Jak to możliwe, że tak maleńki kwiat wzbudza tak wielkie poruszenie i wyzwala tyle radości i podniecenia? Nawet „nieogrodnicy” znają przebiśniegi, a jedno spojrzenie na nie od razu daje pewność, że wiosna jest już tuż za rogiem. Są uosobieniem odrodzenia: ciemna, przemoczona i do obrzydliwości przesiąknięta pesymizmem ziemia nagle przechodzi transformację i ożywa, kiedy szarozielone listki przekłuwają jej powierzchnię, aż w końcu, osiągnąwszy odpowiednią wysokość, eleganckie białe dzwonki kołyszą się swobodnie na swoich łodyżkach.
Przebiśniegi nie są samotnikami. Pokrywają ziemię całymi dywanami, pasami, rzekami dzwonków. W ogrodach i dzikich lasach mogą wyrastać setkami tysięcy. Łacińską nazwę Galanthus nivalis śnieżyczce przebiśnieg nadał szwedzki botanik Karol Linneusz w swoim dziele Species Plantarum w 1753 roku. Jej nazwa wywodzi się od greckiego gala – oznaczającego „mleko” i anthos – „kwiat”, a nivalis znaczy tyle, co „ze śniegu” i odnosi się albo do śnieżnobiałego koloru kwiatów, albo do wczesnowiosennego kwitnienia. Jednak już znacznie wcześniej, bo w 1579 rzutki i myślący przyszłościowo botanik John Gerard wspomniał śnieżyczkę w dziele The Herball or Generall Historie of Plantes...
Pełen tekst możesz przeczytać w magazynie Gardeners' World Polska Styczeń-Luty 2017