów, słyszę pytanie, jak poprawić jakość trawnika, pozbyć się ślimaków, dlaczego kamelia nie kwitnie, a marchewki nie kiełkują, albo inne – dotyczące jednego z tysięcy ogrodniczych kłopotów. Dokądkolwiek jadę i cokolwiek robię, ludzie zawsze, ale to zawsze zadają mi jakieś ogrodnicze pytanie. A poza pytaniami ustnymi, co tydzień dostaję setki e-maili i listów, chociaż zawsze mam tylko tyle czasu, żeby odpowiedzieć na kilka z nich.

Dlatego dobrze jest móc odpowiedzieć na kilka waszych pytań, poświęcając na to trochę więcej czasu i uwagi. Wybrałem takie, które uznałem za najbardziej reprezentatywne, i mogę jedynie przeprosić za to, że inne pozostają bez odpowiedzi.

Jak założyć mały ogród przyjazny faunie?

Monty: Są trzy proste sposoby na zaproszenie dzikich stworzonek do ogrodu.

Po pierwsze, nie należy go przesadnie porządkować. Zostaw trochę chwastów, martwego drewna, patyków, zarośli, rozrośniętych krzewów, opadłych liści, nieprzyciętych żywopłotów i drzew. Zapewnią schronienie i miejsca do gniazdowania i hibernacji szerokiej rzeszy owadów, gadów, ssaków i ptaków.

Po drugie, należy założyć zbiornik ze stojącą wodą: może być malutki jak miska albo wielki jak jezioro, w zależności od dostępnej powierzchni. Woda obsadzona roślinnością brzegową zmieni jakość i ilość dzikiej fauny w ogrodzie. W sytuacji idealnej zrób oczko z płytką plażą, aby stworzenia mogły bezpiecznie do niego wchodzić i je opuszczać, i dodaj ze dwa wystające z wody kamienie oraz kawałek drewna dryfujący po powierzchni. Ale kluczowe znaczenie ma woda.

I wreszcie, uprawiaj wysokie trawy, bo nie ma nic lepszego dla owadów, a bez zdrowej owadziej populacji cała piramida dzikiej fauny zaczyna się chwiać. Najlepszym sposobem na włączenie do ogrodu wysokich traw jest założenie miniłąki.

Można ją wypełnić roślinami cebulowymi kwitnącymi na wiosnę, które zamierają po kwitnieniu, kiedy to trawa robi się dłuższa i pozostaje niekoszona gdzieś do połowy lata lub dłużej (w Longmeadow kosimy łąkę pomiędzy połową lipca a połową sierpnia). Całość skoszonej trawy wrzuć na kompost. Następnie można kosić trawę do końca roku w zwykłym trybie albo pozwolić jej znowu rosnąć i ściąć ją przed nastaniem zimy, aby zaczęła rok z jak najkrótszymi źdźbłami.

Jak pozbyć się powoju?

Monty: Powoli i metodycznie! Jedynym organicznym rozwiązaniem jest wykopanie wszystkich roślin z zaatakowanego miejsca, staranne zmycie z ich korzeni wszystkich fragmentów powoju, następnie przekopanie gleby w poszukiwaniu białych korzeni przypominających spaghetti i ich usunięcie. Rośliny ozdobne sadzimy z powrotem i sprawdzamy, czy powój nie odrasta z niezauważonych przez nas odcinków korzeni.

Jak sobie radzić ze ślimakami?

Monty: Wiem, że wielu ogrodników postrzega ślimaki jako destrukcyjne, nieposiadające zalet szkodniki, ale tak naprawdę są one bezcennym elementem systemu recyklingu, który utrzymuje ogród w zdrowiu. Ślimaki zjadają rozkładające się resztki i zwracają je, po strawieniu, do gleby, zwiększając ilość zawartych w niej elementów organicznych i czyniąc je bardziej przystosowanymi do dalszego trawienia przez bakterie. Dlatego ich potrzebujemy.

Niestety, ich ewolucja nie zaszła jeszcze tak daleko, żeby rozróżniały pomiędzy gnijącym liściem a młodą, soczystą sałatą czy świeżym liściem funkii, dlatego pierwszą linią obrony jest zadbanie, aby rośliny były zdrowe i silne. Każda roślina osłabiona nadmiernym lub niedostatecznym zasilaniem czy podlewaniem, kiepską pogodą, niewłaściwym hartowaniem, przesadzeniem w kiepskim momencie bądź nieostrożnym traktowaniem zostanie zaatakowana jako pierwsza. Uprawiajmy rośliny tak, aby były jak najbardziej „zahartowane”, nie stresując ich nagłymi zmianami temperatury czy warunków uprawy – po prostu ich nie rozpieszczajmy.

