|
Renesans łubinu
Bez wątpienia królem ogrodów w maju 2018 był łubin. Ta zapomniana w Polsce bylina, kojarząca się z wiejskimi ogrodami naszych babć, w stolicy ogrodnictwa na dobre odzyskała swoje miejsce. Tym samym powrót do klasycznych starych gatunków stał się zdecydowanie widoczny.
Już w poprzednich edycjach łubin pojawiał się z pewną nieśmiałością, dość dyskretnie. Najładniejsze aranżacje, jakie pamiętam z przed kilku lat z udziałem tej byliny, to projekty Chrisa Beardshowa. W tym roku z łatwością można by wymienić te ogrody, gdzie łubinu nie było.
W tym roku nie mogło zabraknąć łubinów, tu odmiana 'West Country Persian Splipper'. |
Bylina ta zawsze przykuwała moją uwagę z uwagi na ciekawą geometryczną prawie fraktalną budowę kwiatostanu. Warto także wspomnieć o innych jej zaletach – to przede wszystkim bogactwo kolorów w pełni zaprezentowane w tej edycji CFS. Ale także nie bez znaczenia jest ten aspekt, który z pewnością przyczynił się do renesansu tej rośliny, mam na myśli jej cenne zalety dla zapylaczy i kondycji gleby ogrodowej. Tryumfalny powrót łubinu może zatem zwiastować renesans roślin motylkowych w ogóle.
Ja z powodów zawodowych podkreślę ich walory estetyczne, tak przepięknie wykorzystane w ogrodzie projektu Nicka Howarda (The David Harber and Savills Garden). W realizacjach można odnaleźć pełną paletę barw dostępnych w tym gatunku, od bieli po najciemniejszą odmianę ‘Masterpiece’.
Naparstnica - obowiązkowy gość na Chelsea. Tym razem w śmiałej, miejskiej aranżacji. |
Powrót znanego
Naparstnica jest wszechobecna na wystawie od wielu już lat. Chyba moment, kiedy zniknie z projektów wystawowych, będzie największym zaskoczeniem. W tegorocznej edycji w interesujący sposób zastosowano ją w projekcie Roberta Barkera „Skin Deep”, pokazując jej ogromny potencjał, od romantycznej klasyki po zurbanizowane miejskie przestrzenie.
Skoro mówiliśmy już o klasyce oraz powrotach do tego, co zapomniane, warto odnotować obecność – na razie nieśmiałą – ostróżek. Moją uwagę przykuła realizacja Mark Gregory „Welcome to Yorkshire”, gdzie w zgrabny sposób zostały połączone ostróżki i łubiny. Tutaj świetnie współgrające kształtem wysokich kwiatostanów, zostały wplecione w subtelne niskie byliny, m.in. szałwie.
Nieśmiały powrót ostróżek, tu odmiana 'Atholl'. |
Zanim przejdę do tych roślin, które na Chelsea Flower Show były swego rodzaju biżuterią i kameralną niespodzianką, wymienię jeszcze jeden gatunek, już od szeregu lat znajdujący ważne miejsce na wystawie. To Anchusa azurea ‘London Royalist’, czyli farbownik lazurowy. Nazwę zawdzięcza zapewne temu, że niebieski odcień tych kwiatów jest z całą pewnością wyjątkowy. Jego rustykalna budowa pozwala na łatwe komponowanie go z innymi bylinami. Także miododajność sprzyja renesansowi tej rośliny. W Polsce uprawa farbownika lazurowego jest możliwa, choć nie jest to gatunek rodzimy. Z powodzeniem możemy zastąpić go ogórecznikiem, gatunkiem z tej samej rodziny roślin.
Farbownik lazurowy 'London Royalist' |
Moc niespodzianek
Naparstnicę kanaryjską (Isoplexis canariensis) wybrałem z powodu wyjątkowego koloru. Pomarańczowoczerwona barwa z dodatkiem koloru żółtego na ciemnym tle wygląda jak gorejący krzew. Jest wyjątkowa wśród dobrze znanego nam rodzimego rodzaju.
Bylina ta pochodzi z Wysp Kanaryjskich, ale naturalne środowisko znalazła też w rejonie Maroka i południowej Hiszpanii. Kwitnie tam od miesięcy letnich aż po koniec roku. W Europie dogodne warunki znajduje przede wszystkim w zachodniej części Wielkiej Brytanii. Na Chelsea stosowana jest rzadko, zawsze jako kolorystyczny akcent. Ogród M&G zaprojektowany przez Sarah Price to drugi przypadek, który pamiętam na przestrzeni ostatnich lat. Wcześniej została zastosowana z rozmachem w ogrodzie Andy Sturgeona zaprojektowanym dla The Telegraph na Chelsea Flower Show w roku 2016.
