Uwielbiam kupować rośliny, zwłaszcza w małych, niezależnych szkółkach, ale jeszcze bardziej lubię uzyskiwać je samodzielnie – wszystko jedno: sałatę czy dąb. W zasadzie zaryzykowałbym stwierdzenie, że w ogrodnictwie tak naprawdę chodzi głównie o proces rozmnażania.
W znakomitej większości przypadków zaczyna się on od nasion, ale może też od sadzonek pędowych, odrostów, odkładów, dzielenia roślin, a nawet, okazjonalnie – szczepienia. Bez względu na to, jak się do tego zabierzemy, magia „tworzenia” nowych roślin nigdy nie przestaje zaskakiwać...
Pełen tekst możesz przeczytać w magazynie Gardeners' World Lipiec-Sierpień 2015