Z zachowaniem dawnego układu ogrodu
Porządkowanie nie było łatwe, ponieważ teren działki zajmuje aż 3600 m² , a właściciele nie wycinali chaszczy jak popadnie (starali się usuwać jedynie samosiejki drzew i zachować rośliny z pierwotnego założenia).
– Kiedy kilkanaście lat temu przyjechały panie inspektorki z Wydziału Ochrony Środowiska, musiały dosłownie przedzierać się przez krzaki o wysokości 3-4 m – opowiada Ania. – Z jednego krańca posesji na drugi nie dawało się swobodnie przejść! Panie zaznaczały na mapce geodezyjnej najstarsze drzewa, które miały zostać na działce. „Młode zarośla mogą Państwo wykarczować” – zarządziły. Dopiero po ukończeniu porządków i przywróceniu poprzedniego układu, zobaczyliśmy, jak przestronna jest przestrzeń wokół domu.
Uznaliśmy, że kwatery z warzywami i z sadem znajdują się w najbardziej odpowiedniej południowej części ogrodu, więc niczego tu nie zmieniliśmy. Utrzymaliśmy pokaźny warzywnik, bo zależy nam na własnych ekologicznych jarzynach i owocach jagodowych.
W sadzie musieliśmy, niestety, wykarczować kilka spróchniałych drzew, natomiast znaleźliśmy tu zdrową jabłoń, gruszę, wiśnię, orzech włoski, które owocują do tej pory. Pozostawiliśmy wiekowy rozrośnięty krzew winorośli, przy którym zbudowaliśmy szeroką drewnianą pergolę, oddzielającą sad od warzywnika.
Z sentymentu do dawnych założeń ogrodowych ocaliliśmy rząd bzów, czyli lilaków. Bardzo ucieszyliśmy się, gdy spod dowiezionej warstwy ziemi zaczęły nagle wyrastać młode pędy jaśminowców – przycięliśmy stare krzewy podczas porządkowania działki, na szczęście, odbiły.
Mniej więcej w tym samym centralnym miejscu postawiliśmy nowy dom, ten po poprzednikach musieliśmy rozebrać. Nie wyburzyliśmy budynku gospodarczego z letnią kuchnią – stojącego w południowo-wschodnim narożniku posesji – mąż urządził w nim warsztat do majsterkowania oraz składzik na narzędzia i drewno. Tworzenie ogrodu ozdobnego w innych strefach terenu rozpoczęliśmy zaraz po ukończeniu budowy domu.
Nowe aranżacje wśród starych roślin
Właściciele wiedzieli, że rabaty trzeba założyć sprytnie. Przede wszystkim unikali sadzenia okazów ozdobnych pojedynczo, lub w małych grupach, gdyż utrudniłoby to w przyszłości koszenie trawnika. Roślinność skupili na półkolistych rabatach, tworzących zgrabne kwietne kulisy na głównych osiach widokowych. Dzięki temu przestrzeń ogrodowa zyskała głębię i jednocześnie rozmaite zakątki.
– Podczas pielęgnacji bardzo rozległego trawnika, okrążanie kosiarką spalinową kilku rabat o pokaźnych rozmiarach jest dużo łatwiejsze, niż objeżdżanie licznych, malutkich klombów – mówi Ania. – Koszę trawę raz na 7–10 dni, ale pielęgnację murawy po zimie rozpoczynam od wertykulacji i aeracji – do tego celu kupiłam elektryczne narzędzie 2 w 1. Zaraz potem nawożę murawę. Później robię to jeszcze najwyżej raz i tylko wtedy, kiedy to potrzebne.
Kiedy pojawiają się chwasty, usuwam je specjalnym nożem. Unikam stosowania nadmiaru nawozów sztucznych, dlatego rośliny ozdobne i jadalne zasilam kompostem. Mąż samodzielnie zbił z desek duży kompostownik z trzema przegrodami, ulokował go za domkiem gospodarczym. Naturalny nawóz przerzucam co kilkanaście tygodni, przesiewam i rozkładam na grządkach.
Jeśli chodzi o styl, to zależało mi na nadaniu ogrodowi naturalistycznego charakteru, stare drzewa siłą rzeczy nadają klimat parku. Z pietyzmem hołubię to, co od stu lat rośnie na tej działce – między innymi dęby, akacje, sosny, lilaki – lecz, oczywiście, dodałam współczesne odmiany krzewów i bylin. Preferuję głównie te, które są wytrzymałe na suszę i mróz, nie wymagają uciążliwej opieki, czyli tawuły, irgi, berberysy, krzewuszki, perukowce. Tworzę grupy liściasto-iglaste i mieszam z bylinami, np. liliowcami, astrami.
Dobierając rośliny, często kieruję się sentymentem. W dzieciństwie spędzałam lato w podobnym miejscu i przywiozłam stamtąd kosaćce, róże i piwonie – te ostatnie w mojej rodzinie zawsze nazywaliśmy peoniami. Miałam kiedyś aleję bzową, dlatego dokupiłam kilka lilaków o pełnych kwiatach – posadziłam je na rabatach przy domu, żeby cieszyć się widokiem i zapachem.
Podczas zestawiania roślin, liczy się dla mnie kolorystyka liści, igieł, kwiatów. Głównie wykorzystuję kolory chłodne – biel, fiolet, róż, niebieski, ale wiosną robię wyjątek dla bylin o kwiatach w odcieniach żółci. Unikam natomiast barwy rudej i brązowej, bo kojarzą mi się one z chorymi sadzonkami.
Zachowanie nasadzeń poprzednich właścicieli najlepiej udało się przed domem, ale również tutaj pojedyncze rośliny, wcześniej rosnące w sporych odstępach od siebie, objęłam długimi rabatami. Rabatom i ścieżkom nadałam opływowy, miękki kształt – geometryczny, „żołnierski”, nie pasuje do charakteru ogrodu.
