O tej porze roku mamy tendencję do obniżania standardów. Nie mówię o nadmiernym spożyciu grzanego wina czy kalorycznych przysmaków, mówię o naszych ogrodach. Przez całe lato i jesień dbaliśmy o ich wygląd, ale wraz z nadejściem zimy nasze ogrody i my wyraźnie gaśniemy.
To zresztą zrozumiałe. Skoro coraz bardziej wycofujemy się do domu, kusi nas, żeby zapomnieć o ogrodzie aż do wiosny. Problem polega na tym, że jeżeli do tego dojdzie, w ogrodzie nie będzie niczego, co będzie cię podnosiło na duchu na przedwiośniu. Powiedz sobie, że ogród powinien przynosić ci ukojenie przez cały rok, a może sam siebie przekonasz, że warto wzbogacić go o rośliny, które dają z siebie wszystko „poza sezonem”, kiedy to większość ogrodowych skarbów pożegnało się i wycofało pod ziemię.
Aby zrealizować tak niezwykłą transformację, nie potrzebujesz hektarów – zdecydowanie nie. Wprawdzie Gertrude Jekyll zalecała przeznaczenie osobnych części ogrodu na poszczególne pory roku, ale ostatecznie miała do dyspozycji nieprzeciętnie dużo przestrzeni. Tak naprawdę łatwiej jest o efekt w małym ogrodzie, bo na dużej działce potrzebę udania się w głąb terenu, żeby podziwiać wczesne barwy, może dyktować harmonogram dnia...
Źródło: Gardeners` World Edycja Polska - Styczeń-Luty 2018 | |