Kupowanie i spożywanie lokalnej żywności ma wiele zalet. Jedną z nich jest aspekt ekonomiczny, dzięki któremu wspieramy polskich rolników oraz przyczyniamy się do przywrócenia różnorodności rodzimych gatunków zbóż, warzyw i owoców. Innym, niewątpliwym plusem jest kwestia przyswajalności wartości odżywczych. Nasze organizmy od pokoleń przyzwyczajone są do tego, co odpowiada naszym zapotrzebowaniom. W sposób naturalny jest też do tego dostosowany kalendarz uprawy i wzrostu polskich warzyw i owoców. Na naszych talerzach powinny pojawiać się zatem krajowe, sezonowe rośliny, ponieważ to one mają najlepszy wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie.
– Kupujemy tzw. superfoods i decydujemy się na produkty, które są nowe, mniej znane, unikatowe i pochodzące z daleka, bo bardziej wierzymy w to, że sprowadzona do nas, niezwykle modna żywność jest lepsza, niż polskie owoce i warzywa. Nic bardziej mylnego. To jedynie mechanizm psychologiczny, w który wpadamy, a nie kalkulacja dietetyczna. Świeżo zebrany, egzotyczny owoc z każdym dniem od zerwania, wysuszenia, zakonserwowania oraz w trakcie transportu do Polski traci wiele swoich właściwości – przekonuje Katarzyna Błażejewska-Stuhr, ekspertka kampanii "Jedz Owoce i Warzywa – w nich największa moc się skrywa".
Czas, który mija od zerwania roślin, do chwili gdy je zjemy jest niezmiernie ważny i cenny. Bowiem wraz z jego upływem część składników odżywczych ulega rozpadowi, przez co zmniejsza się ich zawartość w pożywieniu. Dlatego im coś bliżej nas rośnie, tym jest dla nas zdrowsze i lepsze.
Polska superżywność
– Taka "zwykła" cebula, szczypiorek czy czosnek śmiało zasługują na miano superfoods, a możemy je uprawiać wraz z dziećmi na naszych parapetach. To warzywo ma silne właściwości antybakteryjne, przeciwzapalne oraz wykrztuśne, a także przeciwbólowe. Włączenie polskich owoców i warzyw do codziennego jadłospisu pozwoli nam chronić nasz organizm przed infekcjami, podwyższonym poziomem cholesterolu, a także hamuje rozwój chorób układu nerwowego. Jest również źródłem tzw. fruktanów, które są uwielbiane przez nasze "dobre" bakterie, dzięki czemu mamy lepszą odporność, lepiej trawimy żywność, ale mamy również lepsze samopoczucie. Zachęcam do odkrywania nowych, lub zapomnianych polskich warzyw i owoców. Warto poszukać na targu nieznanych polskich smaków, takich jak trybuna leśna, liście czosnku niedźwiedziego lub tzw. broda mnicha albo aronia – przekonuje Katarzyna Błażejewska-Stuhr.
6 mało znanych królowych polskiej superżywności
Nie musimy sięgać po amerykańską jagodę czy szałwię hiszpańską. Niewielu z nas wie, że na naszych polach uprawiane są nowe odmiany roślin, które z powodzeniem mogą konkurować z egzotycznymi.
- Jagoda kamczacka to inna, krzewiasta odmiana jagody, która jest bardzo odporna na zmienne warunki atmosferyczne, w związku z czym świetnie nadaje się do uprawy w Polsce i stosunkowo wcześnie owocuje – dzięki czemu możemy jeść świeże owoce już wiosną. Jest bogata w związki fenolowe, epikatechiny, które są świetnymi przeciwutleniaczami chroniącymi przed udarem, nowotworem i chorobami serca. Świetnie się nadaje jako dodatek do słodkich deserów, do koktajli oraz jako baza przetworów.
- Mini-kiwi jest owocem uprawianym na polskim Mazowszu, szczególnie w okolicach Grójca. Owoce mają około 2 centymetrów, nie mają włochatej skórki, a w środku wyglądają jak kiwi. Są bogate w witaminę C, karotenoidy, antocjany i związki fenolowe oraz wiele minerałów. Uprawiane są ekologicznie, dlatego możemy je jeść ze skórką – to pod nią bowiem zgromadzone są największe ilości cennych składników. Możemy je wykorzystać do przygotowania sałatek, do ciast lub w postaci kremu do tarty – warto jednak pamiętać o tym, że galaretka z kiwi nie stężeję.
- Biały burak to także polski nowy gatunek. Ma on takie same właściwości jak jego czerwony odpowiednik. Brak barwnika powoduje, że jest on hipoalergiczny. „Śnieżna kula”, bo tak jest określany, została wyhodowana przez toruńską firmę i cieszy się ogromną popularnością szczególnie we Francji. W smaku, jak i w przygotowaniu odpowiada swojemu kuzynowi – czyli ćwikle.
- Pasternak był bardzo popularny w dawnych wiekach, zanim wyparł go ziemniak i pietruszka. Ma właściwości poprawiające trawienie, a dzięki wysokiej zawartości błonnika ułatwia funkcjonowanie jelit. Polecany jest szczególnie jako dodatek do zup. Można go również cienko pokroić, skropić olejem i upiec jako chipsy.
- Wężymord (skorzenera) to również popularne kiedyś, a teraz wracające do łask warzywo. Czarny korzeń z białym wnętrzem jest prawdziwą skarbnicą substancji odżywczych. Zawarte w nim węglowodany zalecane są szczególnie osobom cierpiącym na cukrzycę, ale również wszystkim, którzy chcą poprawić swoją odporność. Wężymord znany był również w medycynie ludowej, jako lek na kaszel (szczególnie mokry), zapalenie pęcherza i substancja wskazana przy problemach z trawieniem. Uważajcie – bo silnie barwi – lepiej podchodzić do niego w rękawiczkach.
- Jarmuż to również nasz lokalny superfoods. Jesienią i zimą, po przymrozkach, gdy nie ma już prawie świeżych warzyw warto więc po niego sięgać. Fantastycznie nadaje się przygotowania chipsów, można go również zblendować w koktajlu lub wycisnąć przepyszny sok.
Ogólnopolska kampania informacyjno-edukacyjna „Jedz owoce i warzywa – w nich największa moc się skrywa!”, której organizatorem jest Federacja Branżowych Związków Producentów Rolnych, sfinansowana jest ze środków Funduszu Promocji Owoców i Warzyw. Więcej o kampanii na: https://jedzowoceiwarzywa.pl/ |
Tekst: źródło – materiały prasowe, zdjęcia tytułowe i w tekście: Pixabay, Goldlocki/CC BY-SA 3.0/Link