Synom Natalii i Jarka trudno było rozstać się z poprzednim ogrodem, bo chociaż był o połowę mniejszy od obecnego, mieli na trawniku plac z huśtawką i domkiem do zabaw. O przeprowadzeniu się do nowego miejsca chłopcy chętniej pomyśleli dopiero wtedy, kiedy rodzice obiecali, że zbudują dla nich kolejny domek, tym razem na drzewie.
Po dokładnym obejrzeniu okazałego klonu jesionolistnego – ekipa, urządzająca ogród, stwierdziła jednak, że konary mogą nie wytrzymać ciężaru konstrukcji z drewna i kilkorga biegających po niej dzieci. Wtedy architekt krajobrazu, z którą właściciele tworzyli poprzedni ogród i oddali w jej ręce obecny, zaprojektowała konstrukcję na palach, świetnie imitującą typowy domek na drzewie.
Domek dookoła pnia drzewa
Zadaszoną chatkę projektantka umieściła na pomoście, otaczającym gruby pień, a podparła go wysokimi palami z drewna. Wejście na konstrukcję poprowadziła po szerokiej drabinie. Dla bezpieczeństwa dzieci, którym zwykle wpadają do głowy różne ryzykowne pomysły, zasłoniła dostęp do konarów siatką ze sznurka. Dzięki siatce rodzice są spokojni, że malcy nie wejdą z pomostu na wysokie i rozłożyste drzewo.
Przed rozpoczęciem stawiania konstrukcji, ogrodnicy oczyścili koronę klonu ze spróchniałych gałęzi i umiejętnie przycięli zdrowe konary. Korekta korony przyczyniła się do podniesienia bezpieczeństwa użytkowników ogrodu, jak również do odpowiedniego „filtrowania” promieni słonecznych. Przebywanie w rozproszonym półcieniu jest teraz przyjemne, tym bardziej, że starego klonu nie opuścili jego dzicy lokatorzy – ptaki wciąż wiją na nim gniazda i wyśpiewują trele.
Domek długo stanowił atrakcję dla chłopców. Bawili się tam bezustannie. Obecnie interesują się domkiem okresowo, bo równie dużym magnesem jest dla nich rozległy trawnik, na którym grają w piłkę nożną. Mając bardziej różnorodne możliwości zabawy, już nie wspominają o poprzednim ogrodzie. Co innego rodzice, którym brakuje oszklonego i ogrzewanego ogrodu zimowego oraz kwatery warzywnej.
Ten pierwszy zbudują w podcieniu zachodniego tarasu (ma powierzchnię 15 m² i przylega do gabinetu Jarka), a podniesiony warzywnik i zielnik założą w południowo- -zachodnim narożniku posesji. Natalia już posadziła tam mały sad z dwoma brzoskwiniami i morelą.
Zakątek wypoczynkowy w słońcu
Tył budynku skierowany jest na północny wschód i tylko rano główny przydomowy taras skąpany jest w słońcu. Właścicielom w niektórych miesiącach roku brakowało na zewnątrz osłoniętego od wiatrów i dłużej nasłonecznionego miejsca, w którym mogliby wypocząć sami lub w większym gronie. Jednocześnie chcieli, żeby z okien domu wzrok kierował się na ładny, zadbany element architektury ogrodowej, a nie na domy sąsiadów.
W wypoczynkowej strefie posesji, na granicy nasypu ziemnego i niżej położonego trawnika, architekt krajobrazu zleciła wylanie z betonu (z „gruszki”) murku oporowego o wysokości 90 cm, którym osłoniła tył nowo utworzonego placyku. Murek i nasyp z roślinami iglastymi sprawiają, że plac wypoczynkowy jest zaciszny.
Dodatkowo część zakątka obudowała od góry pergolą z kantówki sosnowej, przy której posadziła glicynię. Grunt w obrębie placyku wykończyła podestem z ryflowanych desek modrzewiowych. Podest wzdłuż murku przeznaczyła do ustawiania kompletu mebli, natomiast resztę powierzchni – do organizowania przyjęć, nawet z tańcami „na dechach”.
Murek oporowy pomalowała na biało, a drewno na kolor błękitu wypłowiałego od słońca. Właścicielka udekorowała zakątek ceramicznymi donicami, przywiezionymi z poprzedniego ogrodu i posadziła w nich rośliny jednoroczne z jaskrawymi, żółtymi i pomarańczowymi, kwiatami. Szeroka ścieżka, z łupanych płyt granitu, łączy drewniany taras na gruncie z tarasem przy domu. Właściciele poprosili o zbudowanie z tego trwałego kamienia traktów komunikacyjnych, ponieważ doskonale sprawdzały się na pierwszej działce.
Do podestu z drewna przylega żwirowe poletko, obsypane grubą warstwą żwiru o granulacji 16/32. Na razie stoją na nim tylko fotele z technorattanu, przeznaczone do wypoczynku pod koronkową koroną klonu. Powstanie tam źródełko, cicho ciurkające z kamienia (w pobliżu znajduje się studnia). W strefie wypoczynkowej za domem panuje atmosfera spokoju i relaksu.
Reprezentacyjnie od frontu
Nostalgiczny nastrój nadaje natomiast ton ogrodowi przed domem. To zasługa zastanego na działce brzozowego zagajnika, zacieniającego wejściową ścieżkę. Zagajnik jest tak dekoracyjny, że właściciele usunęli posadzony przez dewelopera, wzdłuż ogrodzenia, żywopłot z żywotników. Chcieli, żeby zagajnik był lepiej widoczny z osiedlowej uliczki. Jednocześnie (na specjalną prośbę Jarka) projektantka urządziła pod brzozami reprezentacyjne rabaty. Wzdłuż ścieżki do budynku zaplanowała obwódkę z żurawek, na rabatach – grupy funkii, liliowców, karłowych różaneczników. Natalia dodała jednoroczne niecierpki.
