Maj zakwita eksplozją bzów: liliowych, fioletowych i białych, które w słoneczne dni upajają słodkim, uwodzicielskim zapachem. Bzy opiewali i Osiecka, i Fogg, i Tuwim, i Stachura... Tylko botanicy kwaszą miny, bo na początku maja to nie bzy zawracają nam w głowach, tylko… lilaki.
Roślina, którą potocznie nazywamy bzem, oficjalnie to lilak (Syringa) i należy do rodziny oliwkowatych. I to właśnie kwiaty tego krzewu możemy w maju wykorzystywać w kuchni. A bez (czyli Sambucus) to krzew należący do rodziny piżmaczkowatych, jak na przykład bez czarny (czyli dziki bez), bez hebd czy bez koralowy.
Parafrazując Szekspira: to, co zwiemy bzem, pod inną nazwą równie by pachniało. Zatem wraz z poetą cieszmy się zapachem tych majowych piękności. Ale czy wiesz, że nazwa koloru liliowego wcale nie pochodzi od lilii, tylko właśnie od lilaka?
Lody lilakowe niestety nie mają koloru liliowego, ale za to mają cudowny lilakowy aromat. Zwykle nie zostawiam kwiatów lilaka w daniach, bo według mnie w smaku są cierpko-gorzkie; mnie zależy wyłącznie na ich cudownym aromacie!
Fot. Małgorzata Kalemba-Drożdż
Lody lilakowe
SKŁADNIKI: 2 szklanki kwiatów lilaka (oderwanych od gałązek), 2 szklanki śmietany kremówki, 0,5 szklanki kefiru lub łyżka soku z cytryny, pół szklanki cukru pudru
PRZEPIS: Kwiaty lilaka zalej śmietaną i wstaw do lodówki na 12 godzin. Następnie odcedź śmietanę, a kwiaty dobrze odciśnij lub odwiruj w wirówce do sałaty. Ubij lilakową śmietanę z cukrem, następnie zmieszaj delikatnie z kefirem lub sokiem z cytryny. Kefir nadaje tym lodom orzeźwiającą kwasotę, a jego zapach dobrze komponuje się z lilakami. Mieszankę przełóż do pojemnika i zamróź.
Fot. Małgorzata Kalemba-Drożdż
Karmelowa „czarna” herbata z lilaka
Tradycyjnie proces produkcji czarnej herbaty jest nazywany fermentacją herbacianą, choć właściwa nazwa to utlenianie enzymatyczne. Utlenianiu możemy poddać nie tylko liście herbaty, ale też części innych roślin.
PRZEPIS: Mocno pachnące kwiaty lilaka oberwij z gałązek, dokładnie zgnieć palcami – uwolni to enzymy odpowiedzialne za utlenianie. Umieść kwiaty w dużym słoiku i przykryj wilgotną ściereczką, żeby zachować dopływ tlenu, ale uniemożliwić wysychanie. Słoik ustaw na słonecznym parapecie albo odstaw do auta zaparkowanego w słońcu. Możesz też włożyć szczelnie zakręcony słoik do zmywarki ustawionej na standardowy program 50°C, ale wtedy pamiętaj, że właściwe utlenianie będzie zachodzić dopiero wtedy, kiedy otworzysz słoik. Ważne jest ciepło, bo jeżeli będziemy trzymać wilgotne rośliny w chłodzie, to mogą zapleśnieć. Wygrzewanie może trwać od 2 do 12 godzin. Kiedy kwiaty zbrązowieją, trzeba je dokładnie wysuszyć. Później już można parzyć herbatę o głębokim karmelowym smaku. Jeżeli utlenianie nie zaszło całkowicie i kolor nie zmienił się z liliowego na brązowy, to smak herbaty z czasem jeszcze będzie dojrzewać „na sucho”.