Starodrzew i miejsca w ogrodzie do zabawy
Od początku było wiadomo, że przestrzeń za siedzibą ma być najbardziej prywatna i otoczona zwartą zielenią. Niedługo po przeprowadzce Ania i Jacek urządzili w niej taras oraz strefę wypoczynku i zabaw. Już podczas użyźniania gruntu dowiezioną ziemią, w głębi posesji (naprzeciwko tarasu) usypali sztuczny pagórek z długim łagodnym zboczem, nadającym się do jazdy na sankach, albo nartach. W dzieciństwie córki bawiły się na górce do woli!
W innym miejscu Jacek zbudował, na złamanym pniu sosny, drewniany domek. Nieopodal rozpiął między sosnami liny, a na nich huśtawki. Oczywiście kolejnym placem zabaw stał się otwarty trawnik, celowo do tego przygotowany między tarasem i kulisowymi rabatami.
Ogród idealny dla ptaków to ogród ze starymi drzewami
Starodrzew z rozłożystymi koronami zwabia liczne ptaki. W dziuplach chętnie gniazdują np. dzięcioły, kilka budek „wynajęły” od właścicieli sikorki. Na wielkich pniach, w korze z głębokimi bruzdami, żerują m.in. kowaliki, pełzacze ogrodowe. Natomiast na krzewach z jagodami i owocami – szpaki, kosy, kwiczoły, a w zimie pięknie ubarwione gile (Ania i Jacek posadzili w ogrodzie wiele takich krzewów). W lecie zbliżający się deszcz sygnalizują melodyjnym gwizdaniem wilgi.
Kiedy przychodzi zima – trudniejszy czas dla skrzydlatych mieszkańców ogrodu – z pomocą przychodzi im Ania. Do karmników wsypuje ziarna słonecznika i orzechy, na gałęziach zawiesza słoninkę i specjalne tłuszczowe kule, do pojemników wlewa świeżą wodę. Wtedy licznie przybywają sikorki, dzwońce, czyże, rudziki, szczygły. Nakarmione i napojone ptaki przez cały rok utrzymują się w dobrej kondycji, co od przedwiośnia okazują trelami i rozmnażaniem. Towarzystwo i śpiew skrzydlatych istot to kolejny walor tego ogrodu!
Wrażenia z użytkowania ogrodu
- Urządzając wypoczynkową część za domem, najpierw staraliśmy się użyźnić piaszczysty grunt. Zamówiliśmy ziemię, którą wymieszaliśmy glebogryzarką z wierzchnią warstwą. Z biegiem czasu okazało się, że przyniosło to więcej szkody, niż pożytku! Nie dopilnowaliśmy bowiem odpowiedniej jakości ziemi. Zamiast żyznego humusu przywieziono jałową i zwięzłą ziemię z głębokich wykopów na fundamenty domów. Próbowaliśmy wzbogacić i rozluźnić podłoże, siejąc łubin, facelię i żyto – zabieg trochę pomógł. Obecnie zasilamy kompostem dołek na każdy sadzony okaz.
- Kiedy zobaczyliśmy, jak dużo roślin ozdobnych i użytkowych przetrwało w ogrodzie bez ludzkiej opieki przez 20 lat, dało to nam do myślenia. Postanowiliśmy skompletować zestaw wytrzymałej zieleni i uprawiać ją sposobem naturalnym, bez automatycznego podlewania. Ogród podlewamy przy pomocy węża i zraszacza jedynie podczas ekstremalnej suszy. Aby utrzymać wilgoć w gruncie, rabaty ozdobne ściółkujemy grubą warstwą zmielonej kory. Do tej pory to wystarczało. Nie rozkładamy natomiast geowłókniny, w obawie, że zniszczą ją psy. Radzimy sadzić rośliny w odpowiedniej odległości, nie za gęsto.
- W czasie ubiegłego suchego lata trawnik kosiliśmy co 6–8 tygodni. Nie było potrzeby robić to częściej, bo trawa nie rosła.
- Z warzywnika, jagodnika i sadu zbieramy owoce i warzywa, które zjadamy na bieżąco, nadwyżkę mrozimy lub przerabiamy na konfitury, wina, nalewki. Użytkowe rośliny uprawiamy metodami ekologicznymi, nawożąc je własnym kompostem. Nie opryskujemy sadu środkami do zwalczania szkodników, ani nie tępimy w ten sposób ślimaków. Plonów jest mniej, ale za to są zdrowe. Podobnie uprawiamy rośliny ozdobne. Tylko trawnik nawozimy preparatami mineralnymi, lecz robimy to oszczędnie.
- Z narzędzi brakuje nam rębaka do gałęzi. Musimy go kupić, bo chcemy wykorzystywać ogrodowe odpady. Od dawna nie palimy ognisk. – Błędem było posadzenie szpaleru świerków od strony południowej, ponieważ zacieniają część działki. Zwłaszcza w zimie jest to dotkliwe.
Koszty założenia i pielęgnacji ogroduAnia i Jacek tworzą ogród od 2007 roku (poprzedni właściciele zaczęli to robić w latach 20. XX w.). Za usunięcie chaszczy zapłacili 5000 zł, za 17 wywrotek dowiezionej ziemi 200 zł za każdą. Przy zabiegach pielęgnacyjnych od czasu do czasu pomaga właścicielom ogrodniczka, jej praca kosztuje 15 zł/h. Co roku kupują nowe rośliny za 500–1000 zł, nawóz do trawnika za 50–100 zł, korę do ściółkowania rabat za około 300 zł. |
Źródło: magazyn Budujemy Dom Tekst: Lilianna Jampolska |