Nie należy też zasilać roślin bardziej, niż jest to niezbędne. Zasilanie należy postrzegać jako uzupełnianie, a nie zapewnianie podstawowego pokarmu, bo ten zawsze powinien pochodzić z gleby lub ziemi doniczkowej. Pozwala to uniknąć pojawiania się miękkich i soczystych przyrostów, które tak uwielbiają ślimaki. Twoje rośliny muszą być silne i zdolne do wytrzymywania trudności, a nie chorowite i słabe. Dzięki temu będą lepiej znosić wszelkie problemy, chociaż nigdy nie będą tak duże jak rośliny pokazowe. Najzdrowsze są te rośliny, które najlepiej reagują na sytuację, w jakiej się znalazły – jakakolwiek by ona była i gdziekolwiek by się pojawiła.

Drugim czynnikiem jest utrzymywanie w ogrodzie wyważonego ekosystemu. Mając go, goszczę u siebie mnóstwo drozdów, żab, ropuch, żuków, stonóg, ryjówek i kilka jeży – a wszystkie one uwielbiają zjadać ślimaki i ich jaja. Aby przyciągnąć te drapieżniki na działkę, musisz zapewnić im różne schronienia, unikać toksycznych chemikaliów i mieć pewną tolerancję na obopólne szkody. I wreszcie: wyznacz sobie jakiś teren – nawet wielkości 1 m², z którego będziesz codziennie usuwać ślimaki. Uprawiaj na nim młode rośliny i te wymagające dodatkowej pielęgnacji.

Jakie są trzy najlepsze gatunki kwiatów na kwiat cięty?

Monty: Te trzy, które lubisz najbardziej. Dla mnie to tulipany, groszek pachnący i dalie. W tym roku jedną z gwiazd na moich nowych rabatach na kwiat cięty był aminek egipski (Ammi visnaga), wytwarzający śliczne, białe, podbarwiono na zielono, koronkowe baldachy.

Jak najwcześniej mieć kolory w ogrodzie w suchym cieniu?

Monty: Jest kilka niezwykłych roślin, które zakwitają w najciemniejszym cieniu jako pierwsze w roku, a nawet pod koniec zimy. Te skarby to mahonie, cyklamen dyskowaty (Cyclamen houm), wrzosiec (Erica carnea), kosaciec bezbródkowy (Iris unguicularis), ciemierniki i miodunka.

Jak pobierać sadzonki?

Monty: Kiedyś byłem ogromnie przejęty detalami techniki pobierania sadzonek, ale przekonałem się, że generalnie wystarczającą skuteczność zapewnia trzymanie się kilku podstawowych zasad. Po pierwsze, należy mieć zawsze pod ręką woreczek plastikowy i bardzo ostry nóż i/lub sekator. Robimy czyste cięcie i od razu wkładamy sadzonkę do woreczka. Tu liczy się czas, bo przywiędłej sadzonki raczej nie da się uratować.

Druga zasada to dobór odpowiedniego materiału – mocnego, prostego pędu bez kwiatów i pąków kwiatowych. Sadzonki zielne pobieramy z młodziutkich przyrostów – ukorzeniają się bardzo szybko, ale też równie szybko więdną, więc do momentu zakorzenienia się potrzebują więcej wilgoci i ciepła w powietrzu. Najprostsze są chyba sadzonki półzdrewniałe – pobiera się je od połowy lata do jesieni z nowych przyrostów, które zaczęły już drewnieć – ich czubek jest miękki i elastyczny, ale podstawa już twardsza.

Żeby się ukorzenić, potrzebują trochę więcej czasu – zazwyczaj od 4 do 12 tygodni, ale za to wymagają mniej zabiegów. Sadzonki zdrewniałe natomiast pobiera się z całkowicie dojrzałych pędów pomiędzy końcem lata a środkiem zimy – nie wymagają specjalnej pielęgnacji. Zresztą często uprawia się je pod gołym niebem, wetknięte w ziemię, ale wypuszczenie korzeni może zabrać im nawet rok.

