Stawy są dla mnie tak samo ważne jak trawniki, kwiaty czy żywopłoty. We wszystkich swoich ogrodach miałem zbiornik wodny, a jego rozmiary powiększały się z każdą przeprowadzką. Pierwszy mierzył 3 x 1,5 m i dostarczał mi mnóstwo radości. Obecny jest, cóż... olbrzymi (20 x 30 m) i wyposażony w pływający dom dla kaczek, który zamieszkują kokoszki wodne i kaczki krzyżówki.
Myśląc o oczkach wodnych, zawsze wracam do czasów dzieciństwa – budowania tam na strumykach, łapania w siatkę kijanek i narybku, czyli chwil, których każdemu dziecku nie powinno zabraknąć. Budowanie zbiorników nadal sprawia mi ogromną przyjemność, jednak efekt końcowy jest jeszcze bardziej pasjonujący.
Do mojego stawu, który jest przyjazny drobnej faunie, ciągle przylatują jaskółki, przecinając dziobami jego powierzchnię, by ugasić pragnienie, a pozostałe zwierzęta zamieszkujące ogród korzystają z niego jak z całorocznego wodopoju. Obserwacja oczka bije telewizję na głowę...
Pełen tekst możesz przeczytać w magazynie Gardeners' World Edycja Polska Maj-Czerwiec 2016