Ostrożnie stosowane wyraziste pomarańczowe tony w postaci naparstnicy kanaryjskiej... |
W warunkach polskich niestety wymaga zimowania w chłodnym pomieszczeniu. Znosi temperaturę do -4 st. C. Jeśli jednak będziemy ją uprawiać w sporych pojemnikach w żyznym podłożu, to z pewnością będzie ciekawym śródziemnomorskim akcentem w letnich słonecznych kompozycjach. Regularnie podlewana i nawożona odwdzięczy się obfitym kwitnieniem.
Naturalnym obszarem występowania śniedka wątpliwego jest południe Europy aż po południowe krańce Afryki. Powodem wyboru tej rośliny był kolor, który w tegorocznej edycji nieśmiało, z wyjątkiem jednego ogrodu przeciskał się spod pastelowych kompozycji. To cebulowa roślina, która rzadko pojawia się w ogrodach, a jeśli już się ją spotyka, to najczęściej w swej lepiej znanej białej barwie. Z fotograficznego doświadczenia muszę podkreślić, że z pewnością lubiana jest przez florystów. Wersja pomarańczowa z tej edycji CFS to pierwszy znany mi przypadek zastosowania jej w ogrodzie. W dużym skupieniu sprawiała wyjątkowe wrażenie, odcinając się na tle innych gatunków o słonecznych barwach.
...i śniedka wątpliwego (debiutanta na tegorocznej Chelsea Flower Show). |
W warunkach polskich niestety cebule śniedka wymagają przeniesienia do ogrzewanego pomieszczenia. Warto uprawiać je w warunkach domowych, jak np. hippeastrum. Wymagane jest podłoże przepuszczalne, roślina nie znosi też zalania, źle to się dla niej kończy. Natomiast dobrze toleruje pomieszczenia o różnej intensywności światła.
Skrzyp zimowy (Equisetum hyemale) to roślina, która z powodu wymagań środowiskowych zazwyczaj towarzyszy projektom o znaczącym udziale wody. Na wystawie CFS pojawia się sporadycznie. Ja dopatrzyłem się jej obecności po raz drugi w ostatnich czterech latach. W tegorocznej edycji została zaprojektowana w nieklasyczny sposób, a mianowicie bez towarzystwa wody. Była za to świetnie wyeksponowana na szarym tle.
Architektoniczną formę skrzypu zimowego doskonale podkreślają szarości. |
Dla mnie, który walory estetyczne przedkłada ponad inne, skrzyp to wyjątkowa roślina. Geometryczna, wręcz kaligraficzna forma urzeka w swej prostocie, prostocie prawdziwie ascetycznej. Dzięki temu skrzyp daje spore możliwości do komponowania jej z formami o zdecydowanie bardziej rozbudowanej strukturze. Inne zalety to fakt, że występuje w naszym polskim klimacie. Ma stosunkowo małe wymagania i wysoką tolerancję na błędy. Jeśli zapewnimy jej dobrą wilgotność oraz sporo azotu w podłożu, odwdzięczy się silnym wzrostem.
Moją uwagę przyciągnęły także nietuzinkowe irysy: czarny i brązowy. Wybrano je nieprzypadkowo. Irys brązowy – bo tegoroczna edycja CFS stała pod znakiem tej barwy. Można go było znaleźć wszędzie, począwszy od miedzianych i kortenowych elementów ozdobnych, poprzez ścieżki, bordery i pergole. Dotyczyło to także bylin, gdzie brązowe irysy znalazły swoje ważne miejsce w kompozycjach. To kolor wyjątkowy wśród bylin. Rzadko spotykany i chyba najczęściej reprezentowany wśród irysów bródkowych.
Czarna perła w morzu traw ozdobnych: irys 'Black Swan'. |
A skoro o brązowych kwiatach mowa, to tutaj przywołam moją ulubioną brązową bylinę – naparstnicę drobnokwiatową (Digitalis parviflora) ‘Milk Chocolate’, która w tym roku niestety nie weszła do ogrodów pokazowych CFS. Być może już w lipcu pojawi się na Hampton Court Flower Show.
Czerń zawsze w ogrodach zaskakuje, zachwyca, stanowi oryginalny akcent. W tej edycji ten kolor najładniej zaprezentował się w stylizacjach ogrodowych zaproponowanych przez RHS. Połączenie irysa bródkowego z trawami takimi jak ostnica cieniutka czy śmiałek darniowy nadało wytworności tym kompozycjom. Obok czarnych odmian fiołków „czarne” odmiany irysów są ogrodową perełką, wymagają jednak sporego wyczucia przy ich komponowaniu. Kosaćce są łatwe w uprawie, co stanowi dodatkową zaletę. Ten sezon Chelsea Flower Show potwierdził ich ważny udział, tym razem w wyszukanych, rzadko spotykanych barwach.
Tekst i zdjęcia: Tomek Ciesielski
Artykuł pochodzi z magazynu |