Bardzo ważne, aby sadzonkę, niezależnie od jej rodzaju, natychmiast zasadzić do doniczki. Wyjmij ją z woreczka i usuń z niej wszystkie dolne liście i pędy boczne – zostaw liście tylko na długości 3–5 cm. Przytnij sadzonkę do odpowiedniej długości pod węzłem liściowym i zasadź ją w doniczce z podłożem z dużą ilością żwirku lub piasku. Nigdy nie używam ukorzeniacza – pewnego dnia jakieś 20 lat temu skończył mi się, a ja nadal sadziłem sadzonki – z równie dobrym rezultatem, dlatego nigdy więcej go już nie kupiłem.

Jeśli chodzi o sadzonki zielne i półzdrewniałe, weź cztery i powtykaj je wokół brzegu doniczki, dobrze podlej i ustaw w ciepłym, jasnym miejscu, aby wypuściły korzenie. Podłoże powinno być stale wilgotne, ale nie mokre – liście codziennie nawilżaj zraszaczem. Pojawienie się świeżych przyrostów oznacza, że roślina wytworzyła korzenie.

Delikatne ciepło od spodu zwiększy tempo i powodzenie ukorzeniania, dlatego jeśli zamierzasz często pobierać sadzonki, polecam zakup mnożarki.

Co zrobić, żeby w przyszłym roku lepiej udała się marchewka?

Monty: Nie będzie łatwo! Marchewki bywają chimeryczne. Lubią lekką glebę, więc jeśli twoja gleba jest ciężka, dodaj do niej żwirku. Nie dodawaj obornika ani kompostu przez 3 miesiące przed wysiewem – a w sytuacji idealnej, przez 6 miesięcy. Siej rzadko i starannie przerzedź. Nie wysiewaj nasion za wcześnie – w większej części kraju wystarczy zrobić to w maju. Drugi wysiew zaplanuj na czerwiec.

Jakaś rada na malutki utwardzony ogródek w wynajmowanym domu?

Monty: Kup kilka ładnych glinianych donic (będziesz je mógł ze sobą zabrać, przeprowadzając się) i zasadź w nich ulubione rośliny. Glina ma w sobie ciepło, które uwydatnia każdy odcień zieleni i dobrze wygląda, nawet gdy jest nieobsadzona. Uzyskasz świetny efekt, zestawiając kilka donic z takimi samymi roślinami.

Jaki jest sekret udanego przycinania?

Monty: Dostaję wiele pytań o cięcie – większość z nich dotyczy powojników i róż. Ogólnie rzecz biorąc, zdecydowanie za bardzo boimy się im zaszkodzić – zarówno róże, jak i powojniki są bardzo odporne i poradzą sobie z każdym rodzajem przycinania. Przeprowadzono mnóstwo testów dotyczących różnych metod cięcia róż i okazało się, że cięcie piłą łańcuchową jest równie skuteczne jak drobiazgowe przystrzyganie.

Rób to jak najprościej. Róże krzewiaste najlepiej przycinać jesienią nożycami ogrodowymi. Wiosną usuń zniszczone lub krzyżujące się pędy, przycinając je do podstawy. Mieszańce herbatnie przycinamy wiosną, tworząc mocną, ale niską podstawę, na której pojawią się nowe pędy z wszystkimi kwiatami. Odmiany pnące należy przycinać i mocować do czystej podpory pomiędzy jesienią a wiosną, natomiast ramblery w ogóle nie wymagają przycinania – chyba że chcemy ograniczyć ich wielkość. Wówczas należy wykonać cięcie latem, bezpośrednio po kwitnieniu.

Powojniki dzielą się z grubsza na trzy grupy: te, które kwitną wiosną przed połową maja, te, które zakwitają wczesnym latem (między końcem maja a lipcem), i te, które zakwitają późno, nigdy nie otwierając pąków przed połową czerwca, ale kontynuują kwitnienie aż do jesieni. Są romantycznie nazywane grupami 1, 2 i 3.

Grupa 1, w tym powojnik górski, alpejski i Armanda, wypuszcza kwiaty na drewnie, które dojrzało poprzedniego lata, dlatego, podobnie jak róże ramblery, należy je przycinać tylko bezpośrednio po kwitnieniu, jeśli chcemy zmienić ich wielkość lub kształt.

Grupa 2 obejmuje wszystkie odmiany wielkokwiatowe, np. ‘Nelly Moser’, ‘Vyvyan Pennel’ czy ‘Marie Boisselot’. Można je przycinać o jedną trzecią w lutym. Jeśli przytniemy je mocniej, wytworzą mniejsze kwiaty nieco później.

Powojniki z grupy 3, obejmującej wszystkie odmiany Viticella (włoskie), trzeba przycinać każdej wiosny do najniższych dwóch lub trzech pąków, tuż po pokazaniu się nowych przyrostów. Wszystkie kwiaty pojawią się na nowych pędach.

