Róża, obrosła w bogatą i wielowiekową symbolikę oraz rozpoznawana przez mieszczuchów niewyściubiających nosa poza granice betonowej dżungli, stała się znakiem rośliny. I „królową ogrodu”. Piękną, ale jak przystało na władczynię, kapryśną. Carol Klein (s. 18–23) przekonuje, że chimeryczność niekoniecznie musi leżeć w naturze róży, lecz jest to kwestia odpowiedniego stanowiska. Dzięki autorce znajdziesz pięknie kwitnący krzew idealny.
Na drugim biegunie ogrodowej doskonałości są dzikie rośliny. Do niedawna – chwasty, obecnie – must have dla świadomego ogrodnika. Alan Titchmarsh (s. 60–65) zachęca, by zapraszać je do swego otoczenia. Jeśli jednak masz trudności z utrzymaniem natury w ryzach (bądź już sama myśl o pozostawieniu „chwastów” w ogrodzie budzi twój zdecydowany opór), pomyśl o czymś mniej wymagającym – kwitnącej kompozycji dla zapylaczy (s. 90) lub hotelu dla pszczół samotnic (s. 94).
Bo na oczko wodne (s. 28–32) chyba nie trzeba nikogo długo namawiać? :) W tym numerze zachęcamy też do samodzielnej uprawy ziół – życie będzie miało lepszy smak (s. 51–53).
Zapraszam do lektury!