Kiedy przybyliśmy tu w 1991 roku, Longmeadow było zaniedbanym polem, na którym rosły tylko dwa drzewa. Obydwa przetrwały: imponująca leszczyna – u wejścia do Ogrodu Wiosennego i głóg – teraz zatopiony w gąszczu zagajnika. Jednak wszystko wokół nich pojawiało się stopniowo, by osiągnąć dojrzałość, co 22 lata temu wydawało mi się niemalże mrzonką.
Większość roślin, które stworzyły ramy ogrodu, to rośliny liściaste – przeważnie grab, lipa i klon polny – ale później, na ile pozwalały okoliczności, zacząłem uzupełniać je – na obrzeżach i pomiędzy drzewami – bukszpanami.
Tak powstało kompozycyjne podszycie, dzielące założenie nie tylko horyzontalnie, lecz także wertykalnie, a wydaje mi się, że wielu ogrodników nie docenia roli tworzenia pionowych linii w ogrodach, niezależnie od ich rozmiarów...
Pełen tekst możesz przeczytać w magazynie Gardeners` World Polska - styczeń-luty 2015