Szarańcza – mit, biblijna plaga czy problem XXI wieku?
Szarańcza wędrowna(Locusta migratoria) to owad obrosły legendą – nie bez powodu. Znana z biblijnych opisów jako narzędzie boskiej kary, dziś nadal pozostaje symbolem katastrofy rolniczej. To owad, który w formie gromadnej potrafi tworzyć roje liczące miliony osobników, niszcząc wszystko na swojej drodze: od pól uprawnych po ogrody przydomowe. W 2020 roku ogromne roje pustoszyły Etiopię, Somalię czy Pakistan, siejąc spustoszenie w uprawach. Ale czy naprawdę może dotrzeć do Polski?
Kiedy szarańcza tworzy roje?
Szarańcza przechodzi z formy samotnej w stadną, gdy gęstość populacji młodych osobników (nimf) przekroczy tzw. próg ekologiczny. Wówczas zaczyna się proces intensywnych zmian hormonalnych i behawioralnych – owady stają się „podekscytowane”, zaczynają się dotykać, wydzielać hormony, skakać i formować niszczycielskie roje. To reakcja obronna przed kanibalizmem, który mógłby wystąpić w warunkach braku pokarmu.
Obecność szarańczy w Polsce – fakty i mity
Wbrew powszechnemu przekonaniu szarańcza wędrowna już występuje w Polsce, choć w formie rozproszonej i "niegroźnej". Nie tworzy jeszcze rojów, jednak jej pojedyncze wystąpienia są potwierdzone naukowo. Między 2001 a 2017 rokiem odnotowano jej obecność w co najmniej 14 lokalizacjach na terenie kraju, głównie w południowo-wschodniej Polsce.
Co ciekawe, już w 1711 roku w okolicach Zwierzyńca pojawiła się prawdziwa plaga szarańczy – istnieje nawet pomnik ku czci walki z owadami, na którym zapisano, ile korców szarańczy zniszczono.
Jak ocieplenie klimatu wpływa na szarańczę?
Zmiany klimatyczne są głównym czynnikiem umożliwiającym ponowną ekspansję szarańczy. Coraz cieplejsze i bardziej suche lata, stepowienie terenów, rosnące obszary piaszczyste i trzcinowiska tworzą dogodne warunki rozwoju dla tego gatunku. Profesorowie Marek Mrówczyński i Paweł Bereś z IOR PIB wskazują, że zagrożenie nie jest już tylko teorią – to prawdopodobny scenariusz najbliższych lat.
Czy hodowla może być źródłem zagrożenia?
W Polsce istnieją hodowle szarańczy (zarówno wędrownej, jak i pustynnej) przeznaczone na karmę dla gadów i ptaków egzotycznych. Jeśli płodne osobniki wydostałyby się na wolność i trafiłyby na odpowiednie warunki, mogłoby dojść do ich udomowienia w środowisku naturalnym. Jednak eksperci zaznaczają, że ryzyko to – choć realne – jest obecnie niskie.
Czy polski ogrodnik powinien się obawiać szarańczy?
Obecnie ryzyko masowego pojawu szarańczy w Polsce jest niskie, jednak z roku na rok wzrasta. Otwarta granica klimatyczna, wzrost temperatur i niestabilne warunki pogodowe to czynniki, które mogą doprowadzić do pojawienia się rojów w przyszłości – najpierw lokalnych, potem może i ogólnokrajowych.
Najważniejsze jest dziś rozwijanie systemów monitoringu i edukowanie społeczeństwa. Wiele osób myli szarańczę z naszym rodzimym pasikonikiem zielonym, który jest pożytecznym drapieżnikiem, a nie szkodnikiem.
Co robić, jak się przygotować?
- Obserwuj swoje otoczenie – notuj nietypowe owady, fotografuj je, zgłaszaj do lokalnych instytucji.
- Nie panikuj – pojawienie się pojedynczych osobników nie oznacza plagi.
- Edukuj się – znajomość różnic między pasikonikiem a szarańczą może uchronić pożyteczne gatunki.
- Śledź zmiany klimatyczne – szczególnie na południu i w centrum Polski.
- Wspieraj badania i monitoring – to one będą naszym „systemem wczesnego ostrzegania”.
Zdjęcie tytułowe: Alexey Protasov / Adobe Stock