– Na początku ogród wyglądał jak typowa działka, przygotowana przez dewelopera na potrzeby sprzedaży jednorodzinnego domu na strzeżonym osiedlu – opowiada właścicielka.
– Dom otaczał trawnik, a trawnik – rzędy zimozielonych żywotników i kilka drzew iglastych. Sterczące jak żołnierze w szyku tuje w małym ogrodzie wyglądają zazwyczaj źle, bo zmniejszają przestrzeń i ograniczają widoki, jednak w większej przestrzeni stanowią neutralne zimozielone tło dla innych roślin i ogrodowej architektury. Nasza działka rozciąga się na powierzchni 2000 m2, więc sztywne w formie żywopłoty nie przeszkadzały, z wyjątkiem części frontowej, w zagospodarowywaniu terenu.
Zastanawiałam się, jaki styl ogrodu pasuje do obecnej działki. Klasyczna elegancka bryła domu z góry narzucała urządzenie przynajmniej fragmentu ogrodu w stylu formalnym. Jego elementy pojawiły się w przetworzonej formie przed budynkiem. W wypoczynkowej strefie, wolałam mieć jednak nieformalne klomby z hortensjami, a przede wszystkim z ulubioną lawendą i słodko pachnącymi floksami, które pamiętam z ogrodu cioci.
Mała dąbrowa w ogrodzie Dąbrowskich
Z użytkowania poprzedniego ogrodu Natalia i Jarek wynieśli naukę, żeby nie dosadzać roślin wszędzie tam, gdzie tylko jest miejsce, niszcząc założenie zaprojektowane przez fachowca. Wcześniej lubili odwiedzać sklepy ogrodnicze i kupować rośliny, które im się podobały. Niestety, potem niepotrzebnie zagęszczały pierwotną kompozycję. W obecnym ogrodzie starają się już tak nie postępować. Wyjątek zrobili tylko dla kilku drzew, ważnych ze względów sentymentalnych. Koniecznie chcieli mieć znowu lipę, bo lipy Stasi w poprzedniego ogrodu nie można było już przenieść. Ponadto, każdy męski przedstawiciel rodziny posadzi wkrótce na działce własny dąb. Mała dąbrowa powstanie na cześć ich nazwiska. Architekt krajobrazu przygotowała już miejsce!
Jakiej pielęgnacji wymaga ogród i ile to kosztuje?Ogrodu dogląda firma ogrodnicza (nie ta sama, która zakładała ogród), którą właściciele sprawdzili na poprzedniej działce. Miesięczna opieka kosztuje 1200 zł. Od marca do listopada jej pracownicy zajmują się nim raz w tygodniu. Zakres ich obowiązków obejmuje typowe prace pielęgnacyjne, w tym opryskiwanie roślin. Właściciele nie dopłacają za środki ochrony, tylko za nawozy do trawnika i roślin ozdobnych – dodatkowe koszty sięgają rocznie 400 zł. Ogrodnicy wiosną przeprowadzają wertykulację trawnika, a jesienią dokładnie grabią liście. Koszty założenia ogroduOgród powstaje od 2011 r. Jego fachowym zaprojektowaniem i wykonaniem zajmuje się architekt krajobrazu z długoletnim doświadczeniem zawodowym. Do chwili obecnej koszt założenia ogrodu wyniósł około 95 000 zł, razem z ułożeniem ścieżek i systemu automatycznego nawadniania, budową domku przy drzewie i zaułka z pergolą. Przykładowe koszty jednostkowe to: Wrażenia z użytkowania ogrodu– Podoba nam się brzozowy zagajnik przed domem, jednak przysparza on wiele pracy. Nierówna walka z drzewami zaczyna się od wiosny, kiedy w ogrodzie i na domu osadzają żółty pyłek. Musimy ciągle go zamiatać i myć szyby. Potem przeszkadzają nam wszędobylskie drobne nasiona, których pełno w ogrodzie i w rynnach, a na jesieni – opadające liczne drobne liście. Nagrodą za pracę jest: niepowtarzalny nastrój, jaki brzozy stwarzają przy domu, piękny widok na nie i ich szum. Szumu i lokatorów drzew (ptaków, wiewiórek) brakowało nam na pierwszej działce. Śpiew słowików w pobliskich zaroślach pamiętamy przez cały rok. Długoletnie obcowanie z poprzednim ogrodem nauczyło nas cierpliwości. Nie przerażamy się już pustymi miejscami na rabatach, bo wiemy, że wkrótce zapełnią je rosnące rośliny. Obecny ogród zakładamy etapami, bez pośpiechu. Udały się nam wszystkie elementy i lubimy wśród nich przebywać, nawet wtedy, kiedy musimy założyć ciepłą odzież. Nie spodziewaliśmy się, że w ogrodzie, znajdującym się w obrębie osiedla, będziemy mogli zbierać grzyby – maślaki, podgrzybki, a nawet prawdziwki. Miejsca z grzybnią podlewamy, żeby nie wyschła. Linie kroplujące znajdują się na wszystkich rabatach. Zastany na działce trawnik poddaliśmy renowacji i wyposażyliśmy w zraszacze wynurzalne. – Użytkownikiem ogrodu jest również pies rasy labrador. Ku naszemu zdziwieniu, chodzi po ścieżkach, nie kopie na trawniku i nie obsikuje roślin. |
Tekst i zdjęcia: Lilianna Jampolska