Gdybyś mógł zatrzymać tylko jeden fragment Longmeadow, który byś wybrał?

Monty: Często słyszę te same pytania, bo dzielimy ogrodnicze problemy i wątpliwości, ale tego pytania nigdy wcześniej mi nie zadano. Jest trudne. Myślę o Longmeadow jako o jednym kompletnym ogrodzie z odrębnymi, ale powiązanymi ze sobą fragmentami – bardziej jako o domu z różnymi pokojami niż bloku z niezależnymi mieszkaniami.

To pytanie sprawiło jednak, że zacząłem myśleć o swoim ogrodzie w nowy sposób. Chciałem instynktownie odpowiedzieć: Ogród Ozdobny, bo to fizyczne i duchowe centrum Longmeadow, ale mógłbym go odtworzyć gdziekolwiek indziej i zastanawiałem się już często, czy nie zlikwidować go i nie zbudować na nowo.

Uwielbiam nasz przedogródek z 16 strzyżonymi stożkami z cisu (nigdy tu nie filmujemy). To pierwsza rzecz, jaką widzę, kiedy wracam do domu, i ostatnia, kiedy go opuszczam. Myślę jednak, że muszę wybrać zagajnik, bo to mój ulubiony naturalny ekosystem – jest tak cudownie subtelny, a wiosną pełen kwiatów, a poza tym to tu pogrzebałem nasze psy.

Jak najlepiej zrobić kompost?

Monty: Przygotowywanie kompostu to najlepsza rzecz, jaką możesz robić dla zdrowia i produktywności ogrodu lub działki. Jest tak, bo jego głównym atutem nie jest zasilanie gleby, a z nią roślin, ale ożywianie jej bakteriami i organizmami grzybowymi, co z kolei sprawia, że gleba jest zdrowsza, a rośliny mogą w maksymalnym stopniu pobierać z niej wszystkie dostępne składniki odżywcze i wilgoć.

Kompost zawsze powstaje dzięki trawieniu. Mówiąc w skrócie, bakterie i organizmy grzybowe konsumują materiał i wydalają go w postaci kompostu. Dlatego aby „zrobić” kompost, musimy stworzyć warunki, które najlepiej będą temu sprzyjać.

Wszystko, co żyje, ostatecznie stanie się kompostem – i jedną z idealnych metod jest gromadzenie zużytej materii roślinnej (od ściętej trawy po resztki kuchenne) na niskiej pryzmie o dużej powierzchni i pozostawienie jej na okres od 18 miesięcy do 3 lat. Po tym czasie będzie wspaniałym kompostem. Choć jest to proste, wymaga jednak czasu i zajmuje sporo miejsca, czym nie dysponuje większość z nas.

Konwencjonalną metodą jest tworzenie mniejszej pryzmy w pojemniku i przerzucanie jej mniej więcej co miesiąc. Aby bakterie mogły skutecznie działać, potrzebują powietrza i wilgoci. Przerzucanie pryzmy zapewnia tlen i wilgoć i choć większość materiału (np. skoszona trawa) jest względnie wilgotna, zdecydowanie pomaga utrzymywanie materiału w lekkiej wilgotności.

Jeżeli kompost zamienia się w cuchnącą maź, brak mu tlenu i należy go przerzucić. Rób to regularnie, aż będzie można zajmować się nim z przyjemnością.

Na kompost można dodawać bardzo zróżnicowany materiał: od herbaty w torebkach po głąby kapuściane. Najlepiej najpierw je rozdrobnić poprzez szatkowanie, siekanie lub zwykłe ręczne pocięcie. Zwiększa to powierzchnię dostępną dla bakterii, co przyspiesza proces kompostowania i sprzyja otrzymaniu bardziej równomiernego efektu. Najłatwiej przerzucić kompost w kompostowniku poprzez wysypanie jego zawartości i wrzucenie jej z powrotem do pojemnika.

Jeśli masz co najmniej dwa kompostowniki pryzmowe, przenieś materiał z jednego do drugiego. W Longmeadow mamy ich sześć – wszystko wrzucamy do pierwszego, następnie materiał rozdrabniamy i przekładamy do drugiego kompostownika. Kiedy ten wypełni się, materiał przenoszę do kolejnego. I tak z szóstego odbieram wspaniałe, sypkie czarne złoto dla ogrodu.

   
Gardeners World Edycja Polska Pełny tekst możesz przeczytać w magazynie: Gardeners` World Edycja Polska - Listopad-Grudzień 2017