Zeszłej wiosny para piecuszków założyła gniazdo niedaleko mojego domu, na podmokłym i dzikim terenie w hrabstwie Norfolk we wschodniej Anglii. Dzięki temu mogłem zyskać większą wiedzę o tych ptakach. Prawie sześć miesięcy później byłem w rezerwacie Luangwa Valley w Zambii, gdzie ponownie spotkałem… piecuszki.
Romantyczna część mojej duszy każe mi myśleć, że była to ta sama para lub potomstwo z gniazda położonego na znanych mi moczarach Norfolk. Niezależnie od tego, moment ich spotkania był dla mnie cudownym poczuciem domknięcia pewnego cyklu. Podziw dla tych drobnych ptaków – tuzin zmieści się w złożonych w miseczkę dłoniach – które przebyły tak wyczerpującą drogę (przemierzają ją dwa razy w roku), sprawił, że okolice mojego domu zyskały dla mnie szczególne znaczenie.
Teraz nie widzę piecuszków i nie mogę pogłębić swojej wiedzy o nich. Swego czasu słuchałem ich seplenienia, opadającego na końcu skali, teraz nieodmiennie kojarzącego mi się z krajobrazem rozciągającym się za moim domem, pełnym stojących wód, które przyciągają owady – źródło białka dla ptaków. Głosy piecuszków były dla moich uszu, ni mniej ni więcej, słodką melodią życia – a słysząc ją w domu i później daleko, daleko od niego, nie czułem się jak naukowiec-obserwator ani ornitolog. Dla mnie były to chwile czystej radości i poczucia pełni istnienia. Chciałbym, by każdy przeżył podobny moment.
Jednak może nam w tym przeszkodzić nasz mózg, który cenzuruje dopływ dźwięków do świadomości. Mieszkając w dużym mieście, w pewnym momencie przestajesz słyszeć nieustanny szum ruchu ulicznego. Jeżeli jesteś w restauracji, w której jest głośno, rejestrujesz tylko głos swojego towarzysza. Czasami nie zauważysz nawet, że włączono muzykę.
Repertuar drozda śpiewaka współtworzy tło każdego dnia. |
Malutki strzyżyk ma bardzo donośny głos. |
Muzyka w tle
To samo stało się z głosami ptaków. Nie rozróżniamy ich spośród głośnych dźwięków, zlały się w jedno z innymi odgłosami, które docierają do nas, gdy spacerujemy lub odpoczywamy na ławce w parku. Jeżeli w ogóle je zarejestrujemy, to raczej jako ptasi śpiew, jako muzykę – tak jak Mozart, heavy metal, Boby Dylan, orkiestra żołnierska – bez rozróżniana, do którego gatunku należy.
Jeżeli jednak osłuchamy się z podstawowymi piosenkami wykonywanymi przez popularne ptaki, wszystko zaczyna się zmieniać. Dźwięki dookoła przekazują ci wiadomości o miejscu, w którym się znajdujesz, porze dnia i roku, o ile jesteś dopuszczony do tych sekretów – wielkiej tajemnicy natury.
Bardziej cenimy wzrok, dewaluując zmysł słuchu, co ma odzwierciedlenie w mowie potocznej, np. „Mam coś na oku”, „Nie spuszczam czegoś z oka”. Mówimy o „podglądaniu ptaków”, choć „podsłuchiwanie” ich jest równie istotne. Kiedy przesyłałem do Towarzystwa Ornitologicznego zarejestrowane przeze mnie nagrania ptaków, dwie trzecie głosów potrafiłem przypisać do konkretnych gatunków. Jeżeli zaangażujesz się w ten niedoceniany aspekt, zyskasz poczucie bycia bliżej natury, dystans wobec stresów dnia codziennego i pozorów współczesnego życia – oraz staniesz się po prostu bogatszy duchowo.
Ponadto, nie wszystko da się dostrzec - oliwkowobrązowy piecuszek nie ma wyraźnych znaków szczególnych. Łatwo pomylić go z pierwiosnkiem. Podobnie jest z większością pokrzewkowatych, do których rodziny się zalicza – potrafi je rozróżnić tylko wytrawny obserwator.
Tym, co pozwala odróżnić te ptaki od siebie, to ich głos: urzekająca melodia piecuszka przydaje otoczeniu optymizmu, pulsujący rytmem głos pierwiosnka jest ukoronowaniem wiosny. Rokitniczka w ciągu całego życia nigdy nie powtarza swych pieśni. Wierzbówki, które żerują w moim ogrodzie, krzyczą tak donośnie, że za każdym razem omal nie podskakuję.
Szpaki są niesamowicie muzykalne, śpiewając tym głośniej, im więcej osobników zbierze się w jednym miejscu |
Radość z muzyki
Jeżeli jesteś nastawiony na słuchanie, to nawet spacerując w gęstym lesie, rozpoznasz ptaki i zidentyfikujesz, na którym drzewie siedzą – wystarczy ich głos, byś zobaczył je w myślach. Zaczynasz rozumieć, dlaczego kapturkę nazywa się „słowikiem Północy”, a słowik słusznie pyszni się uznaniem go za najbardziej wyróżniający się ptasi głos – szczególnie gdy w ciągu dnia inne skrzydlate zamilkną, a on zrobi swój show, lub gdy zacznie wykuwać opętańcze solo w środku nocy, kiedy pozostałe ptaki już śpią.
Z miesiąca na miesiąc dźwięków przybywa. Zimą masz szansę usłyszeć rudzika, całorocznego śpiewaka, ale strzyżyki i inne ptaki zaczynają trele, kiedy zrobi się słoneczniej. Im cieplejsze dni, tym przyłącza się więcej gatunków – apogeum następuje, kiedy pierwsze ptaki wracają z migracji. Maj dźwięczy już pieśniami radości, godów, zajmowania terytoriów – dając nam, słuchaczom, okazję do rozkoszowania się cudem życia i napełniając nas optymizmem. Więc włącz się!
Tekst: Simon Barnes, Gardeners` World Polska
zdjęcie: DAVID BEBBER/THE TIMES; RSPB-IMAGES.COM/CHRIS GOMERSALL, ARDEA/BILL COSTER, DUNCAN USHER