Lokalizacja ogrodu jest sielankowa. Ogromną łąkę, na której powstaje kameralne osiedle domów jednorodzinnych, otula las. Daje on mieszkańcom jego okolic piękne widoki i możliwość innego rodzaju rekreacji, niż w prywatnych ogrodach. Jednak Ula i Maciek postarali się, żeby oni sami i czworo małych dzieci mieli co robić na działce. Na szczęście – jest ona równie duża, jak rodzina.
ANI DZIECI, ANI DOROŚLI SIĘ TU NIE NUDZĄ
Rodzice starannie wykorzystali każdy metr kwadratowy powierzchni liczącej 1500 m2. Na trawniku postawili dla dzieci zjeżdżalnię, huśtawkę i domek na palach z piaskownicą. Za budynkiem z garażem utwardzili placyk do gry w koszykówkę, na którym w lecie pojawia się trampolina i w największe upały – dmuchany basen. Śmieją się, że dla ich pociech nieważne jest, gdzie stoi basen – czy we własnym ogrodzie, czy w Turcji – byleby była w nim woda, a rodzice dostarczyli dużą ilość lodów. Dlatego na razie większość wakacji chętnie spędzają u siebie na wsi, nie w dalekich podróżach.
Do zabawy przeznaczyli również rozległe podwórko z kostki betonowej – od frontu. Zapewnili na nim dużo miejsca do gry w klasy i piłkę oraz jeżdżenia na rowerach i hulajnodze. Jest jeszcze zadaszona przednia weranda przy domu mieszkalnym, która służy czynnemu wypoczynkowi, zwłaszcza gdy zepsuje się pogoda. Równocześnie to ważna strefa powitalna.
– Pamiętam taką werandę z dzieciństwa, z pobytów u cioci, i postanowiłem dać podobne ciepłe wspomnienia naszym dzieciom – mówi Maciek. – Poprosiłem architektkę domu, żeby rozciągnęła werandę wzdłuż całej frontowej ściany, a nie tylko wokół drzwi wejściowych. Zadaszenie to podstawowa sprawa, dlatego przed deszczem osłoniła ją szerokim okapem dwuspadowego dachu. Przestrzeń o wym. 10 × 2,5 m jest zazwyczaj sucha, ponadto wygodna i przestronna. Stała się dla nas punktem obserwacyjnym na całą strefę wjazdową i baraszkujące dzieci, które często się tu bawią. W ciągu dnia mamy z żoną jeden taki moment, kiedy szczególnie lubimy naszą werandę – to chwila, kiedy na twarze pada łagodne zachodzące słońce. Wtedy mamy poczucie, że stworzyliśmy tu prywatny raj. Ula dobrała komplet mebli wypoczynkowych z drewna tekowego, więc możemy się napić kawy, przyjąć sąsiadów, a nawet rozciągnąć na leżance. Planuję jeszcze zawiesić pod dachem werandy huśtawkę -ławę. Wspomnienia z mojego dzieciństwa staną się wtedy żywsze.
– Ja także marzyłam o domu z werandą porośniętą winobluszczem – dodaje Ula. – Oboje z mężem lubimy tradycyjną architekturę z dwuspadowym dachem, a taka weranda świetnie do niej pasuje, podobnie jak do otaczającego działkę sielskiego pejzażu. Maciek chciał mieć wolnostojący garaż, dlatego 2 budynki, mieszkalny i garażowo-gościnny, ustawiliśmy względem siebie pod kątem prostym. Przed nimi urządziliśmy duże podwórko. Razem tworzą rodzaj współczesnej zagrody. Skoro z przodu terenu umieściliśmy podwórko z utwardzoną nawierzchnią, to z tyłu potrzebowaliśmy tylko zielonego ogrodu. W jego użytkowej części założyliśmy warzywnik i mały tunel do uprawy pod osłoną ogórków i pomidorów. W domku na narzędzia mąż z upodobaniem uprawia w balotach grzyby boczniaki. Podwórko, strefę użytkową i rekreacyjną zgrupowaliśmy w zachodniej i północnej części działki. Resztę zajmuje ogród z roślinnością ozdobną.
W OZDOBNEJ CZĘŚCI OGRODU
Kształt rabat oraz nasadzenia zaprojektowała sąsiadka, z wykształcenia architekt krajobrazu. Ula i Maciek skorzystali z profesjonalnego projektu i siły fachowców tylko na początku tworzenia ogrodu, bo wtedy sami nie potrafili jeszcze tego zrobić. Obecnie już nie boją się aranżować ogrodowych zakątków. Mówią, że weekend bez wizyty w pobliskim punkcie sprzedaży roślin jest weekendem straconym. Gatunki i odmiany ozdobne, dobrane do ich ogrodu i gleby, charakteryzują się dużą wytrzymałością na słońce, wiatr i mróz. To modelowy „żelazny” zestaw wart naśladowania!
– Werandę i niezadaszony taras zaplanowaliśmy w fazie projektowania domu – mówi właściciel. – Kiedy rok po przeprowadzce startowaliśmy z urządzaniem ogrodu, istniało już też ogrodzenie. Podmurówkę i słupki murarze postawili z pustaków i wykończyli betonową okładziną. Między nimi zamontowali przęsła z modrzewia syberyjskiego. Ogrodzenie dopasowaliśmy do charakteru zabudowań i zależało nam na odpowiednim doborze zieleni. Mieliśmy kilka wskazań, na przykład lubię magnolie oraz duże drzewa typu dąb, brzoza, lipa. Pojawiły się więc, staropolskim obyczajem, przy domu. Na odleglejszych rabatach rosną oryginalne drzewa iglaste, m.in. świerk serbski ‘Pendula’ ze zwisającymi gałęziami i metasekwoja chińska. Ponieważ poprosiliśmy zaprzyjaźnioną architektkę krajobrazu, żeby uwzględniła miejsca dla dzieci, ciąg rabat poprowadziła wzdłuż ogrodzenia, a trawnik pozostawiła pusty. Rabaty gęsto obsadziła mieszaną roślinnością. Grupy zimozielonych żywotników, mających ochraniać przed wiatrem, połączyła z wyjątkowo wytrzymałymi krzewami liściastymi, takimi jak berberysy i dzikie róże, pęcherznice i leszczyny, derenie i perukowce, pięciorniki i kaliny, różnorodne trawy ozdobne. Ładnie okalają działkę.
– Wiadomo – berberysy i róże są kłujące – i choć mamy je w różnych częściach posesji, jeszcze się nie zdarzyło, żeby dzieci pokłuły się kolcami, za to ich owocami w zimie żywią się liczne ptaki – dodaje Ula.
– Uwielbiam berberysy, skompletowałam wiele odmian i nie wyobrażam sobie ogrodu bez nich. Unikałam za to roślin trujących i wymagających trudniejszej pielęgnacji. Nie mam za dużo czasu na zajmowanie się zielenią, więc wybieram gatunki możliwie najbardziej dekoracyjne, a bezobsługowe. W moim ogrodzie nie mogło zabraknąć astrów i klasycznych róż. Rosną na rabatach, które samodzielnie założyłam i które biegną w sąsiedztwie tylnego tarasu. Nie lubię kwiatów w kolorze żółtym, dlatego kupiłam liliowce o kwiatach liliowych, pomarańczowych i bordo oraz odmiany hortensji z kwiatami białymi. Ze względu na mokry grunt, podczas budowy domu nieco podnieśliśmy fundamenty, co teraz skutkuje to tym, że z tarasu widzimy całą zieloną strefę ogrodu trochę z góry. Staram się, żeby widok zawsze był piękny. Ozdobna część jest bardziej intymna, niż podwórko na froncie, ale mimo to nie chciałam, żeby życie towarzyskie toczyło się za domem, jak dzieje się to w większości ogrodów.
W STREFIE POWITALNEJ
Do codziennego letniego życia rodziny i sąsiedzkich spotkań Ula przeznaczyła całą przednią strefę posesji wraz z zadaszoną werandą (wygląda zapraszająco, bo nie zamknięto jej przeszkleniami). Relaksowi tutaj sprzyja odpowiednie usytuowanie działki – położenie na końcu ślepej drogi, brak sąsiadów na przylegających parcelach oraz gęste nasadzenia wzdłuż ogrodzenia (starannie zadbał o to Maciek). Nic więc dziwnego, że lokalizację właściciele oceniają jako szczególnie udaną. Choć zabudowania i brukowana nawierzchnia dominują, nie przytłaczają ulubionej części ogrodu.
Koszty założenia i pielęgnacji ogroduOgród powstaje od 2010 r. Odwodnienie działki kosztowało 12 000 zł, dowiezienie ziemi 3000 zł. Projekt, rośliny i robocizna w I fazie tworzenia ogrodu – 30 000 zł. Sprzęt do zabawy dzieci 2500 zł. Ogród pielęgnują tylko właściciele. Na nawozy do trawnika rocznie przeznaczają 400 zł, na nawozy do roślin ozdobnych 200 zł; na nowe egzemplarze ok. 500 zł, środki ochrony roślin to wydatek 80 zł. |
Wrażenia z użytkowania ogrodu
|
Źródło: magazyn Budujemy Dom 3/2018, tekst i zdjęcia: Lilianna Jampolska |